Nie milkną głosy po aferze, jaką niedawno wywołał były pracownik Cambridge Analytica. Firma mogła wykorzystywać dane nawet 87 milionów użytkowników Facebooka. Serwis społecznościowy będzie teraz ostrzegał osoby, które mogły ucierpieć w tym incydencie.
Burzę wokół Facebooka i ich „raczej luźnego” podejścia do pofuności danych nagłośnił w marcu Chris Wylie. Człowiek ten pracował dla Cambridge Analytica – firmy, która specjalizuje się w marketingu wycelowanym w konkretne typy osobowości. Żeby jednak te dane zdobyć, nielegalnie, w sposób przypominający działanie wirusa, wykorzystała quizową aplikację thisisyourdigitallife na Facebooku. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.
To właśnie użytkowników, którzy padli ofiarą wspomnianej gry i jej podobnych – potencjalnie aż 87 milionów ludzi (!) – Facebook zaczął ostrzegać o możliwości naruszenia ich prywatności. Tym osobom w serwisie wyświetli się specjalny link, przez który można przejść do ustawień pojedynczych aplikacji. Tam każdy „zakażony” ma zostać poinformowany, że „strona o nazwie XXX została zablokowana, ponieważ mogła dzielić się twoimi informacjami z firmą Cambridge Analytica”.
Czy to wystarczające kroki ze strony Facebooka? Absolutnie nie. Nieakceptowalny jest przede wszystkim czas, po jakim firma informuje zagrożonych użytkowników. Nadal nie podano także dokładnej liczby osób, których dane zostały narażone lub wykorzystane.
W środę Mark Zuckerberg będzie przemawiał w tej sprawie w Kongresie. Przecieki mówią, że szef i twórca Facebooka będzie chciał wziąć całą winę za skandal na siebie. Dotyczy to nie tylko Cambridge Analytica i nieautoryzowanego dostępu do danych użytkowników przez aplikacje, ale także tego jak Facebook nie radzi sobie z fake news, mową nienawiści czy próbami wpływania na wybory w USA (i kto wie gdzie jeszcze).
– To mój błąd i za niego przepraszam. Stworzyłem Facebooka, zarządzam nim i jestem odpowiedzialny za to, co na nim się dzieje – ma powiedzieć w środę Zuckerberg. Prawdopodobnie zapowie także zwiększenie nacisku na bezpieczeństwo platformy – zarówno pod kątem moderowania treści, szerszych regulacji dla reklamodawców, jak i poufności danych.