Sytuacja TikToka w USA póki co nie jest do końca rozstrzygnięta. Historia z ewentualną sprzedażą jeszcze trochę się przedłuży.

Przez dłuższy czas ubiegłego roku starałem się „relacjonować” Wam zgrzyty pomiędzy administracją Donalda Trumpa, nim samym oraz TikTokiem. Jak zapewne wiecie, ówczesny Prezydent Stanów Zjednoczonych był bardzo na nie w stosunku do chińskich firm działających na terenie USA. Nie inaczej było z właścicielami popularnej aplikacji mobilnej, której zagrożono zablokowaniem. Historia ta się dłużyła, wytaczano kolejne argumenty przeciwko TikTokowi, ale wiele z nich upadało, kiedy o sprawie rozstrzygały sądy. W międzyczasie temat ucichł z uwagi na wybory prezydenckie. Jak to wygląda teraz? Trump już nie jest prezydentem, ale sprawa nie została załatwiona.

Temat zablokowania TikToka w USA na razie odwleczony w czasie

Jak podaje The Wall Street Journal, temat na razie jest odłożony w czasie. Prezydent Joe Biden chce przyjrzeć się temu bliżej, a także dotychczasowym krokom podjętym przez administrację Donalda Trumpa, zmierzającym do zablokowania TikToka. Czy zatem jego właściciele mogą spać spokojnie? Okaże się, ponieważ, jak wynika ze słów Emily Horne – Rzeczniczki Rady Bezpieczeństwa Narodowego, przygotowane będzie nowe rozdanie w kwestii bezpieczeństwa danych, które mogą być wykorzystane przeciwko USA. Niebawem jednak możemy poznać kierunek, w którym będą szły dalsze działania w stosunku do TikToka. The Wall Street Journal wskazuje bowiem, że do 18 lutego powinna trafić do amerykańskiego rządu odpowiedź Departamentu Sprawiedliwości na skargę przedstawicieli popularnej aplikacji.

Jak do tego doszło?

Historia ewentualnego zablokowania TikToka w USA ciągnęła się w ubiegłym roku bardzo długo.

4 grudnia 2020 r. miał być dniem, w którym mogliśmy jedną z dwóch możliwych informacji, bo przecież „ostateczny” to „ostateczny” termin. Czekaliśmy na wiadomość o sprzedaży. Cisza. To może o zablokowaniu TikToka w USA. Co się stało? Nic, kompletnie nic. Nie ma nawet komunikatu o kolejnym w tej serii zdarzeń przedłużeniu terminu. Bo i po co? Każdy z wcześniejszych był przesuwany, a „ostateczność ostatecznego” nie nastąpiła. Patrząc na zaistniałą teraz sytuację, zastanawiam się, po co w ogóle były te kolejne przesuwane terminy? Nic one nie dały. Trochę światła na całą sprawę rzuca Bloomberg. Serwis podaje, że według zaufanych źródeł ByteDance nie poniesie żadnych konsekwencji tego, że sprzedaż nie nastąpiła do 4 grudnia. Okazuje się, że firma nadal prowadzi rozmowy z rządem USA w zakresie ostatecznego sfinalizowania umowy, o której kilkukrotnie pisaliśmy. Bloomberg wskazuje na relację jednego z informatorów, według którego ByteDance jest w stanie dokończyć wszystkie formalności do 20 stycznia. Serwis podkreśla, że to dzień, w którym Joe Biden rozpocznie swoje rządy jako Prezydent Stanów Zjednoczonych.

Źródło: The Wall Street Journal