Osobiście mam wrażenie, że jestem świadomym użytkownikiem, jeżeli chodzi o zagrożenia (ale i też korzyści), jakie niesie ze sobą korzystanie z mediów społecznościowych. Ilość zarejestrowanych osób stale rośnie, a to niesie za sobą coraz większe przychody z reklam – prosty model biznesowy. Coraz śmielej, nawet na naszym rodzimym rynku, radzi sobie TikTok, ale okazuje się, że nie jedno ma za uszami.

Ujawniono bowiem, że aplikacja działająca na iOS odczytuje ze schowka dane użytkowników. Oczywiście ByteDance – właściciel TikToka podniósł gardę i twierdzi, że to tylko funkcja antyspamowa, ale chyba nikt się nie nabierze na takie mydlenie oczu.

Cała afera ujrzała światło dzienne, ponieważ nowa wersja iOS trafia do coraz szerszego grona testerów, a w nim pojawiła się funkcja, która informuje użytkownika o kopiowaniu danych przez aplikację. Apple od zawsze podkreśla, że ważne jest dla nich bezpieczeństwo danych użytkownika, a dzięki nowemu rozwiązaniu, każdy uzyska jeszcze większą świadomość, co się dzieje z jego prywatnymi informacjami.

https://twitter.com/jeremyburge/status/1275896482433040386

Niepokojący jest fakt, że TikTok nie jest jedyną aplikacją, która trochę za bardzo przygląda się użytkownikowi. Podobne praktyki zauważono w trakcie korzystanie z 53 innych aplikacji, a wśród nich znalazły się m.in. AliExpress, Weibo (jakoś mnie to nie zaskoczyło), Overstock, Call of Duty Mobile, Bejeweled, Fruit Ninja i PUBG Mobile, czy… AccuWeather.

Niektórzy wydawcy aplikacji już zapowiedzieli zmianę w systemie przechwytywania danych o użytkowniku. Szkoda tylko, że jest tak mało firm, które świadomie i uczciwie korzystają z danych, jak np. Pixelmator, który pobiera dane tylko wtedy, gdy jest to obrazek.

Indie zakazują korzystania z 59 aplikacji, w tym… z TikToka

Nie jest na razie jasne, jak wygląda sprawa na Androidzie, ponieważ tam funkcja antyspamowa jest jeszcze niedostępna, ale możemy się domyślać, że wygląda to analogicznie.

Czy w końcu doczekamy się spełnienia hasła „What happens on your iPhone, stays on your iPhone”? Czas pokaże, ale widać, że zmierza to w dobrą stronę.


Autorem artykułu jest Jakub Książczyk.