W moje ręce, a właściwie na moje biurko trafił właśnie najnowszy iMac z procesorem M4. Byłem szalenie ciekawy, jak prezentuje się on na żywo i czy będzie to sprzęt tak doskonały, że znów zapałam miłością do komputerów stacjonarnych. Werdykt jeszcze nie zapadł, ale oto moje pierwsze wrażenia.

Z komputerów typu all-in-one korzystałem do pory wyłącznie okazjonalnie. Zanim całkowicie zwróciłem się ku laptopom, miałem do dyspozycji klasycznego PC’a, z oddzielnym monitorem, myszką, klawiaturą i kompletem głośników wraz z subwooferem. Sprzęt zajmował trochę miejsca, a komputer wykorzystywałem wówczas głównie do grania. Wspominam ten czas z uśmiechem na twarzy.

Później doszedłem do wniosku, że, z czysto pragmatycznego punktu widzenia, zakup dużego prądożernego komputera nie ma większego sensu. Laptop daje mobilność, oszczędność miejsca i kosztów, a jako domowe centrum rozrywki równie dobrze sprawdza się konsola podpięta do telewizora. Dlatego teraz z wielką przyjemnością sprawdzę, co słychać na rynku komputerów stacjonarnych. A nuż jestem w błędzie?

Unboxing iMaca M4

Skrócone dane techniczne

  • Czip Apple M4 z 10‑rdzeniowym CPU, 10‑rdzeniowym GPU i 16‑rdzeniowym systemem Neural Engine
  • 24‑calowy wyświetlacz Retina 4,5K
  • Szkło nanostrukturalne
  • 32 GB zunifikowanej pamięci RAM
  • 2 TB pamięci masowej SSD
  • Cztery porty Thunderbolt 4
  • Gigabit Ethernet
  • Mysz Magic Mouse
  • Klawiatura Magic Keyboard z Touch ID i polem numerycznym – angielski (międzynarodowy)

Komputer, który będę testował w najbliższym czasie jest w kolorze fioletowym. Oczywiście, zanim wyjąłem urządzenie z pudełka sprawdziłem na stronie Apple, jak prezentuje się ten odcień. Muszę przyznać, że kolor jest naprawdę ciekawy, choć nie wybrałbym go, gdybym kupował ten sprzęt dla siebie. Ostatecznie przekonałem się o tym po odpakowaniu iMaca i wszystkich dołączonych akcesoriów. O ile odcień tylnej części obudowy prezentuje się bardzo dobrze i całkiem mi się podoba, o tyle poziomy pas na froncie zupełnie mija się z moimi preferencjami. Kolor bardziej przypomina blady róż niż fiolet i moim zdaniem lepiej by było, gdyby utrzymano spójność barw między przodem i tyłem.

iMac M4 nie jest pierwszym urządzeniem Apple, jakie przyszło mi użytkować, ale znów zostałem pozytywnie zaskoczony opakowaniem. Firma naprawdę zrobiła wiele, by wyeliminować plastik z opakowań, ale ponadto to otwieranie pudełka i wyciągnie z niego poszczególnych elementów ma w sobie coś z applowskiego amazingu. Począwszy od kreatywnego mechanizmu rozsuwania, przez ukrycie wewnątrz co najmniej kilku przegródek, skończywszy na zadrukowanym papierze przykrywającym taflę monitora. Gdyby mój kot potrafił mówić, powiedziałby, że ten karton to po prostu dzieło sztuki.

Zawartość

Oprócz komputera w zestawie znajdziemy zasilacz wraz z przewodami, klawiaturę Magic Keyboard oraz mysz Magic Mouse i krótki przewód USB-C pozwalający ładować te dwa akcesoria. Wybierając komputer możecie zdecydować się na Magic Keyboard zawierającą klawisze numeryczne lub nie, ja do testów otrzymałem tę z dodatkowymi przyciskami. Z racji tego, że ekran mojego iMaca M4 został pokryty opcjonalnym szkłem nanostrukturalnym, w zestawie znajduje się dodatkowo specjalna ściereczka. Koszt takiej powłoki to dodatkowe 1000 złotych.

Testujemy iPad Pro 12,9″. Monstrum do pracy i rozrywki?

Bardzo miłym, a dla mnie niespodziewanym akcentem jest fakt, że zarówno okablowanie jak i  dodatkowe urządzenia nawiązują kolorem do obudowy komputera. Zdecydowano się w tym przypadku na jasny odcień fioletu, zaryzykuję nawet nazwanie tego koloru fiołkowym. Ucieszyło mnie, że przewody są w miłym w dotyku materiałowym oplocie, (choć w przypadku zasilacza, jedynie częściowo) co jest miłą odmianą w porównaniu do gumowanego i sztywnego przewodu, jaki znajdował się swego czasu w zestawie z Macbookiem Air M1. Moją uwagę zwróciła oczywiście nietypowa wtyczka przewodu zasilającego, która, choć jest solidna i magnetyczna, mogłaby moim zdaniem mieć uniwersalny kształt USB-C.

Pierwsze uruchomienie

Cóż, muszę przyznać, że obawiałem się rozmiarów tego komputera. Mam dość niewielkie biurko, na którym na co dzień stoi MacBook Air, trochę książek i doniczka ze Spatifilium. Okazało się jednak, że 24-calowy iMac wpasował się wręcz idealnie, nie zawłaszczając dla siebie zbyt wiele przestrzeni. Zapewne dlatego, że jest to niezwykle smukłe i stosunkowo cienkie urządzenie. Lekkości konstrukcji dodaje aluminiowa, wyprofilowana stopa, na której opiera się cała konstrukcja.

iMac M4 front w kolorze fioletowym

MacOS jest mi znany od kilku lat, zatem początkowa konfiguracja systemu nie była dla mnie niespodzianką. Jeśli nie mieliście do pory do czynienia z tym systemem, to w porównaniu do Windowsa, Instalator jest intuicyjny i przyjemny i zawiera zdecydowanie mniej ekranów do przeklikania. Magic Keyboard posiada czytnik TouchID, co ułatwia logowanie się do komputera i podobnie jak w laptopach marki Apple umożliwia płatności Apple Pay. Muszę powiedzieć, że na tym etapie niezwykle ciekawiło mnie, jak będzie mi się korzystało z dołączonej do zestawu klawiatury i myszki, bo jak dotąd nie miałem okazji ich używać. Sprzęt jest bardzo miły w dotyku i nie boję się użyć tego słowa, piękny. Co do ergonomii, to niestety w moim przypadku, pierwsze odczucia są mieszane. Więcej będę mógł powiedzieć za jakiś czas, ale póki co lekkość zarówno klawiatury jak i mała wysokość myszy nie jest dla mnie zaletą.

iMac M4 tył w kolorze fioletowym

Jeśli chodzi o komputer, to z całą pewnością czuć, że jest to sprzęt najwyższej klasy. Użyte materiały, ich spasowanie i jakość nie pozostawiają wątpliwości, że iMac jest wizytówką Apple. W pierwszych chwilach z tym sprzętem zaskoczyła mnie smukłość i lekkość konstrukcji, a pasujące kolorystycznie akcesoria i przewody dopełniają wrażenia, że wszystko jest tutaj na miejscu. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, wypatrujcie pełnej recenzji, która ukaże się już wkrótce!