Wczoraj odbyła się premiera polskiej gry na motywach powieści Stanisława Lema. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby deweloperzy The Invincible zaczęli oblewać się szampanem, bo debiut wydaje się raczej skromny. Być może większość fanów odrzuciły przedpremierowe recenzje, które pojawiły się w ubiegłym tygodniu?
Polacy ze studia Starward Industries porwali się na głęboką wodę. Stworzenie interaktywnej, pikselowej opowieści na bazie powieści fenomenalnego pisarza na pierwszy ogień wydaje się niebywałym wyzwaniem. Bez odpowiedniego wyczucia i znajomości tematu mogłaby powstać przysłowiowa kaszana. A jednak! Deweloperzy dostarczyli kawał solidnej produkcji, która po prostu boryka się z kilkoma problemami.
Na ten temat wypowiadałem się więcej w tym miejscu, ponieważ niektórzy szczęściarze mogli przetestować grę przedpremierowo. Efektem dodatkowego czasu spędzonego z grą były mieszane recenzje od dziennikarzy z całego świata. Nie wszystkim przypadła do gustu ograniczona i zamknięta przygoda na planecie Regis III. Co ciekawe, gracze spojrzeli na nią łaskawszym okiem, doceniając grę pozytywnymi opiniami.
Premiera The Invicible! Skromny debiut, który nieco mnie smuci
W czasie pisania tej wiadomości The Invincible może pochwalić się ponad 100 recenzjami na Steamie. Aż 93% z nich jest pozytywna! A to całkiem udany wynik, który znacząco różni się od zdecydowanie gorszej średniej ocen recenzentów. Mimo wszystko trzeba także podkreślić to, że wynik na tę chwilę można uznać za dosyć skromny. Powodów takiego stanu rzeczy może być kilka.
Większość graczy nie miała jeszcze czasu na przemierzenie tajemniczej planety, dlatego musimy poczekać jeszcze kilka dni na dodatkowe wpisy fanów. Warto również zaznaczyć, że polska produkcja jest dostępna w kilku miejscach. Za przykład mogę podać platformę GOG lub Epic Games Store. Do tego należy dorzucić wersje na konsole PlayStation 5 oraz Xbox Series X.
Z całą pewnością większość graczy czeka na nowe opinie ze względu na kilka wad produkcji. Przypominam, The Invincible cierpi na chorobę zwaną kiepski stan techniczny, który był opisywany przez dziennikarzy jako jeden z problemów. Chociaż nie jest żadna nowość, ba, ostatnio w branży to nawet częsty przypadek. Na szczęście mogę uspokoić przerażonych fanów, ponieważ niebawem pojawi się hotfix. Podejrzewam też, iż polska społeczność czeka na dodanie polskich głosów – studio zapowiedziało jeszcze premierą swojej gry pełną polonizację.
Pierwsze wrażenia z The Invincible. Co mam powiedzieć, nie mogłem się powstrzymać!
Najwyraźniej cierpliwość nie jest moją mocną stroną, bo polską produkcję kupiłem chwilę po premierze. Postanowiłem tym samym pograć na angielskiej wersji językowej z polskim napisami, ponieważ w mojej ocenie głosy aktorów są na wystarczająco wysokim poziomie i wcale nie przeszkadzają w poszukiwaniu członków zaginionej załogi.
Od razu uprzedzam, że dzielę się teraz jedynie pierwszym wrażeniami, więc na pełną recenzję musicie chwilę poczekać. Teraz mogę jedynie powiedzieć, iż planeta Regis III zachwyca swoim nietypowym pięknem. Recenzenci nie byli daleko od prawdy, pisząc, że lokacje są po prostu fantastyczne.
Na moje nieszczęście potwierdziły się też problemy The Invincible związane ze stanem technicznym (gram na najwyższych ustawieniach graficznych). Byłem świadkiem kilku sytuacji, w których rozgrywka przestawała być płynna przez chwilowy spadek klatek. Nie jest on na tyle drastyczny, aby gra stała nieznośna. Ot, zwykły zjazd klatek na przysłowiową chwilę. Po prostu wpływa on negatywnie na klimat oraz imersję.
A te dwa elementy w The Invincible są po prostu kluczowe. Podróżowanie, eksploracja czy zwykłe oglądania są nad wyraz przyjemne przez fantastycznie zaprojektowaną planetę. Zapierające dech w piersiach widoki, pomysł na symboliczne wykorzystanie formacji skalnych czy efekty pogodowe pozwalają przenieść się do niepoznanego świata i w pełni przeżyć przygodę w skórze bohaterki. Do tego należy dorzucić także nietypową stylistykę, która rzuca się w oczy dzięki nietypowym namiotom czy wyjątkowym przedmiotom oraz skromne detale wizualne, np. przybrudzony hełm.
Twórcy opisują swoją grę jako retro futurystyczną grę przygodową typu hard sci-fi. A to po prostu czuć i widać na każdym kroku. Myślę, że na ten moment The Invincible mogę uznać pozycję obowiązkową dla każdego fana takiego gatunku. Oczywiście w ciągu najbliższych dni postaram się ograć produkcję do końca, żeby przygotować pełnoprawną recenzję.
Opowiem w niej o dalszej części rozgrywki i rozwinięciu historii, na którą narzekać w tej chwili nie mogę. Jest angażująca, ciekawa i tajemnicza. Jestem nawet w stanie powiedzieć, że zachęca ona do refleksji na temat podbijania kosmosu i zagrożeń, które wiążą się z ekspansją niezbadanego. A to już spora zaleta. Czy było warto czekać? Tak.