Nikon przygotowuje się do premiery dwóch kolejnych aparatów z serii Z – według wstępnych informacji będą to podstawowe modele zarówno z matrycą APS-C jak i pełną klatką.
Jak na razie seria Z nie jest zbyt bogata – Nikon od sierpnia 2018 roku pokazał tylko trzy modele. Dwa mają pełną klatkę – Z6 i Z7 – a jeden matrycę APS-C – Z50. Zasadniczy „problem” z bezlusterkowcami japońskiego producenta leży w cenie, które są wyraźnie wyższe niż porównywalnej konkurencji. Zetki zyskają jednak nowe aparaty stanowiące podstawę gamy.
Kamery zostały zarejestrowane jako N1929 i N1932, ale nieoficjalnie wiadomo już, że będą to Z5 i Z30. Według Nikon Rumors oba modele zostaną najtańszymi bezlusterkowcami w ofercie Nikona. Na niską cenę złoży się jednak trochę kompromisów – brak elektronicznego wizjera, nieruchomy ekran LCD i pojedyncze gniazdo na kartę pamięci. Matryce – APS-C i pełna klatka – będą miały około 24-26 MP. Plusem ma być przede wszystkim kompaktowy rozmiar.
Jest o co walczyć
Chociaż tak naprawdę oficjalnie nie wiadomo nic poza wspomnianymi nazwami z urzędu, to Nikon Rumors informuje też, że premiera nastąpi w najbliższych trzech miesiącach. Na przełomie 2020 i 2021 roku mają się z kolei pojawić flagowe modele bezlusterkowców – Z8 i Z9. Będą to odpowiedniki aparatów profesjonalnych wśród lustrzanek, a więc D6 i D850. Jednocześnie firma pewnie spróbuje stawić czoła flagowcom konkurencji, zwłaszcza zbliżającemu się wielkimi krokami Canon EOS R5.
Jeśli Nikon będzie chciał poważnie walczyć z rywalami i faktycznie mocno rozwijać linię Z, to również ceny Z5 i Z30 muszą być bardzo niskie. Canon EOS RP, który jest najtańszym pełnoklatkowym aparatem bez lustra, kosztuje aktualnie niecałe 5000zł, a jest wyposażony w wizjer i odchylany ekran. Podobnie ma się sytuacja z Canonem M50 (poniżej 2500zł) czy Sony A5100 (1750zł z kitem). Tak naprawdę Nikon albo musiałby zaskoczyć „obrazkiem”, albo ustawić pułap cenowy zachęcający do przejścia na system Z. Bez tego – ciężko o jakiekolwiek atuty…