Na co komu droższe Oppo, skoro Realme robi to lepiej?
Jeszcze nie tak dawno sprawa była jasna, mieliśmy Oppo i tańsze Realme, które nie ma pełnej funkcjonalności, a design… powiedzmy, że był OK. Zaczynam czuć się trochę zdezorientowany gdy Realme ma w portfolio flagowca GT, którego u Oppo brak, a wykonaniem doszli do podobnego poziomu. Cena przy tym dalej pozostała atrakcyjna.
Realme GT Master Edition – wygląd i wykonanie
Kontynuując temat wykonania, jestem pozytywnie zaskoczony. W końcu Realme GT ME to mocny średniak, a zastosowana w nim wegańska skóra czy ultra biel (w testowanym modelu) wywołuje podziw dla designerów oraz księgowych, którzy znaleźli na to pieniądze.
Flagowa wersja z wegańską skórą została zaprojektowana nie przez byle kogo, bo samego Naoto Fukasawa. Pozostałe wersje kolorystyczne może nie robią takiego „wow”, ale też wyróżniają się na tle konkurencji. Dostarczona nam na testy wersja z białym matem jest piękna. Mat jest bowiem delikatny, a biel przy tym bardzo intensywna. Efekt jest piorunujący i podoba się nie tylko mi, ale i osobom, które oglądały go na żywo.
Oczywiście jest to plastik, co raczej nie powinno nikogo już dziwić. Skoro dwukrotnie droższy Samsung S21 może być plastikowy, to czemu mielibyśmy oczekiwać szkła od Realme GT ME?
Mimo użytych materiałów, całość bardzo dobrze leży w ręku i tak samo się prezentuje. Na bardzo duży plus muszę zaliczyć wyspę aparatów, która praktycznie nie wystaje poza obrys telefonu nawet gdy jest bez etui. Dla wielu jest to bardzo ważna kwestia, zatem powtarzam, że dawno nie widziałem równie płaskiej wyspy.
Realme GT Master Edition – co w zestawie
Opakowanie na pierwszy rzut oka robi wrażenie, jest równie duże jak to z realme GT. Ekologii ani ekonomii nie ma w tym za grosz, bo w środku ponownie czeka na nas dużo powietrza i papieru. Rozumiem zamysł chęci pokazania „Mamy ładowarkę w zestawie!”, ale to opakowanie jest przynajmniej dwukrotnie za duże. To trochę jak z głośnymi autami osiedlowych kolesi z niewielkim przyrodzeniem, a przynajmniej ja tak to widzę. A przecież realme nie musi niczego udowadniać, bo swoją siłę pokazuje, konkurując z największymi na rynku jak równy z równym.
Co znajdziemy w środku? Kabelek USB-C, ładowarkę 65W, realme GT ME oraz etui. To ostatnie jest inne niż przeważnie, ponieważ jest wykonane z nieprzeźroczystej gumy. Tym razem jest to satynowe wykończenie, które zdecydowanie lepiej pasuje do designu samego telefonu. Duży plus za spójność zestawu dla realme.
Realme GT Master Edition – pierwsze 24 godziny
Po pierwszych dniach z nowym telefonem najwięcej można powiedzieć o wyglądzie i wykonaniu. Niemniej jednak pierwsze wrażenia z płynności działania czy funkcjonalności często przekładają się na pełne testy.
W obu tych kategoriach Realme GT Master Edition zapowiada się bardzo dobrze. Pierwsze rozgrywki w „Brawl Stars” i „Genshin Impact” zaskoczyły mnie swoją płynnością.
Nie gorzej wypadły zdjęcia, które, pomimo matrycy 64 Mpx, wychodzą nad wyraz ładne. Realme odrobiło pracę domową i faktycznie odświeżyło algorytmy przetwarzania obrazu, co widać. Na razie nie widzę dużego uzysku z trybu ulicznego, ale to czy ma on sens, pokażą pełne testy.
Nie pozostaje mi nic innego jak przełożyć swoją główną kartę i sprawdzić, ile w Realme GT Master Edition zostało z pełnoprawnego Grand Turismo.
Realme GT Master Edition w promocyjnej cenie, i to od razu na premierę!