Nie minął rok, a mój iPad Mini 6 właśnie wystawiłem na sprzedaż. O ironio dalej uważam, że to kawał genialnego sprzętu. Skąd taka decyzja?
Patrząc na moje przygody z iPadami, to właściwie od zawsze wielbiłem modele w wersji mini, z kilku powodów. Przede wszystkim to były urządzenia, które pełniły role czytników wiadomości w moim przypadku, poszukiwania niusów do poruszenia na DailyWeb czy też popularnej, szerokorozumianej rozrywki w ramach zjawiska (które ma swoją nazwę) multiscreening. TV w tle, ja w wygodnej pozycji na kanapie, a w ręku iPad Mini i przeglądanie tego, co w świecie piszczy.
iPad Mini moim najlepszym przyjacielem…
Kolejnym powodem, który był kluczowy i ograniczał mnie do serii Mini, była kwestia gabarytu. To urządzenie jest po prostu niewielkie, zgrabne, wygodnie leżało w dłoniach i przede wszystkim pisało się na nim jak na nieco większym smartfonie. To było kluczowe, porównując do większych odpowiedników, pisanie dwoma kciukami sprawiało sporo problemów, przynajmniej dla moich kciuków.
iPad Mini 2 w czasach swojej świetności był zdecydowanie moim ulubionym, wygodny i wszechstronnym sprzętem. Kiedy się wysłużył, kupiłem 3 gen. i pomimo tego samego sposobu korzystania, pozbyłem się go, kiedy również stracił swój blask… i wydajność, nie kupując zamiennika. Po tych ładnych paru latach postanowiłem wrócić do nowej generacji (iPad Mini 6), w ramach spontanicznego planu i prezentu dla samego siebie pod choinkę. O zgrozo w całym trójmieście nie mieli wersji z podstawową ilością pamięci, więc musiałem dopłacić sporo do wersji 256 GB.
… ale nie zaprzyjaźniliśmy się na długo
Po pierwszych zachwytach, po pierwszych kilkunastu dniach nie rozstawaliśmy się. To doskonały i poręczny sprzęt, w jeszcze lepszym wydaniu. Doskonały ekran, niewielkie ramki, wszystko w tym urządzeniu jest naprawdę świetne.
Sielanka jednak nie trwała długo, bo po tych raptem kilkunastu dniach, iPad właściwie okupował biurko, tuż obok komputera, gdzie raz w tygodniu wykorzystywałem go do nagrywek podcastu The Grengolada, gdzie służył mi do połączeń FaceTime z Danielem. I to by było na tyle mojego płomiennego romansu z iPadem Mini.
DLACZEGO?!
Otóż głównym, jedynym i prostym powodem była… zmiana przyzwyczajeń. Przeprowadzka do nowego domu, zmieniła właściwie sposób, w jaki pracuje i jak bardzo staram się oddzielić życie prywatne od pracy. W efekcie, kiedy chce poszukać nowych niusów na DailyWeb… idę do swojego biura i siadam przed iMakiem. Kiedy sprawdzam serwisy społecznościowe… robię to z telefonu. Przepadł mi kompletnie element korzystania z iPada w czasie, gdy zwykle z niego korzystałem: przed TV, bo nie oglądam TV. O zgrozo nawet zaniedbałem serwisy streamingowe, porzucając swoje stare nawyki.
Z czego to wynika? Zmiana miejsca zamieszkania. Dom, w którym zawsze jest coś do zrobienia. Praca z domu, chęć odmiany i ucieczki od ekranów po całym dniu. Pewnie gdzieś tutaj znajduje się odpowiedź. Mimo wszystko dalej uważam, że iPad Mini 6 to świetny sprzęt, który polecam gorąco każdemu, ale… kto takiego urządzenia naprawdę potrzebuje.
Nowy tani iPad 2022: tak będzie wyglądał nadchodzący tablet Apple