Nie bede ukrywał, że portfolio marki Razer to sprzęty, które najpewniej nie są kierowane do mnie, a przynajmniej nie jestem w głównej grupie odbiorców. To w niczym nie przeszkadza rzecz jasna, a ja z dużym powodzeniem korzystam z ich dwóch produktów, których nie wyobrażam sobie wymienić na inne.
Jednym z nich jest fotel Razer Iskur V2, który dla Was testowałem, a drugim jest mysz z serii Basilisk. Tak się składa jednak, że ją właśnie wymieniłem, ale… na nowszy model. Przed Wami kilka wrażeń z Razer Basilisk V3 Pro 35K.
Moja przygoda z myszkami jest dość długa, ale o ironio wcale nieskomplikowana. Przez bardzo długi czas korzystałem z Magic Mouse od Apple i bardzo sobie ją ceniłem. Komfort pracy był dość charakterystyczny, ale przyzwyczajenia robią swoją. Ponadto doskonale obsługiwała gesty, które bardzo mocno wpływały na komfort pracy w Safari, z którego zresztą korzystam cały czas.
Potem przyszła era dominacji Logitech, by ostatecznie skończyć w rękach Razera, który trzyma mnie dość skutecznie w uścisku, ale nie takim duszącym, tylko takim pełnym miłości. To wszystko za sprawą myszy Razer Basilisk V3 Pro. To właśnie ją zamieniłem na na nową, ale daleko nie uciekłem, bo dostałem do testów jej młodszego brata: Razer Basilisk V3 Pro 35K, która zyskała kilka nowych ficzerów, jednak konstrukcja pozostała bez zmian. Zapytacie co nowego w wersji 35K?
Bateria
Przede wszystkim pierwszą nowością, jeśli rzucimy okiem na specyfikację, jest nowa bateria. Poprzedni Basilisk miał żywotność na poziomie 110 h, za to nowa wersja aż do 140 h (w Hyperspeed Wireless) i odpowiednio 150 h do 210 h przy połączeniu przez Bluetooth.
Lepszy sensor
Serduszko myszy także zostało wymienione, jak nawet wskazuje jej nazwa i mamy teraz 35 000 DPI, zamiast 30 000 dpi, jak w poprzedniej wersji. Ponadto można dopasować DPI do dokładnie zadanej wartości z poziomu aplikacji.
Ponadto scroll otrzymał 4-kierunki operowania z możliwości konfiguracji rzecz jasna i 3 trybami, czego nie mieliśmy w poprzednim modelu.
Zamieniając Basiliska V3 Pro 35K, za mojego poprzedniego oczywiście nie poczułem radykalnej różnicy w korzystaniu codziennym, ale diabeł oczywiście tkwi w szczegółach. Sam na codzień o ironio korzystam do niej głównie do celów dailywebowych, ale gdy przychodzi wieczór, to nie mogę sobię odmówić przyjemności zagrania w Ligę Legend, gdzie wówczas zaczynam doceniać wszystkie jej możliwości, mimo tego, że żaden ze mnie zaawansowany gracz. Jej urok polega na tym jednak, że pomimo jej gamingowego kamuflażu, to także dla mnie doskonały sprzęt do pracy na codzień i uwierzcie mi, że przesiadka na poprzednie myszy to prawdziwe wyzwanie. Widać, a właściwie czuć pod ręką, że Razer zjadł zęby na tworzeniu akcesoriów dla graczy (i nie tylko jak się okazuje), czego jestem najlepszym przykładem.
Swoja drogą, ten sprzęt może być doskonałym prezentem nie tylko dla gracza. Ja osobiście gorąco polecam i szczerze sobie nie wyobrażam, że mógłbym ją wymienić na cokolwiek innego niż na nowszą generację, rzecz jasna.
Razer Basilisk V3 Pro 35K na dzień pisania tego artykułu kosztuje w okolicach 750 PLN.