W tym roku po raz pierwszy wybraliśmy się na IFA 2019. Właściwie to były nasze pierwsze targi z prawdziwego zdarzenia. Postanowiliśmy w końcu wykorzystać cały sprzęt i zrobić tyle, ile się da w kontekście zdjęć do artykułów i przede wszystkim video. Niestety rzeczywistość i brak doświadczenia zmiotła perfekcyjne efekty, a my kilka razy łapaliśmy się za głowę, przez błędy które popełniliśmy. Nimi wszystkimi i naukami, które z nich wyciągneliśmy, właśnie tym artykułem chciałem się podzielić.

To właściwie ostatni materiał, który dotyczył będzie w sposób pośredni naszej wyprawy na IFA. Było tego naprawdę sporo, zarówno przed, jak i po samym wyjeździe. Jeśli jeszcze nie widzieliście naszej relacji, to zapraszam na dedykowaną stronę, na której znajdziecie wszystkie materiały stworzone w trakcie IFA, przed samym wydarzeniem, jak i po.

Tym materiałem chcę Wam pokazać, jakie błędy popełniliśmy. Jakie spostrzeżenia mieliśmy i jak przygotujemy się na kolejne podobne wydarzenie, by do błędów nie dopuścić, a spostrzeżenia w pełni wykorzystać. Będzie to miks aspektów technicznych, przez rejestrację dźwięku i obrazu, po kwestie organizacyjne.

1. Upewnij się, że spakowałeś wszystko!

Całkiem oczywiste, prawda? Niestety nie do końca. Daniel zostawił w domu baterie do drugiej lustrzanki, którą mieliśmy robić zdjęcia, a ja na powrót z IFA zostawiłem laptopa w wynajętym pokoju w pensjonacie. Do tej pory zachodzimy w głowę, jak to właściwie możliwe.

Po tej krótkiej rozgrzewce, przejdźmy do pozostałych punktów.

2. Gimbal czy statyw?

Pierwsze pytanie, które pojawiło się w naszej głowie, to co ze sobą zabrać. To ja byłem prowodyrem całej sytuacji, bo o ile statyw mieliśmy, to uświadomiłem sobie, że nie będzie do końca wygodnie cały czas biegać z nim pod pachą i o zgrozo, składać i rozkładać, zależnie od potrzeb.

Dlatego też sprawnie wymyśliłem, że przyda nam się gimbal. Dotychczas na własne potrzeby takiego ustrojstwa nie rozważałem, z bardzo prostego powodu: wszystkie nagrywki, które robiłem były właściwie dość statyczne. Pomyślałem jednak, że gimbal do wywiadów, ogólnych przebitek na pewno się przyda. X-Kom przyszedł nam na ratunek i pożyczył nam Ronia S. Zmontowałem wszystko, szczęśliwy zapakowałem do bagażnika i pojechałem z nim na targi.

Skończyło się jednak na tym, że nawet go nie wyciągnęliśmy z auta, bo nie był potrzebny. Wszystkie nagrywki wywiadów, czy przebitek robiliśmy z ręki, za sprawą wbudowanej stabilizacji w korpus Lumixa g80 i to w pełni wystarczyło. Mieliśmy niefortunnie tylko jeden aparat do video i zdjęć (o drugim w punkcie 1.), zdejmowanie z gimbala i zakładanie aparatu, byłoby uciążliwe.

Nauka? Do takich zastosowań doskonale sprawdzi się Rig, który nawet leży i kurzy się gdzieś w mojej piwnicy. To idealne rozwiązanie i bardzo wygodne, ale trzeba pamiętać, że wówczas jeden aparat jest przeznaczony tylko do video, a trzeba mieć dodatkowy do zdjęć, bo ani zdejmowanie sprzętu z riga, ani robnienie z niego zdjęć, nie jest wygodne.

3. Mikrofon sceniczny

To był bardzo ważny punkt. Wiedzieliśmy, że nagrywając dźwięk, chcemy to zrobić w najprostszy możliwy sposób. Mieliśmy do dyspozycji zestaw bezprzewodowych mikroportów Saramonic UwMic9 Kit2, który zresztą dla Was recenzowałem. Dodatkowo do zestawu mieliśmy mikrofon sceniczny Hu-9, który był również recenzowany z zestawem powyżej.

Całość sprawdziła się wybornie, z drobnym zastrzeżeniem. Zgubiłem mount na gorącą stopkę odbiornika bezprzewodowego. Przeszukałem przed wyjazdem całe mieszkanie, ale niestety bez efektu. Skończyło się na tym, że Daniel w jednej ręce musiał trzymać bezlusterkowca, a w drugiej odbiornik wpięty kablem w Lumixa. Nie muszę chyba mówić, że było to mało komfortowe? Zamówiłem już jednak brakujący elementy, ale ta sytuacja tylko uwypukla punkt pierwszy.

IMG 4517

4. Kostka mikrofonowa i gąbka tłumiąca

To właściwie drobne akcesoria, ale nie sposób o nich nie wspomnieć. Zamówiliśmy na allegro customizowaną kostkę mikrofonową z naszym logo. Niby drobiazg, ale zwracał na siebie uwagę i powodowała stres, u niektórych wystawców. Stres przed wystąpieniem publicznym ;-)

Gąbka kupiona rzutem na taśmę, uniwersalna, za całe 7 zł. Sprawdziła się wybornie, a ja nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo wiele taka gąbka zmienia.

5. Audio Check

Przed każdymi nagrywkami z dźwiękiem, standardowo zaczynaliśmy od sprawdzenia, czy Daniel widzi na ekranie aparatu, że dźwięk przesyłany jest sprawnie przez mikrofon sceniczny, bezprzewodowo do odbiornika, który trzymał w ręce. Nawyk działał świetnie, bo kilka razy wychwyciliśmy wyłączony mikroport/mikrofon. Niestety zdarzył się niefortunny przypadek, kiedy w ferworze emocji, podczas Sonosowych premier, zapomniałem sprawdzić audio i… straciliśmy cały, cholernie interesujący wywiad z osobą techniczną z Sonosa, która w sposób niebezpośredni zdradziła najpewniej kilka planów na przyszłość.

A może było to sabotaż? Niestety nie, brak naszej kompetencji. Ubolewam szczerze, ale nauka wyciągnięta po tej wpadce.

Oczywiście najlepiej od razu mieć odsłuch nagrywanego audio i to najpewniej będzie nauczka na przyszłość. Operator będzie dodatkowo wyposażony w słuchawki.

6. Plecak pełen niepotrzebnego sprzętu

To był prawdziwy test w boju plecaka fotograficznego, który kupiłem kilka miesięcy temu i który Wam pokazywałem na DailyWeb. Mowa o LowePro FlipSide Trek BP 450 AW. Trochę to wszystko wygląda jak lokowanie, ale serio, trochę tego sprzętu już uzbierałem ;-)

Plecak sprawdził się wybornie podczas długich wędrówek po halach IFA. Problem jednak polegał na czym innym. Mieliśmy w nim właściwie wszystko. Od obiektywów, poprzez dodatkowe mikroporty, mikrofony kierunkowe, krawatowe, powerbanki, po wrotki, mini-statywy, szyny, cuda! Chcieliśmy być gotowi na wszystko, przez co biedny Daniel nosił kilkanaście kilogramów totalnie niepotrzebnego sprzętu.

To czego używaliśmy cały czas, to baterie, lustrzanka, jeden obiektyw i mikrofon sceniczny. Reszta nie była kompletnie do niczego potrzebna i to właśnie taki wkład powinniśmy nosić na plecach. Tylko to, co niezbędne.

7. Szaleństwa z AF

Korzystaliśmy podczas nagrań z AF, zupełnie niepotrzebnie. Domyślnie ustawienie na 49 polach, przez co AF nam wariował (wobbling). Cholernie frustrujące, tym bardziej że często się okazywało, że ostrość mamy kompletnie ustawioną gdzie indziej niż potrzeba. Nauczka na przyszłość, by używać tylko MF, po jego właściwym ustawieniu, tym bardziej że nagrywki wywiadów to klasycznie, statyczne ujęcia, gdzie AF jest do niczego niepotrzebny.

Domyślam się, że starzy wyjadacze VDSLR złapią się za głowę, no ale takie prawo amatora, by uczyć się na błędach.

8. Własny internet

Mieliśmy kilka przygód w miejscu, które wynajeliśmy przez AirBnB. Wszystko za sprawą nieprecyzyjnego ogłoszenia. A w nim informacja, że Internet jest, ale jak się wczytałem dopiero w regulaminie, był on dostępny tylko na terenie restauracji… która okazała się być wyłączona, bo była zarezerwowana na czas naszego przyjazdu. Szukaliśmy rozwiązania na miejscu, ale Internet w Niemczech na pre-paid jest dość drogi, a wiedziałem, że będziemy potrzebowali sporo transferu. Pomijam fakt rejestracji Internetu na kartę, gdzie trzeba mieć fizyczny adres na terenie Niemiec.

Przypomniałem sobie o usłudze, która nazywa się XOXOWIFI, czyli internecie poprzez roaming, który oferuje opcje no-limit. Sprawnie dogadaliśmy się z przedstawicielami tej marki i w naszych rękach wylądował router z nielimitowanym Internetem na cały czas trwania IFA! To było najlepsze, co nam się przytrafiło. Totalna niezależność Internetu czy to na IFA, czy w miejscu, którym spaliśmy. O tej usłudze napiszę jeszcze osobną recenzję, ale gorąco polecam. Nie jest to raczej opcja na wyjazd wakacyjny, ale do pracy sprawdzi się idealnie.

My przez przez te kilka dni skonsumowaliśmy 140 GB danych (upload+download). Nie chcę myśleć, ile pre-paidów musielibyśmy kupić.

9. Relacja czy zaspokojenie własnej ciekawości – podział na grupy

Z aspektów technicznych czas przejść do tych organizacyjnych. Pojechała nas czwórkażywo zainteresowanych nowymi technologiami osób. Każdy z nas miał swoje ulubione marki, produkty, obszary, którymi był zainteresowany. I to niestety stanowiło problem.

Właściwie cały czas przemieszczaliśmy się jedną grupą, co było złym pomysłem. Każdy zatrzymywał się przy swoich ulubionych kategoriach produktów, a reszta czekała na niego. Często, gdy przemieszczaliśmy się dalej, był potem problem, żeby się odnaleźć.

Przede wszystkim przy grupie, nawet 4-osobowej warto się podzielić obszarami i niezależnie rejestrować materiał. U nas przez jeden aparat nie było to do końca możliwe (patrz punkt 1.). Należało pogodzić się z myślą, że części produktów po prostu się nie zobaczy, ale wycisnąć maksymalnie dużo z tych, które uda się odwiedzić.

10. Sprawna komunikacja – walkie talkie?

Ostatni punkt, który był bardzo męczący. Kiedy jedna osoba pozostała przy stoisku na dłużej, a reszta kontynuowała eksplorację, najczęściej po prostu nie mogliśmy się znaleźć. W takich sytuacjach telefon do ręki i nabijanie kosztów.

Na kolejne targi na pewno kupimy krótkofalówki, by móc się sprawnie między sobą komunikować. Tym bardziej jeśli będziemy rozdzieleni, to będzie to niezbędne. Alternatywą naturalnie może być wykorzystanie darmowego Wi-Fi i połączeń przez  Facetime lub Messengera, ale nigdy nie ma gwarancji, że sygnał będzie dostępny w wybranym miejscu lub że będzie wystarczajaco dobrej jakości.

IFA 2019 kosztowała nas 3700 zł, czyli podsumowanie i fakty z wyjazdu do Berlina

To właściwie wszystkie nauki z błędów, które my popełniliśmy podczas naszych pierwszych targów na IFA. Część z tych rzeczy to sprawy oczywiste, z których my niestety nie do końca sobie zdawaliśmy sprawę. Lista jest długa, a na kolejne targi będziemy jeszcze lepiej przygotowani, by zrobić jeszcze więcej, jeszcze lepszego materiału. Mam nadzieję, że ta lista pozwoli Wam uniknąć błędów, które przytrafiły się nam.