Rok 2023 nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Czas podsumowań nastał czas. Postanowiłem zrobić mały przegląd w kontekście streamingów, bo spotkaliśmy się z licznymi zmianami i wiele jeszcze przed nami. Trochę pokrytykuję, trochę pochwalę.
Zabierając się do tego wpisu, wypunktowałem sobie najważniejsze wydarzenia z platform streamingowych w 2023 roku. Okazało się, że stworzyłem 15 punktów i wciąż mógłbym coś dopisać. Zaznaczę od razu od faktu, że zmiany i nowości rozpatrywałem tylko w skali regionalnej. Za granicą – szczególnie w USA i Kanadzie – działo się jeszcze więcej. Niestety w takich przypadkach mowa jest o zmianach bardzo negatywnych. Wiele z nich oddziałuje oczywiście na Polskę. Temat ten również poruszę w swojej publikacji .
Każdy, kto chociaż trochę zna moje publikacje, może się domyślać, w którym kierunku moja krytyka będzie wymierzona. Tak, tak – w moim wpisie pojawi się oczywiście David Zaslav. Co ważne, pewne ruchy dyrektora generalnego HBO MAX w zaskakujący sposób stały się pozytywem dla użytkowników Netflixa. Poza tym napiszę o nowych platformach streamingowych w Polsce, fuzjach, podwyżkach cen, reklamach i przyszłych produkcjach 2024 roku. Działo się naprawdę dużo. Oto streamingowy 2023 rok w pigułce. Nieco cierpkich słów, ale również parę pozytywów. Zapraszam do lektury!
Streaming 2023 w pigułce to przede wszystkim plan oszczędniośiowy Davida Zaslava i efekty fuzji Discovery z Warnerem
To nie jest tak, że ja specjalnie w 2023 roku wziąłem sobie na cel biednego Davida Zaslava. Po pierwsze – chłop sobie zasłużył na krytykę, po drugie – już w 2022 roku dał o sobie znać. Oczywiście to też nie jest tak, że biznesmen któregoś dnia obudził się i stwierdził „Skoro Elon Musk chce zniszczyć Twittera, czemu ja nie mogę tego samego zrobić z wizerunkiem HBO?”. Tam, gdzie wielkie pieniądze korporacji, tam zawsze ich za mało. Wiadomo, że bogaty wiecznie bieduje. Fuzja Discovery z Warner Bros przyczyniła się do tego, że po raz pierwszy o HBO rozpoczęto mówić w negatywnym świetle. De facto wszystko zaczęło się w 2022 roku, kiedy padła informacja, że pozamykano europejskie oddziały.
Dopiero w 2023 byliśmy świadkami wielu wątpliwych decyzji, mających na celu zaoszczędzenie dużej sumy pieniędzy. Od strony biznesowej – ruchy niegłupie, ale od strony konsumenta – spadek prestiżu HBO w oczach oglądających. Żyjemy w czasach, kiedy to nie możemy być niczego pewni. Zwlekamy z obejrzeniem ostatniego sezonu serialu oryginalnego danej stacji? Błąd! Lepiej zrobić to czym prędzej, bo zaraz może go nie być. Usuwanie gotowych produkcji tylko po to, aby odliczyć koszty od podatku – mamy to! Reklamy na kanałach FAST? Fakt, na razie w USA, ale również się pojawiły. W celu oddania skali różnych ruchów Davida Zaslava i całej korporacji postanowiłem wypunktować najważniejsze decyzje. Traf chciał, że byłem niezwykle czujny, bo wszystkie opisałem.
Chytry plan oszczędzania Davida Zaslava
- HBO MAX zamyka europejskie oddziały (lipiec 2022)
- Kasacja nieukończonych seriali oryginalnych (grudzień 2022)
- Podwyżka cen HBO MAX w USA (styczeń 2023)
- Znikające produkcje Warnera z HBO MAX (sierpień 2023)
- Armia fikcyjnych kont HBO na Twitterze i pozew byłego pracownika (listopad 2023)
- Seriale HBO i filmy DC od Warnera na Netflixie (listopad 2023)
Trochę się tego nazbierało, prawda? I to są tylko najważniejsze kroki. W USA fuzja Discovery i Warnera poskutkowała zmianą nazwy HBO MAX w MAX-a. Do Polski dotrze na początku 2024 roku i pozostaje tylko czekać na oficjalny komunikat z konkretną datą premiery. Jednak nie przyzwyczajałbym się do tego nazewnictwa. Nie chce być fatalistą, ale na horyzoncie pojawiły się przesłanki o wchłonięciu jeszcze jednego serwisu.
Mowa o Paramount Global i konkretnych serwisach, takich jak Comedy Central, MTV, Polsat Comedy Central Extra i Paramonut+. Czy czeka nas kolejny rok biznesowych, oszczędnościowych planów? Kto wie, może MAX zmieni nazwę na MAX+? W mojej opinii ten rok nie był łaskawy dla subskrybentów tej platformy. Nazwa Oryginal już nic teraz nie znaczy. Podróżowanie filmów po różnych platformach streamingowych nie jest niczym nowym, ale HBO nigdy nie sprzedawało licencji konkurencyjnym serwisom. I w tym właśnie momencie możemy przejść do drugiego punktu.
Netflix w 2023 roku to podział kont, wydarzenia live i tytuły oryginalne konkurencyjnych serwisów w ofercie
I tutaj w zasadzie użytkownicy Netflixa powinni podziękować Davidowi Zaslavovi, dzięki któremu wiele produkcji HBO Original i Warnera trafiło na tę właśnie platformę. Powoli też spełnia się moje małe marzenie, aby powstała jedna platforma, na której znajdziemy pełną gamę filmów i seriali (nawet za większą kwotę). Oczywiście nikt takich planów nie ma. Mimo wszystko na Netflixie – w tym roku – zamiast znanego intra można było zobaczyć charakterystyczne szumy HBO. Zresztą nie tylko. Na platformę streamingową trafiło parę seriali Canal+. I to całkiem zacne produkcje, bo mowa o Żmijowisku, Małym Zgonie i Nielegalnych. Podobno wybitny Kruk oraz mający dobrą opinie Król również zasilą platformę, więc to nie koniec poszerzania się oferty Netflixa tytułami konkurencji.
Zanim przejdę do krytykowania tej platformy, muszę przyznać, że to na pewno jeden z lepiej rozwijających się serwisów. W tym roku na Netflixie po raz pierwszy wyemitowano wydarzenie live, czyli stand-upowy występ Chrisa Rocka. Był również spory falstart, bo specjalny odcinek na żywo programu Miłość jest ślepa… nie dotarł do mety, ale za to już The Netflix Cup, sportowa relacja z turnieju golfowego, przebiegła bez zarzutu. Co więcej, w 2024 roku po raz pierwszy gala rozdania nagród SAG (Gildii Aktorów Ekranowych) zostanie transmitowana bezpośrednio w ramach planu subskrybenckiego. Jest to niezwykle interesujące, bo kto wie – może streamingowy gigant zainwestuje w ten rynek i kiedyś będzie nam dane obejrzeć rozdanie Oscarów lub Globów? Coraz prężniej rozwija się też segment gier, dzięki usłudze Netflix Games. Sam zachwalałem tytuły od studia Annapurna Interactive, a Marcin powrócił do lat dzieciństwa dzięki miłej niespodziance (trzy części GTA).
Czy reklamy będą nowym standardem platform streamingowych?
Netflix często stosuje zasłony dymne. Jeśli mowa o bibliotece, bardzo sobie chwalę polski content (Informacja zwrotna, Infamia, 1670), a i parę innych perełek się znajdzie. Warto też pamiętać o worze słabiutkich akcyjniaków, paru produkcjach, w których poprawność polityczna jest zbyt nachalna, co często doprowadza do powstawania takich dziwnych tworów jak dokumentalna, czarnoskóra Kleopatra. To jednak nie jest największy problem. Tam, gdzie wiele usług, tam i trzeba większych finansów. Platforma znalazła rozwiązanie, a właściwie dwa. Pierwsze dostępne jest na razie w Polsce. Mam na myśli walkę z podziałem konta na wielu użytkowników. Są pewne sposoby na to (przycisk pomiń cały czas u mnie działa), ale do dopisania kolejnej osoby do profilu trzeba dopłacić. Polityka w przeciągu roku bardzo się zmieniła i zdaje się, że nie na to się pisałem, wykupując najdroższy pakiet. Bardzo słaby ruch giganta, na którym cierpią klienci.
W USA istnieje już działający pakiet z reklamami. Nie znamy dnia i godziny, kiedy coś takiego dotrze do nas. Z jednej strony Netflix oferuje mniejszą kwotę za pakiet z przerywnikami, z drugiej można się pokusić o droższą opcję bez nich. Można pomyśleć, że te dwa ruchy mogą być przysłowiowym gwoździem do trumny. A jednak! Eksperyment udał się na tyle, że w zasadzie mała część osób zrezygnowała z usług, a Netflix zyskał wielu nowych użytkowników. Co jest niekorzystne dla rynku streamingów, ponieważ konkurencja nie przestaje podglądać, dlatego w przyszłym roku mogą czekać na nas kolejne zmiany. Disney+ już wprowadza reklamy! Mówi się też o walce z liczbą osób na jednym koncie. Z kolei Amazon Prime Video właściwie oficjalnie potwierdził, że od stycznia czeka na użytkowników niespodzianka w postaci podwyżki cen i planu z reklamami. Na razie nie dotyczy to Polski, ale wcześniej lub później na pewno do nas dotrze. Tutaj nie będę się znęcał, bo i tak za ten serwis płacę 50 zł/rok, więc nawet podwojona kwota jest w porównaniu do konkurencji małym wydatkiem.
Nowe platformy streamingowe w Polsce
Co jeszcze przyniósł 2023 rok na streamingu? Start trzech nowych platform – na jedną wyjątkowo czekałem. Mam na myśli usługę SkyShowtime, która zadebiutowała u nas 14 lutego. I jak to bywa podczas debiutu nowych usług, oferta często jest krytykowana przez nowych klientów. Cały czas w głowie mam platformę Prime Video, która parę lat temu nie miała tak bogatej biblioteki (teraz to inna sprawa). Trzeba uzbroić się w cierpliwość, poczekać, dać szansę.
I nie myliłem się, bo na serwis zaczęły dosyć szybko trafiać kinowe hity czy popularne seriale z USA. Poza tym to genialna baza dla osób, które pamiętają kultowe pozycje z lat 90. Nigdzie indziej nie można zobaczyć kultowych hitów, takich jak Xena, Nieustraszony, Star Trek, Monk czy Frasiera. Platforma stała się też domem dla polskich pozycji, usuniętych lub anulowanych przez HBO. Całkiem udana Warszawianka z Borysem Szycem zadebiutowała właśnie na SkyShowtime.
W dalszym ciągu płacę 12,50 zł/miesiąc, co jest naprawdę przystępną ofertą, a na bibliotekę nie narzekam. Bacznie obserwuję rozwój i czekam na poprawę jakości, bo platforma nie oferuje rozdzielczości 4K. Skyshowtime informowało, że pracuje nad tym, więc prędzej czy później powinniśmy otrzymać materiały w lepszym standardzie niż HD.
Kolejną nową platformą streamingową w Polsce jest Vodylla oraz NASA+. Oba skierowane do konkretnej grupy odbiorców. Ta pierwsza to gratka dla fanów dokumentów. Serwis nagle wystartował 10 maja 2023 roku. Dla takich osób to z całą pewnością ciekawa alternatywa, bo w cenie 19,90 zł można znaleźć tam wiele wartościowych pozycji. Jedynie szkoda, że Vodylla nie oferuje okresu próbnego.
NASA+ to z kolei darmowa platforma streamingowa, na której znajdziemy materiały prosto z kosmosu! Wydarzenia live, dokumenty, zdjęcia, podcasty. Dla fanów eksploracji galaktyki czy samej organizacji NASA to ocean wartościowych treści. I to zupełnie za darmo! Duże propsy za to.
Rozszerzenie oferty Prime Video i Apple TV+ z częstymi promocjami
Rok 2023 przyniósł nam również nowe usługi Prime Video. Po pierwsze platforma streamingowa uruchomiła w Polsce wypożyczalnię VOD, po drugie pojawiły się dodatkowe, płatne pakiety. To biblioteka treści o różnorodnej tematyce, począwszy od programów reality-show, kończąc na dokumentach i produkcjach skierowanych do społeczności LGBT. Każdy z nich ma okres próbny, więc to całkiem interesująca opcja, aby przy okazji potestować – dosyć nieznane w Polsce kanały. Wśród nich znajdziemy:
- MGM – 16,99 zł miesięcznie, 14 dni próby
- FILM Total – 7,99 zł, 7 dni próby
- Stingray Karaoke – 10 zł, 7 dni próby
- Ello Concerts by Stingray – 10 zł, 7 dni próby
- OUTtv – 10 zł, 7 dni próby
- Hayu – 19,99 zł, 7 dni próby
- Pash – 14,99 zł, 14 dni próby
- History Play – 7,99 zł, 14 dni próby
- Crime+Investigation Play – 7,99 zł, 14 dni próby
Ponadto Apple TV+ próbuje przebić się w świadomości widzów swoim istnieniem. Platforma streamingowa ma coraz ciekawszą ofertę i produkuje seriale, które zbierają świetne opinie od widzów i krytyków. W tym roku zadebiutowały na niej dwa kinowe hity: Napoleon Ridley’a Scotta oraz Czas Krwawego Księżyca Martina Scorsese. Po zejściu z repertuaru zasilą bibliotekę.
Apple TV+ to przede wszystkim genialna jakość premium. Każdy materiał to 4K i każda ich produkcja wygląda jak milion monet. Niestety, ale brak lektora skutecznie odrzuca Polaków, dlatego też platforma streamingowa często oferuje darmowy (w zależności od oferty) dwumiesięczny lub trzymiesięczny okres próbny. Często korzystam z tej możliwości. Fenomenem jest fakt, że taka promocja jest możliwa również dla powracających klientów. To akcja cykliczna i w tym roku miała miejsce parę razy.
Koniec viaplay
Przy ogromnej konkurencji w tym segmencie każdy z wspomnianych serwisów całkiem nieźle sobie radzi. Jednak nie dotyczy to zawsze każdego gracza. ViaPlay ogłosiło wycofanie z Polski. Nie jestem klientem tego serwisu, bo to nie do końca mój świat. Niby jakieś tam treści filmowo-serialowe są, ale to głównie miejsce dla fanów piłki nożnej, KSW i Formuły 1.
Jednak fani sportowych emocji mogą mieć teraz problem. Co prawda, chwilę potrwa zniknięcie serwisu z polskiego rynku. Początkowo mówiło się o początku 2024 roku, finalna data wskazuje na 2025 rok. To całkiem sporo czasu na transfer sportowego segmentu do innego miejsca, ale fakty są okrutne. Akcje viaplay na giełdzie spadają na łeb, na szyję, a liczba użytkowników w pół roku zmniejszyła się o prawie 400 tysięcy. Może się okazać, że nie ma sensu utrzymywać serwisu, a przejęcie treści przez inną platformę nastąpi szybciej. Obstawiam Canal+.
Garść przemyśleń i pesymistyczna wizja przyszłości platform streamingowych
Jak jednym zdaniem mógłbym podsumować streamingowy 2023 rok? Chytry David Zaslav, Netflix szukający pieniędzy, nowe platformy w Polsce i wizja reklam na platformach streamingowych. Mówi się o kolejnych podwyżkach, więc de facto niebawem może okazać się, iż oglądanie filmów i seriali w Internecie okaże się całkiem drogą rozrywką. Nie dość, że na horyzoncie pojawia się widmo globalnej walki z podziałem kont… to jeszcze podwyżki i nowe pakiety z reklamami, które nie zwiastują niczego dobrego.
Możemy znaleźć się w takim miejscu, że kino okaże się tańszą alternatywą. W zasadzie już trochę tak jest. Jeśli wyrobimy sobie kartę Unlimited w Cinema City, zapłacimy miesięcznie mniej niż za najdroższy pakiet Netflixa. Oczywiście to kwestia personalna. Czy lubimy zrobić sobie pauzę podczas seansu i kameralne oglądanie na mniejszym ekranie, czy wolimy zagłębić się w świecie filmu na sali kinowej z pół-godzinnym blokiem reklam. No i trzeba zadać sobie podstawowe pytanie. Czy platformy streamingowe nie staną się blokiem lokującym produkt jak YouTube? Czas pokaże.