Przed weekendem w moje ręce trafiły słuchawki bezprzewodowe Razer Blackshark V2 Pro Black. Cieszę się z tego powodu niezmiernie, ponieważ od zawsze chciałem przetestować sprzęt jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek gamingowych na świecie, która wyróżnia się nie tylko zielonkawym kolorem.
Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie dodać, że korzystałem już ze sprzętu gamingowego giganta podczas wydarzeń powiązanych z grami komputerowymi. Nie można jednak powiedzieć, że jestem tak samo wielkim miłośnikiem amerykańskiej firmy jak Sebastian, który korzysta z ich myszy od kilku lat i właśnie testuje ogromną podkładkę.
Po przeprowadzeniu pierwszych testów słuchawek bezprzewodowych Razer Blackshark V2 Pro Black byłbym skłonny powiedzieć, że liczba fanów marki zwiększy się o dodatkowego członka. Od razu tutaj napomknę, że dwa dni to za mało, abym mógł przedstawić ostateczny werdykt na temat tego sprzętu, dlatego na teraz przygotowałem pierwsze wrażenia. Co tu dużo mówić, jest lepiej niż dobrze!
Razer Blackshark V2 Pro Black – specyfikacja
Łączność | bezprzewodowa, przewdodowa |
Budowa | nauszne, zamknięte |
Waga | 320 g |
Membrana | 50 mm |
Podświetlenie | brak |
Pasmo przenoszenia | 12 ~ 28000 Hz |
Impedancja | 32 Om |
Czułość | 100 dB |
Złącza minijack | 3,5 mm – 1 szt. |
Mikrofon | odłączany |
Pasmo przenoszenia | 100 ~ 10000 Hz |
Czułosć mikrofonu | -42 dB |
Audio | Wielokanałowy 7.1 – wirtualne |
Długość kabla | 1,3 m |
Zastosowanie | PC, Mac, PlayStation, Switch, iOS, Android |
Żywotność baterii | do 70 godzin |
Razer Blackshark V2 Pro Black – unboxing
Na początek warto zwrócić uwagę na opakowanie bezprzewodowych słuchawek. Po jego otwarciu zobaczymy umiejętnie zapakowany sprzęt, który jest chronioną miękką wytłoczką. W samym pudełku jest bardzo dużo miejsca, więc nie może być mowy o jakimkolwiek ucisku. Nie mam więc żadnych powodów do narzekań i jestem skłonny powiedzieć, że kurierska podróż nie dała się sprzętowi we znaki. Może spokojnie kupować przez sieć, jeśli tylko macie taką możliwość.
Po wypakowaniu słuchawek od razu rzuca się w oczy ich wygląd. Moją sztukę charakteryzuje akurat czarny kolor, który w moim przypadku doskonale wpasował się w kolorystykę innych urządzeń. Jedynym wyjątkiem jest tutaj zielony bok przycisku na jednym z nauszników. Brakuje mi tutaj większej liczby elementów pokolorowanych na ten kolor, ale narzekać nie zamierzam.
Ogólnie sprawę ujmując, słuchawki Razer Blackshark V2 Pro Black wyglądają fajnie. Zwróciłem także uwagę na dosyć sporawe nauszniki składające się z miękkiego materiału. Natomiast górną część charakteryzują grube nici, które nadają jej dodatkowego charakteru. Obudowa wydaje się minimalistyczna i nie wyróżnia się czymś konkretnym. Mogę także powiedzieć, że całe urządzenie jest przyjemne w dotyku.
Poza słuchawkami w pudełku znajdziemy jeszcze:
- Mikrofon
- Kabel do ładowania
- Odbiornik USB
- Kabel (adapter)
Razer Blackshark V2 Pro Black – pierwsze wrażenie
Z komputera korzystam nawet po kilkanaście godzin dziennie, dlatego bardzo ważna jest dla mnie kwestia komfortu. Interesują mnie tylko takie urządzenia, które zapewniają wygodę na długi czas. Na całe szczęście bezprzewodowe słuchawki Razera z całą pewnością wpisują się w kategorię ergonomiczną. Po kilkunastu godzinach użytkowania zaczynałem się do nich przyzwyczajać i coraz bardziej lubić.
Muszę tutaj zaznaczyć, że z moich poprzednich słuchawek korzystałem przez kilka ostatnich lat, dlatego przerzucenie się na nowy sprzęt nie było dla mnie łatwe. Mimo wszystko urządzenie Razera robi wszystko, aby nie było to trudne. Na wstępie trzeba powiedzieć, że nauszniki bardzo przyjemnie dopasowują się do ucha. Wykorzystana przy produkcji pianka z całą pewnością jest wygodna i próbuje wpasować się do kształtu głowy użytkownika.
Co ciekawe, jest wykonana z oddychającego tworzywa, więc ogranicza pocenie i nagrzewanie się. W tej pierwszej kwestii sprawdza się doskonale. Gorzej z gromadzonym ciepłem, ponieważ po pewnym czasie zaczyna robić się gorąco, ale nie jest to specjalnie uciążliwe. Wygody dodaje także górna część, która również jest miękka i przyjemna w „noszeniu”.
Po zdjęciu słuchawek – po takim długim użytkowaniu – nie czułem ucisku i zmęczenia (ważą 320 g). Muszę także wspomnieć o ogromnych nausznikach doskonale zakrywających uszy, więc nie powinno być mowy o irytującym dotykaniu małżowiny. Dodatkowo słuchawki naprawdę nieźle redukują hałas – raz dałem się tak pochłonąć, że nie usłyszałem otwieranych drzwi. Ogromna w tym zasługa obudowy urządzenia.
Bardzo przyjemnym odkryciem była dla mnie aplikacja Razera na komputer. Program pozwala ustawić dźwięk na bazie własnych upodobań. Nie trzeba się nawet zalogować, ponieważ wystarczy wejść do klubu jako gość. Przy barze czeka między innymi wybór profilu dźwięków: gra, film, muzyka i niestandardowy.
Wspominałem we wstępie tekstu, że Razer jest marką dla graczy i to widać doskonale na przykładzie bardziej zaawansowanych opcji dedykowanego programu. Po wybraniu esportowej zakładki można wybrać profile z gier, które są znane z profesjonalnych rozgrywek. Dla jasności, dźwięk naprawdę potrafi znacząco ulec zmianie. Nie jest to tylko zwykła przechwałka i wybrakowana opcja. Dźwięk jest tutaj naprawdę czysty, przyjemny i różnorodny, jeśli tylko wybierzemy inne profile.
W specyfikacji wspomniałem o żywotności baterii, która można sięgnąć nawet 70 godzin. Po kilkunastu godzinach mogę powiedzieć, że osiągnięcie takiego wyniku może być trudne, ale nie niemożliwe. W moim wypadku mniej więcej 20% baterii wyparowało po blisko 12 godzinach użytkownikach. Nie siedziałem z minutnikiem w ręce, więc może być nawet lepiej. Zobaczymy!
Do tej pory zaniepokoiły mnie zaledwie dwa elementy. Po uruchomieniu komputera i włączeniu słuchawek czasem potrafiłem wychwycić chwilowy szum. Czasem trwa dłużej, czasem krócej. Zdarzało się nawet uniknąć tej kłopotliwej kwestii. Niestety, nie udało mi się jeszcze zdiagnozować źródła tego problemu.
Innym razem słuchawki nagle utraciły połączenie bez żadnego konkretnego powodu. Po uruchomieniu sprzętu raz jeszcze problem nie został rozwiązany. Dziwne, bo w technikum zawsze działało. Pomogło dopiero wyjęcie odbiornika USB z komputera. Z takich naprawdę drobiazgów to mogę jeszcze podać problem w odkryciu jednego nausznika, gdy chcemy kogoś wysłuchać, więc lepiej po prostu zdjąć słuchawki.
Razer Blackshark V2 Pro Black – krótkie podsumowanie
Właśnie tak wyglądały moje dwudniowe testy. Do tej pory jestem słuchawkami zachwycony. Nie miałem jeszcze okazji przetestować okablowania, bo korzystanie bezprzewodowe jest po prostu zbyt wygodne. Wychodziłem ze słuchawkami z pokoju, nie tracąc połączenia. Cudo! Sama aplikacja ma podobno do zaoferowania więcej dla zalogowanych klientów. Z pewnością to sprawdzę!
Możecie spodziewać się recenzji w najbliższym czasie, ponieważ, jak widać, wciąż jest jeszcze wiele do odkrycia. Z wielką chęcią słuchawki podłączę także do konsoli, żeby sprawdzić, jak poradzą sobie na innym sprzęcie – użytkowanie z telefonu również poruszę. Kilka słów padnie odnośnie do mikrofonu, którego jeszcze nie wyciągnąłem z torebki. Zostawiam na koniec ofertę sklepową i stronę producenta.