W marcu zadrżały serca fanów DOTY! Valve zdecydowało się na wprowadzenia abonamentu… Wróć! Użyjmy modnego słowa – subskrypcji. Za niecałe 4 dolary – dokładnie 3 dolary i 99 centów, czyli trochę ponad 14 złotych – można otrzymać dostęp do kilku dodatkowych usług. Moim zdaniem nie jest to nic, co szczególnie zaburzałoby balans pomiędzy graczami płacącymi, a tymi, którzy decydują się na darmową rozgrywkę.

DOTA Plus pozwala na skorzystanie z asystenta, który pomoże przy wyborze przedmiotów, daje dostęp do wyzwań na poszczególnych bohaterów, które można wykonywać i zdobywać za nie walutę, a tę wymienia się na skórki. Bardziej doświadczonym przyda się rozbudowana analityka meczów. Natomiast jeżeli chcecie korzystać z DOTY za darmo, to nie widzę przeszkód abyście pobrali aplikację na smartfona, która zapewni Wam dostęp do wielu różnych buildów postaci.

Surviving Mars – gra może nieidealna, ale mnie porwała

Wystarczy postępować według informacji z mniejszego ekranu. Nie chcecie korzystać z analityki od Valve? Nie ma sprawy! W Sieci działa DOTABuff, portal, z którego można wyciągnąć wiele interesujących danych. Moim zdaniem nowa usługa Valve, skierowana do miłośników popularnej MOBY, jest znacznie lepszym rozwiązaniem, niż wcześniejszy model monetyzacji. Przy większych turniejach gracze mieli możliwość zakupienia Battle Passów, które odblokowywały skórki, wyzwania oraz zmieniały wygląd mapy. Dokładnie to samo jest w DOTA Plus, ale myślę, że zebranie tych elementów w ramach jednego pakietu, jest znacznie rozsądniejsze.

Uważam, że jest to bardzo interesujący ruch ze strony Valve. DOTA 2 w dalszym ciągu ma przynajmniej pół miliona graczy dziennie. Co prawda gra mocno oberwała za sprawą pojawienia się PUGBa i szału na wszelkiego rodzaju produkcje z gatunku battle royale, jednak wciąć trzyma się mocno. Załóżmy, że jedynie 2% aktwynych graczy zdecyduje się na korzystanie z abonamentu, to daje nam 10 000 klientów, którzy będą płacili 3,99 USD na miesiąc (pomijam kwestię zniżek, które otrzymuje się przy wyborze półrocznej lub rocznej subskrypcji), czyli Valve jest w stanie zgarnąć 39 999 dolarów. To jest świetny interes! Tym bardziej że zmieniło się nasze podejście do wszelkich opłat cyklicznych. Jesteśmy wręcz otoczeni abonamentami i nie mam na myśli rachunków za telefon, gaz lub Internet. Płacimy za usługi streamingowe takie jak Netflix, Spotify lub HBO Go i traktujemy to jako coś całkowicie normalnego. Podpięta karta i pieniądze znikają, proste.

Holodziewczyna do wynajęcia

Na rynku gier komputerowych, w opłatach abonamentowych, królowała produkcja Blizzarda, czyli kultowy WoW. Podejmowano próby podobnego uzależnienia użytkowników. Wildstar oraz The Elder Scroll Online, to produkcje, które zaczynały z opłatą abonamentową. Pierwsza przeszła na model F2P, a druga wybrała B2P z płatnymi rozszerzeniami i mikrotransakacjami. Teraz na scenę wkracza Valve i pokazuje, że nie ma niczego złego w abonamencie w produkcji F2P. To może być interesujący zwrot na rynku. Jednak twórcy gier muszą pamiętać o tym, że DOTA Plus jest usługą wprowadzoną do już popularnego tytułu, jest kolejnym etapem monetyzacji. Podejrzewam, że nowe tytuły będą eksperymentowały z różnymi abonamentami, ale to będzie jedna z wielu dróg generowania przychodu. Dywersyfikacja monetyzacji może być tutaj koniecznością. Mikrotransakcje w dalszym ciągu będą generowały spory procent zysku, ale abonament może być skierowany do graczy zaangażowanych, którzy będą się związywali z produkcją na dłużej.

Nareszcie! Doczekałem się! W końcu została ogłoszona data premiery Frostpunk!

Takie subskrypcje opierają się na prostym triku psychologicznym. Zauważyłem to gdy aktywnie grałem w WoWa. Czasem nie miałem już co robić w tym tytule, po prostu nie czułem potrzeby wchodzenia do kolejnych lochów, akurat nie było ekipy, potrzebnej do ukończenia raidu. Jednak i tak logowałem się do WoW. Dlaczego? Bo zapłaciłem, bo miałem opłacony kolejny miesiąc i szkoda, aby pieniądze się zmarnowały.