Od jakiegoś czasu działa z powodzeniem aplikacja mObywatel, która ściąga z bazy takie nasze dokumenty, jak legitymacja, dowód osobisty czy dowód rejestracyjny pojazdów. Pomimo popularności apki, wiele osób wciąż pyta zaskoczonych, jak to działa. Niemniej jednak nikt nie zakwestionował jej sensu i wartości. Do dziś.
Pod koniec 2017 powstała aplikacja mObywatel na systemy Android oraz iOS pod nadzorem Ministerstwa Cyfryzacji. Choć na początku jej funkcjonalność ograniczała się do istnienia w sklepie Play, teraz sprawa ma się zupełnie inaczej. Od około roku, posiadając tzw. profil zaufany, możemy po wpisaniu jedynie numeru PESEL otrzymać swój cyfrowy dowód albo legitymację. Od niedawna również działa podobnie kwestia dowodów rejestracyjnych, których pojazdów jesteśmy właścicielami lub współwłaścicielami.
Bezpieczeństwo
Ministerstwo Cyfryzacji przekonuje, że takie rozwiązanie jest w 100% bezpieczne, a sama aplikacja posiada wiele wewnętrznych zabezpieczeń. To, co widzimy my, użytkownicy, to 2-etapowa weryfikacja z wykorzystaniem PIN-u oraz odcisku linii papilarnych oraz blokada wykonania zrzutu ekranu podczas wyświetlania dokumentu. Choć wiem, że nie ma oprogramowania nie do złamania to profil zaufany oraz mObywatel brzmią dla mnie wystarczająco bezpiecznie.
Play vs mObywatel
Play od swojego początku prezentował się jako ta nowoczesna, dopasowana do dzisiejszych użytkowników firma. Przeważnie to właśnie ta sieć wyprzedzała inne podejściem nowoczesnym (darmowe połączenia, duże pakiety danych itp.). Jakież zatem było moje zdziwienie, kiedy pani w salonie w bardzo miły, acz stanowczy sposób poinformowała mnie, że mTożsamość mogę sobie wsadzić w kieszeń. Okazuje się bowiem, że Play nie uznaje tego sposobu weryfikacji osoby i już. Nie istotne jest, że w aplikacji znajduje się numer dokumentu, zdjęcie i wszystko to, co na plastikowym dowodzie.
Zdaję sobie sprawę, że mTożsamość nie zastępuje prawdziwego dokumentu i w sytuacji, gdybym chciał otworzyć konto bankowe albo podpisać umowę, nikt nie będzie ryzykował. Problem jednak wystąpił przy chęci uzyskania informacji, kiedy kończy mi się umowa, bo byłem akurat w pobliżu.
Głosowanie do europarlamentu – TAK
Sytuacja robi się jeszcze śmieszniejsza, gdy pomyślimy, gdzie oficjalnie mówi się o możliwości korzystania z mObywatel. Poza oczywistymi jak sklep czy poczta, używałem dokumentu, wchodząc do placówek wojskowych, podczas kontroli policyjnej, a nawet głosując do europarlamentu. Zawsze myślałem, że to instytucje państwowe gonią rozwój technologiczny, a nie firmy będące jego częścią.