Ogromnie się ucieszyłem na kolejny test od marki Razer. W moje ręce trafiła podkładka pod mysz Razer Goliathus Chroma 3XL, która zrobiła na mnie doskonałe pierwsze wrażenie i to nie tylko dlatego, że można by z niej zrobić żagiel do niewielkiej łodzi. Zapraszam na kilka pierwszych wrażeń.
Razer to jeden z tych brandów, którego produkty uwielbiam. Nieważne, jaki produkt i cena, zawsze mam pewność, że jego jakość będzie bardzo dobra, z dbałością o wszystkie detale. Do tej pory od pięknych kilku lat korzystam cały czas z ich myszy: Naga Epic Chroma, która towarzyszy mi bez żadnych problemów w codzienną rundkę w Leage of Legends.
Nie wyobrażam sobie grać na niczym innym, precyzja i komfort tej myszy jest ogromny (choć dostałem Basiliska v3 na testy i ciekawe czy niższa półka, mimo to sporo świeższa jest moją Nagę Epic Chroma jest w stanie pokonać).
Wróćmy jednak do głównego bohatera podkładki Goliathus Chroma. Kiedy kurier zapukał drzwi z ogromnym i niewymiarowym kartonem, pomyślałem: oh, szkoda, że to nie Razer. Byłem jednak w błędzie, bo okazało się wręcz przeciwnie. Gabaryt kartonu o zgrozo determinowała (nie mysz), a właśnie podkładka pod mysz. Ależ to niedorzecznie brzmi, ale na oko wysokość kartonu z podkładką miała przynajmniej 50 cm. A to wszystko za sprawą podświetlenia RGB, którego nie można składać, o czym także wspomina sam Razer tuż po otwarciu kartonu.
Razer Goliathus Chroma 3XL – to potwór!
Moja Wersja Goliathus Chroma to model 3XL, jeden z trzech do wyboru. Mi się trafił największy i wierzcie lub nie, ale sporo się musiałem nagimnastykować, żeby zmieścić ją na biurku, tak, by nie kłaść na jej krawędzie żadnych głośników czy podstawek od laptopa czy iMaca, ale ostaecznie się udało. Zabiera mi ona spokojnie 80% powierzchni biurka. Cechą charakterystyczną Goliathusa 3XL jest oczywiście jej rozmiar: 1200 mm x 550 mm, ale także (a jakże inaczej), podświetlenie RGB wokół. O ile nie jestem największym beneficjentem tego typu pomysłów, o tyle prócz efektu dyskotekowego (na którym zależy młodszym klientom marki), o tyle nie przeszkadza on specjalnie, przynajmniej w przy pierwszych wrażeniach, a robi doskonały efekt, kiedy za oknem ciemno.
Jest też element, w którym skrywa się cała elektronika, a który błędnie myślałem, że posiada sterowanie natężeniem oświetlenia czy możliwość zmiany efektu świetlnego. Mata jest pięknie i bardzo precyzyjnie obszyta i sprawia wrażenie bardzo solidnej. Co jednak strasznie mnie cieszy, a będę weryfikował już wieczorem to, jak pracuje mysz, podczas grania.
Po odpakowaniu Razer Basilisk V3 Pro i przesunięciu jej po mojej nowej podkładce, mysz poruszała się po niej bez najmniejszych oporów. Efekt był jak w curling, kiedy pchniemy granitowy kamień, bez najmniejszego szczotkowania. Okej, może mnie poniosło, ale efekt był taki jakbym mysz ślizgała po tafli lodu. Coś dla mnie absolutnie nowego. Dzisiejsza rundka w League of Legends da mi odpowiedź na to pytanie, a ja wkrótce przygotuje dla Was pełną recenzje Goliathus Chroma 3XL, gdy tylko nieco lepiej się z nią zaprzyjaźnię.