Co tu dużo mówić, Larian Studios odwaliło kawał dobrej roboty, ponieważ Baldur’s Gate 3 jest po prostu rewelacyjne.
W ostatnich miesiącach przemierzałem korytarze pełne magii, walczyłem z falami przeciwników, aby powstrzymać zagładę, wcieliłem się w taktyka wojennego w świecie fantasy. Mógłbym dorzucić jeszcze kilka podpunktów do tej listy, ponieważ ostatnie miesiące były dla graczy nad wyraz łaskawe, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Zebranie drużyny i przemierzanie olbrzymiego świata zmiotło konkurencję. Chociaż do ideału zabrakło!
- Allegro Smart! z podwyżką cen
- iPhone 15 powie, co z jego baterią
- 1Password z nowymi zabezpieczeniami
- OMNIVISION najmniejsza kamera na świecie
- iOS 17 przyciszył Ci dzwonek
Pierwsze wrażenia z Baldur’s Gate 3
Na wstępie chciałbym zaznaczyć problematykę, jaka pojawia się podczas pisania pierwszych wrażeń z Wrot Baldura. Pomimo spędzenia kilku intensywnych godzin nie zrobiłem zbyt wiele, mimo że przyjmowałem wszystkie zlecenia oraz eksplorowałem każdy napotkany zakątek.
Ślamazarne tempo odkrywania czegokolwiek wiąże się chociażby z rozbudowanymi zadaniami, które są znacznie ambitniejsze od szukania dziesięciu roślin. Należy skrupulatnie przeczesywać każdy zakątek w poszukiwaniu ukrytych przejść i dodatkowych informacji. Odkrywanie nowych szczegółów misji jest kluczowe w ich wykonywaniu, ponieważ produkcja nie ciągnie gracza za rączkę. Owszem, niektóre polecenia są zaznaczone na mapie, ale gracz szybko zorientuje się, że to zaledwie wstęp.
Zademonstruję to na przykładzie, unikając spoilerów jak ognia. Na pewnym etapie rozgrywki gracz może zająć się poszukiwaniem ważnego człowieka, ale nie musi, ponieważ gra oferuje dużą swobodę i kilka możliwości rozwiązywania problemów. Informacje podane przez zmartwionych członków wskazują określone miejsce zaginięcia. Udajemy się do zaznaczonej lokacji i widzimy jej ogrom.
To nie będzie kaszka z mleczkiem, ponieważ składa się z wielu dużych części, a znaczna większość jest niedostępna. Co za tym idzie, należy znaleźć sposób na ich otwarcie. W końcu nie znamy dokładnego miejsca przebywania naszego celu, tak? W międzyczasie przysporzymy sobie problemów, ponieważ mieszkańcy nie są przychylnie nastawieni do nowych twarzy. Kłopotów jest jednak zdecydowanie więcej.
Właśnie tak prezentuje się większość zleceń. Mało szczegółów na start, ogólny obszar poszukiwań i wiele problemów do rozwiązania. Dla fanów staroszkolnych produkcji jak znalazł. Mi takie podejście przypadło do gustu, bo nie czułem się jak osioł chodzący za marchewką. To ja wyznaczam kierunek i to ja decyduję, co właściwie chcę zrobić.
Pikanterii dodaje także wiele innych miejsc, na które gracz natknie się podczas eksplorowania nowych zakątków niezwiązanych z misjami. Nawet zwyczajna piwnica może być początkiem wielkiej przygody z nieoczekiwanym finałem. A zwrotów akcji jest tutaj naprawdę wiele. Nie dotyczą tylko i wyłącznie opowieści, lecz także na pierwszy rzut oka zwykłych obszarów. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo, co czeka na gracza za kolejnymi drzwiami. Z tego powodu eksploracja przynosi wiele frajdy. A wciąż odnoszę wrażenie, że wiele po drodze pominąłem.
O, bogowie! Walka!
W Baldur’s Gate 3 nie mniej ważnym elementem obok podróżowania i poznawania historii jest walka. Nie każdy spór jesteśmy w stanie rozwiązać w pokojowy sposób, nie wspominając o wrogo nastawionych postaciach, które chcą po prostu posmakować naszej krwi. Byłem jednak zaskoczony trudnością walk na średnim poziomie trudności. Tak naprawdę ponad połowę bitew przegrałem, więc na bieżąco szukałem innych rozwiązań, natrafiając przypadkowo na skrót i ważne informacje.
To dosyć ciekawe, bo ostatnio natrafiłem w sieci na komentarz odnoszący się do skalowania przeciwników do poziomu postaci. W dużym skrócie, autor wyrażał swoją dezaprobatę do takiej rozgrywki. Jeśli macie podobne zdanie na temat, mam dobre wieści. W Baldur’s Gate 3 odkryjecie poczwary z koszmarów, które jedną kombinacją pozbędą się całej drużyny. Pozostaje tylko uciec z pola walki i wrócić za jakiś czas.
Trudność przysparza także szansa na trafienie. Podczas turowych bitew każda postać może wykonać kilka czynności. W przypadku potężnych umiejętności tracimy możliwość rzucenia innych w tej samej rundzie, dlatego trzeba opracować jakiś plan. To samo dotyczy niektórych ciosów. I tutaj jest pies pogrzebany. Najpierw trzeba trafić w przeciwnika, co nie jest łatwe. Potem trzeba trzymać kciuki za możliwie jak największe obrażenia, bo łatwo tutaj o wylosowanie najmniejszych cyfr.
Dlatego ostrzegam, zapomnijcie o trafieniach krytycznych kilka razy pod rząd, ponieważ wiele pojedynków zakończy się porażką przez wiele pudeł. Na domiar złego przeciwnikowi może dopisać szczęście, z czym wiążą się ogromne obrażenia (nasze postaci mają skromną liczbę zdrowia). Nie wiąże tego jednak z wadą. Wręcz przeciwnie, walka staje się wyzwaniem, na które trzeba odpowiednio się przygotować, aby zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo.
Odnoszę też wrażenie, że Baldur’s Gate 3 jest grą, która wręcz zachęca do nauki przez umieranie. Każda porażka to nowe doświadczenie. Zadałem małe obrażenia? Pomyślmy, co mogę zrobić, aby to zmienić. Zaskoczył mnie przeciwnik znajdujący się na skalnym wzniesieniu? Może wyślę tam jakiegoś bohatera, żeby się z nim rozprawił. Pomimo korzystania z ułatwień walka wciąż stanowi wyzwanie.
Tak po prawdzie mówiąc, cała trudność nie leży tylko w elemencie bitew. Wielu informacji nie dowiecie się z samouczka, bo wszelkiego rodzaju uwagi wyświetlane na ekranie są ubogie. Najlepiej samemu eksperymentować i wiele czytać. Powiedziałbym nawet, że jesteśmy do tego zmuszenie przez nadmiar informacji na start.
Wiąże się to z wrzuceniem gracza na głęboką wodę chwilę po starcie gry. Deweloperzy wcale nie zamierzali pozwolić graczom na chwilę nauki, co widać chociażby w liczbie możliwych czynności do wykonania. Możemy biec, skakać, odpychać, korzystać z otoczenia, zadawać ciosy na kilka sposobów i korzystać z wielu zaklęć już na sam start gry. Do tego należy pamiętać o regeneracji, bo nie można ze wszystkiego korzystać w nieskończoność.
Z tego względu uważam, że początek może być naprawdę ciężki. Warto jednak dać mu szansę, ponieważ z czasem rozgrywka staje się coraz bardziej angażująca i ciekawsza. Wiele satysfakcji przynosi odkrycie nowej kombinacji, o której nie miało się wcześniej pojęcia. Nie muszę też chyba mówić, że gracz staje coraz lepszym strategiem.
Jakie rogi, wariacie?
Przed wyruszeniem w drogę czeka na gracza rozbudowany kreator postaci, który pozwoli na wiele elastyczności. Dotyczy ona nie tylko wyglądu postaci, lecz także klasy postaci czy umiejętności. Cyferek jest mnóstwo, zdolności jest wiele, lista zaklęć jest długa.
Można pójść na łatwiznę, wybierając bohatera przygotowanego przez pracowników z gotową historią (do czego zachęcali twórcy). Każdy z herosów ma swój problem do rozwiązania, bogatą przeszłość i swój styl na rozgrywkę. Bardzo szybko można wyłapać, jak bardzo charyzmatyczne i barwne są te postaci. Po kilku godzinach mogę zapewnić, że ani jedna rozmowa nie jest nudna. Za każdym razem można dowiedzieć się czegoś ciekawego.
Nieprawdopodobna jest liczba detali na ich temat podczas rozgrywki. Na przykład jedna z postaci zwraca uwagę na miejsce, w jakim się znajduje przez swoją wiarę. Inna może mieć powiązania z ekwipunkiem bohatera. Co najciekawsze, z kolejnymi postępami robi się tylko ciekawiej.
Z początku nieśmiali i wycofani sprzymierzeńcy stają się pewniejsi i bardziej skorzy do dzielenia się ciekawostkami na swój temat. Nie boją się odzywać w pewnych sytuacjach i reagują na decyzję gracza. Wystarczy złożyć te elementy w całość, aby stworzyć drużynę składającą się z czempionów z krwi i kości.
Z całą pewnością nie byłoby to możliwe, gdyby nie rewelacyjne głosy aktorów. Słuchanie dialogów to po prostu sama przyjemność, mimo że polscy gracze mają do dyspozycji tylko napisy. Ważne jest też to, że rozmowy są błyskotliwe, interesujące. Z każdą postacią wyglądają zupełnie inaczej przez charakter danego rozmówcy. Scenarzyści odwalili kawała dobrej roboty.
Nie jestem jednak w stanie napisać zbyt wiele na temat głównego wątku. Poza początkowym fragmentem rozgrywki, który wciska w fotel i zachęca do odkrywania tajemnic, nie ruszyłem specjalnie opowieści. Wciąż uczę się gry, stale rozwijam i poznaję świat. Mogę jednak dodać pewien interesujący szczegół.
Główny wątek również składa się z kilku możliwych rozwiązań. Uniknę spoilerów, mówiąc, że nasza drużyna z powodu problemów zdrowotnych musi znaleźć szybką pomoc. W przeciwnym wypadku skończy się to tragicznie. Zapowiada się jednak na wiele potencjalnych opcji do wyboru. Wczoraj natknąłem się przypadkowo na zupełnie nową, która mnie wybiła z rytmu. A takich niespodzianek jest zdecydowanie więcej i nie dotyczą tylko głównego wątku.
Rozgrywka palce lizać
Baldur’s Gate 3 jest listem miłosnym do fanów gier Dungeons & Dragons. Poza możliwościami stworzenia własnej postaci warto zwrócić uwagę na pojawiającą się przy różnych sytuacjach kostkę. Wspomniany przedmiot to mechanika znana z gier fabularnych. W przypadku elektronicznej rozgrywki możemy rzucać kostką podczas rozmów, aby osiągnąć upragniony efekt. Każdy rzut wiążę się z szeregiem statystyk, które mają wpływ na ostateczny rezultat.
Dodatkowe możliwości kładą nacisk na różnego rodzaju odpowiedzi. W przypadku mojej drużyny mogłem często korzystać z opcji dialogowych nastawionych na zastraszanie i perswazję ze względu na dodatkowe punkty wliczone w ostateczny wynik kostki. Dodatkowe wzmocnienia mogą pochodzić także z umiejętności bohaterów.
W przypadku kiepskiego wyniku jest możliwość ponownego rzutu podczas rozmowy, ale należy uważać na ograniczoną liczbę ułatwienia. Natomiast w przypadku otwierania kufrów mowa tutaj o użyciu kolejnego zestawu wytrychów. Takie same zasady dotyczą także pułapek, z którymi mam spory problem.
Podczas przemierzania świata bardzo często można natknąć się na tu i ówdzie rozstawione niespodzianki. Ogólnie są one niewidoczne dla drużyny. Zmienia się to dopiero przy odpowiedniej odległości i zaliczonego testu określonej cechy umiejętności. Każda postać jest sprawdzana osobno. Jaki jest więc problem? Najzwyczajniej w świecie można wejść w pułapkę przed jej wyświetleniem, ponieważ nasza ekipa nie idzie w rzędzie.
Postać z najlepszymi statystykami można wysłać jako pierwszą, ale czasem nawet to nie pomaga. Możecie mi wierzyć na słowo, nie chcecie wchodzić w te diabelskie niespodzianki. Zadają mnóstwo obrażeń i dodają negatywne efekty. Można byłoby w teorii wchodzić w każdą i odpoczywać w obozowisku, w którym postaci odzyskują punkty zdrowia i umiejętności.
Chwila odpoczynku to bardzo ciekawe urozmaicenie rozgrywki. Okazuje się, że bezpieczna lokacja jest momentem na rozmowę z napotkanymi wcześniej postaciami. Niektóre z nich samoistnie pojawią się w obozie, niektóre trzeba po prostu zaprosić. To właśnie w nim można decydować, kto będzie częścią zespołu. A to wciąż nie wszystko, co oferują obozowiska.
W przypadku mojej sytuacji czekała mnie bardzo poważna rozmowa z pewną postacią, która zleciła mi pewne zadanie do wykonania. Chwilę po tym wydarzeniu byłem świadkiem intrygującej sytuacji z innym bohaterem, dzięki której dowiedziałem się więcej na jego temat. Jeszcze w ramach ciekawostki dodam, że twórcy faktycznie dotrzymali słowa w kwestii ubrań. Postacie noszą zupełnie inne stroje podczas przebywania w obozie, co nadaje imersji.
Podsumowanie Baldur’s Gate 3
Na koniec pozwoliłem sobie zostawić kilka szczegółów, które przykuły moją uwagę. Jak już wiemy, podłożone głosy aktorów są rewelacyjne, ale to nie koniec zalet audio. Świetnie prezentują się także dźwięki podczas walki. Największe wrażenie zrobiły na mnie odgłosy rzucania zaklęć, które brzmią wyraziście i satysfakcjonująco. Na plus należy także dodać zabawę dźwiękiem podczas podróżowania. Czasem usłyszymy kogoś przed jego zobaczeniem. Melodie natomiast pojawiają się od czasu do czasu. Nie zwróciłem na nie specjalnej uwagi.
Duża w tym zasługa w zaprojektowanym świecie ze względu na element horyzontalności. Podziw budzi wejście do budynków i wyjście w zupełnie innym miejscu położnym zdecydowanie wyżej, do którego nie miało się wcześniej dostępu. Tak naprawdę świat gry oferuje jeszcze wiele ogromnych podziemi – nie tylko ze względu na szerokość. Wiele z nich sprowadzi gracza wiele metrów w dół. Można wtedy odkryć na przykład zgliszcza dawnych budynków, ponieważ świat oferuje wiele wyjątkowych miejsc. Nie żeby taki projekt świata był odkrywczy, po prostu wygląda to całkiem dobrze, przynosi wiele frajdy i oferuje nowe ścieżki do eksploracji.
Na plus doceniam także równowagą w powadze i humorze. Chciałbym zdradzić szczegóły tej zalety, ale popełniłbym grzech. Okrycie absurdalnych sytuacji jest po prostu wskazane. Zainteresowani grą stracą naprawdę wiele, jeśli wszystkiego dowiedzą się z sieci lub opowieści kolegów.
Pewnie niektórzy zastanawiają się nad wadami produkcji, bo o nich mówiłem dosyć mało. Jest kilka uciążliwych kwestii związanych chociażby z pracą kamery. Można było spodziewać się podobnych kłopotów ze względu na taką budowę świata. Mimo wszystko to nie usprawiedliwia wystrzelenie kamery w kosmos. A w niektórych lokacjach jest też trudno ze wszystkim się połapać, ponieważ jej kąt jest irytujący.
Nie pasuje mi także podejmowanie niektórych decyzji. Podczas pewnych rozmów chciałbym podjąć zupełnie inną decyzję od oferowanych propozycji. I nie, nie szukam wad na siłę, bo po prostu tak jest. Nie potrafię zaakceptować obrażania mojego bohatera bez możliwości zareagowania. Taka obojętność lub niezdecydowanie głównego bohatera pojawia się od czasu do czasu, mimo że w innych chwilach bardzo łatwo sięgnąć po broń.
Tyle jestem w stanie powiedzieć po kilku naprawdę intensywnych godzinach na średnim poziomie trudności. Gra jest wielka, trudna i oferuje naprawdę wiele atrakcji. Na prowadzenie wysuwają się reklamowane przez ostatnie tygodnie relacje z postaciami, ponieważ widać tutaj kunszt scenarzystów.
Trudno powiedzieć więcej o historii, bo to dopiero wstęp produkcji. Na pewno więcej o niej powiem w recenzji, którą mamy w planach. Na teraz mogę powiedzieć, że nie żałuję wydanych pieniędzy, ponieważ Baldur’s Gate 3 jest dla mnie obecnie grą roku. Pomimo pewnych potknięć wciąż zasługuje na ten tytuł. Patrząc na recenzje ze Steama, więcej osób uważa podobnie.