Nowym sposobem na utrzymanie liczby subskrypcji i zwiększenie zaangażowania użytkowników ma być nowa sekcja w aplikacji telewizyjnej.

Wyszukiwanie nowości w Netflix wkrótce może stać się jeszcze łatwiejsze. Jak właśnie ogłosił amerykański gigant, kategoria „Najnowsze” otrzymuje właśnie własną, dedykowaną zakładkę w aplikacji. Zwiększenie widoczności nowych produkcji, jakie pojawiają się na platformie ma na celu zwiększenia zaangażowania użytkowników.

Netflix inwestuje miliardy we własny kontent, a widzowie i tak wolą „Przyjaciół”

Zakładka ma być ona dostępna w menu głównym, tuż pod przyciskiem „Home”, a nad kategoriami „Seriale i programy” oraz „Filmy”. Można będzie uzyskać do niej dostęp z nawigacji po lewej stronie paska bocznego. Jak podkreślają przedstawiciele Netflixa, wyświetlany tam content będzie w pełni spersonalizowany. Oznacza to, że zobaczymy tam przede wszystkim filmy dopasowane do naszych preferencji, jakie zostały określone na podstawie historii przeglądania. Rekomendacje będą aktualizowane kilka razy dziennie.

Nerflix nowości

Oprócz filmów i seriali dodanych do platformy w danym tygodniu nowa zakładka wyróżnia także nadchodzące premiery. Ciekawą opcją jest możliwość ustawienia alertów dostępności treści, które nas zainteresują. Obecnie aplikacja przypomina nam jedynie o premierach nowych sezonów programów czy seriali, które już mieliśmy okazję obejrzeć. Teraz sami zdecydujemy o tym, jakie przypomnienie chcemy otrzymać.

Nowa funkcja ma zostać wprowadzona globalnie. W pierwszej kolejności pojawi się ona w aplikacji telewizyjnej (a więc dla systemów Smart TV, Apple TV czy też konsol), a następnie w aplikacji mobilnej IOS. Androidowska aplikacja posiada podobną funkcję już od jakiegoś czasu.

Nowości sposobem na walkę o użytkownika

Choć nikogo nie powinien specjalnie dziwić fakt, że Netflix stara się zainteresować użytkowników nowymi produkcjami, moment, w jakim zdecydowano się wprowadzić nową funkcję, wydaje się nieprzypadkowy. Ostatnio częściej niż o hitowych serialach, mówi się o Netflixie w kontekście rosnącej konkurencji i odpływu zarówno contentu, jak i użytkowników.

Firma opublikowała niedawno nieco rozczarowujący raport. Wynika z niego, że w ostatnim kwartale po raz pierwszy od 2011 roku liczba abonamentów w Stanach Zjednoczonych zmalała. Dodatkowo, globalna liczba nowych subskrypcji była mniejsza, niż się spodziewano (zamiast oszacowanych 5 mln, wyniosła „jedynie” 2,7 miliona). Choć Netflix wciąż pozostaje liderem rynku i trudno mówić tutaj jeszcze o kryzysie, sytuacja nie wygląda różowo. Zwłaszcza że liczba konkurentów rośnie w zawrotnym tempie.

I to konkurentów z dużą bazą własnego contentu. Wystarczy wspomnieć tutaj o Disneyu, który już wycofał swoje produkcje w Netflixa, a także AT&T, za którego sprawą z platformy lada dzień zniknie serial „Przyjaciele”. To właśnie odpływ hitowych produkcji w tym momencie stanowi dla Netflixa największy problem.

Netflix inwestuje miliardy we własny kontent, a widzowie i tak wolą „Przyjaciół”

Gigant z pewnością zdaje sobie sprawę, że bez konkurencyjnych treści trudno będzie mu utrzymać uwagę widzów. Stąd też zwrócenie uwagi użytkowników na stały napływ premier wydaje się strzałem w dziesiątkę. Z drugiej strony, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w dłuższej perspektywie taktyka ta może być jednak niewystarczająca. Zwłaszcza jeśli ilość nowego contentu nie będzie szła w parze z jego jakością.