Od 3 miesięcy MacBook Pro 16” jest moim podstawowym komputerem. Wykorzystuję go głównie do pracy i po tym czasie śmiało stwierdzam, że to rewelacyjny sprzęt. Mogę jedynie rozważyć jego zamianę na Maca mini z M1 na pokładzie, a to ze względu na jego cenę.
Chciałbym powiedzieć, że przyszedł ten moment w moim życiu, żeby coś zmienić zawodowo. Skłamałbym, ponieważ to kolejna zmiana w ciągu ostatnich 3 lat. Co prawda nie o tym będzie ten wpis, ale z pracą zawodową związana była zmiana mojego podstawowego komputera. Przez 7 lat korzystałem z MacBook Air 13” w podstawowej konfiguracji. Sprzęt ten towarzyszył mi dzielnie każdego dnia, nie tylko prywatnie, ale wykorzystywałem go również jako główne urządzenie w dwóch miejscach, gdzie pracowałem. Także był on „tyrany” przez całe dnie. W połowie ubiegłego roku padł zasilacz, więc kupiłem zastępczy. Poza tym bateria wymaga już wymiany. Jeśli chodzi zaś o wizualne aspekty, to przyznaję się – raz mi spadł na asfalt, ale wyszedł z tego zdarzenia nadspodziewanie dobrze.
Ma tylko jedną rysę na klapie, przy czym nie jest ona duża. Więcej uszkodzeń nie było i w sumie nie ma do dnia dzisiejszego. Mimo upływu lat ten sprzęt ciągle daje radę w podstawowych czynnościach. Ja jednak od jakiegoś czasu chorowałem na MacBooka Pro 16”, więc kolejne zawirowanie zawodowe tylko przyspieszyło zakup tego komputera. Minęły właśnie 3 miesiące, od kiedy stał się moim głównym wyposażeniem – jeśli chodzi o konfigurację, to zdecydowałem się na podstawowy setup. Mieliśmy trochę pod górę, ale teraz jestem z niego bardzo zadowolony. Byłbym w stanie go zamienić jedynie na Maca mini z M1, ale tylko dlatego, że wiele dobrego o nim słyszałem, a jego cena (w porównaniu do MacBook Pro), jest bardzo atrakcyjna. Podzielę się zatem z Wami kilkoma wrażeniami/spostrzeżeniami z korzystania z MBP 16” przez te 3 miesiące, nie traktujcie więc tego wpisu jako recenzję.
Przesiadka z 13” na 16”
Kiedy szukałem nowego komputera, wiedziałem, że to i tak będzie MacBook. Ciągle byłem przekonany, że MacBook Pro 16” to będzie strzał w dziesiątkę. Jednak tuż przed samym zakupem rozmawiałem z kilkoma osobami, które zwracały mi uwagę, że to nie do końca wygodny sprzęt, jeśli będę chciał z niego korzystać poza domem. Cóż, nie brałem tego pod uwagę, ponieważ koniecznie chciałem pracować jedynie zdalnie. Ale jakaś myśl z tyłu głowy zaczęła podsuwać, że może jednak zdecydować się na wariant 13”. Kiedy jednak porównałem sobie wielkość MBP 13” i 16”, to ten większy jeszcze bardziej przypadł mi do gustu. Pierwsze jego włączenie, zaraz po tym, jak w ciągu dnia głównie korzystałem z MacBook Air 13” to był delikatny szok, ale przeistoczył się on w pozytywne wrażenia. Większy ekran okazał się dla mnie zdecydowanie wygodniejszy. Praca, trzymając MBP 16” na kolanach, jest bardzo wygodna. To tylko zbudowało we mnie poczucie przekonania, że dobrze wybrałem. Chociaż nadal tak uważam, to z czasem MBP wylądował w podstawce, a podłączyłem go do zewnętrznego monitora. I tu się zaczął zgrzyt.
MBP 16” i zewnętrzny ekran
Korzystam z monitora LG 27QN880-B. Podłączyłem więc laptopa za pomocą dołączonego do zestawu kabla USB-C, który umożliwia jednoczesne jego ładowanie. Po kilkunastu minutach MBP zaczął się grzać. Moja pierwsza myśl – co tu się dzieje? Zaopatrzyłem się w iStat Menus, a tam status „Radeon High Side” na poziomie 18W. Nagle usłyszałem wiatraki, które rozpoczęły chłodzenie. No, no. Zwątpiłem w słuszność tego zakupu. Kombinowałem z rozdzielczością (maksymalna w tym modelu monitora to 2560×1440), z częstotliwością odświeżania i nic. Szperałem w sieci i jak się okazuje, to wiele osób ma z tym problem. Co pomogło? Pewnie już wiele razy o tym czytaliście, ale mnie to rozśmieszyło – zamknięcie laptopa. No dobra, w sumie i tak z czasem miałem zamiar korzystać jedynie z dużego monitora, to nie jest dla mnie problem. Jednak to trochę słabe, że kiedy MBP 16” korzysta z własnego wyświetlacza i zewnętrznego ekranu, to tak niesamowicie się grzeje. Widzę, że Apple rozwiązuje inne problemy w aktualizacjach macOS, nawet problemy z wyświetlaniem w komputerach z M1, a tutaj zero. Szkoda, szkoda.
Klawiatura
Do momentu podłączenia MBP 16” korzystałem z wbudowanej klawiatury. Ta jest rewelacyjna! Moja praca to głównie pisanie, więc urządzenie wprowadzające jest dla mnie ważne. Klawiatura w tym modelu to jakiś sztos. Skok jest idealny, a tworzenie jakichkolwiek tekstów to sama przyjemność. Co prawda, odkąd podłączyłem laptopa do monitora, korzystam głównie z Logitech MX Keys, to z przyjemnością przesiadam się na wbudowaną klawiaturę, gdy korzystam z komputera na fotelu lub kanapie.
Wydajność
W sumie wspominanie o wydajności w porównaniu do 7 letniego MacBook Air nie ma sensu, ale ogólnie zarysuję tę kwestię. MBP 16” to urządzenie, na którym pod tym względem się dotychczas nie zawiodłem. Komputer uruchamia się szybko, podobnie, jak programy. Nic tu nie spowalnia. Zmontowałem sobie kilka filmików do rodzinnego archiwum, a te dość szybko się wyrenderowały. Nie ma co się dziwić, nawet w podstawowej (czyli taką jaką mam) konfiguracji, ten sprzęt jest bardzo wydajny. W takiej typowej, codziennej pracy, kiedy mam otwartych kilka zakładek w Safari, Sparka z podpiętymi 4 skrzynkami mailowymi, Microsoft Teams, Signala, Slacka, Todoist, Kalendarz, a dodatkowo Spotify – nie ma mowy o jakimkolwiek zacinaniu. Pracuje się więc przyjemnie i efektywnie.
Touch Bar, głośniki i porty
Zastanawiałem się, jak to będzie z Touch Barem. Naczytałem się wiele na jego temat. Przez pierwsze 2-3 dni w ogóle z niego nie korzystałem. Potem jednak okazał się przydatny, ale też na krótki czas. Dziś, kiedy korzystam z laptopa odłączonego od monitora, jest dla mnie kompletnie obojętny. Inaczej jest w przypadku głośników. To, jaki dźwięk się z nich wydobywa jest niesamowite. Grają one bardzo dobrze, czy to muzyka rockowa, czy trance. Swoją drogą, kiedy pierwszy raz sobie puściłem live z A State Of Trance to miałem dreszcze. Tak fajnie muzyka płynęła z tego sprzętu. MacBook Pro 16” to też mój pierwszy komputer wyposażony jedynie w USB-C (4 szt.). Myślałem, że będzie gorzej, bo często korzystam z zewnętrznego dysku podpinanego pod USB-A, więc tutaj nie mam takiej możliwości. Problem rozwiązuje monitor. Mam w nim 2 porty USB-A, a z racji tego, że laptop jest podłączony przez USB-C, to mam ciągły dostęp do danych zapisanych na zewnętrznym nośniku. Oczywiście na wszelki wypadek zaopatrzyłem się w adapter, w którym mam port HDM, dwa USB-C, trzy USB-A oraz czytnik kart pamięci. Tzw. „Dongle life” mi nie straszny :)
Podsumowanie
Czy dziś poleciłbym komukolwiek MacBook Pro 16”? Zapewne tak, ale zasugerowałbym również zwrócenie uwagi na komputery z procesorem M1. Z tego, co widzę po wielu recenzjach, a także spostrzeżeniach Przemka, to sprzęt godny uwagi. Ja póki co, nie mogę narzekać na MacBooka Pro 16” z procesorem Intela na pokładzie. Jest on dla mnie w pełni wystarczający, zwłaszcza po przesiadce z MacBook Air 13”. Pracuje się na nim wyśmienicie, zarówno kiedy wykorzystuję go podłączonego do zewnętrznego monitora, jak i bez niego. Jedyne na co bym mógł go zamienić to ewentualnie Mac mini z M1, bo stosunek wydajności do ceny w tym przypadku jest kuszący.