Czas na kolejny odcinek kryptowalutowej telenoweli!

Sporo czasu minęło od ostatniego odcinka tego minicyklu, w którym dzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami związanymi ze światem kryptowalut. Wszystko okiem człowieka, który przygotowania nie ma żadnego, gdzieś tam przeczytana książka, gdzieś jakieś drobne rozumienie mechanizmów technicznych, tego jak działają kryptowaluty, a na pewno nieco mniej przygotowania rynkowego. Jestem tym, który uczy się na błędach, a mam cichą nadzieję, że i Wy na moich również będziecie w stanie, nie ponosząc większych kosztów.

Po pierwszych udanych i mniej udanych przygodach pojawiły się kolejne przemyślenia i wnioski. Dość radykalne w swojej naturze, bo straciłem większość z tego, co udało mi się zarobić. Pierwsza prawdziwa wtopa i ja, jak i pewnie spora grupa początkujących osób w świecie kryptowalut: dałem sobie spokój.

Z pamiętnika początkującego kryptowaluciarza #2: Pierwsze (nie)udane inwestycje

Pamiętny maj 2021

Po serii mniejszych i większych strat dalej byłem sporo na plusie, głównie za sprawą szybującego kursu BTC. Moja strategia zabawy z kryptowalutami ma dwa filary. W pierwszej bawię się w szybki zakup i szybką sprzedaż przy pomocy niewielkiej puli pieniędzy. Zarabiam na tym po kilka/kilkanaście złotych (co do zasady, bo oczywiście nie zawsze). Mam z tego ogromną satysfakcję i frajdę, jak uda się zarobić te drobniaki w skali jednego czy dwóch dni. Ot, czysty fun i zabawa. Drugą część budżetu, tą większą trzymam głównie na BTC/ETH, reszty nie dotykam. Kupuję – jak mocno spadnie, sprzedaję – jak trochę urośnie.

Znika BitBay, pojawia się Zonda

Akurat w maju miałem kupione za wszystko BTC, gdzie udało się sporo ugrać, ale pojawiały się pierwsze informacje, że przed samymi wakacjami, warto się krypto pozbyć, bo wówczas – co do zasady – pojawiają się spadki. Wybaczcie spore uproszczenie, bo te spadki nie biorą się oczywiście znikąd i mają pewnie bardzo fachowe wyjaśnienie, ale zwalam swoja ignorancje na bycie kompletnym amatorem w tej branży. Kurs szybował jednak cały czas i właściwie trochę miałem sprzedawać, a trochę chytrość mnie gubiła, podpowiadając mi, żebym jeszcze chwilę potrzymał BTC, bo dzień czy dwa mnie nie zbawi, a jeszcze trochę można ugrać.

PUFF

… i wszystko padło. Chciwość mnie zgubiła i w okolicach 17.05.2021 BTC z poziomu 220 000 PLN spadł na poziom 133 000 PLN. Wszystko, co zarobiłem straciłem, znajdując się właściwie na poziomie punktu wejścia.

WAŻNE! Pamiętajcie, że gra na giełdzie kryptowalut to duże ryzyko, szczególnie dla osób, które są początkujące i nie mają przygotowania. Jestem żywym przykładem, że można stracić. Ja jednak byłem na to gotowy, wrzucając niewielkie pieniądze, z których potencjalną stratą jestem pogodzony i na nią przygotowany. Odradzam Wam mocno wrzucanie jakichkolwiek środków, których strata może być dla Was dotkliwa. Rozsądek ponad wszystko.

I co teraz? Obrażony na świat, zły na siebie, na swoją chciwość, pierwsza myśl była dość prosta: wypłacam, co zostało i daję sobie spokój. To byłaby najgorsza decyzja, wychodzi na spadku. Kiedy emocje opadły, postanowiłem, że zwyczajnie czekam, aż kurs BTC wróci, nawet jeśli zajmie to kolejne miesiące.

Poczekałem, ale nie starczyło charakteru

Minął miesiąc, drugi i kolejny i w końcu BTC trochę wzrósł, ale nie na tyle, by oczywiście odzyskać to, co udało się zarobić w maju. Technicznie to chyba błędne pojęcie, bo ja tych pieniędzy nie zarobiłem, a mogłem je zarobić. Niemniej postanowiłem, właściwie nie pamiętam nawet dlaczego, że nie czekam dłużej i sprzedałem swoje BTC po kursie około 170 000 PLN, ratując część tego, co teoretycznie straciłem (zarobku). Poczucie winy dalej było ogromne, grunt, że po pół roku zabawy, technicznie dalej byłem na plusie, patrząc na wartość, z jaką wszedłem. Marne to jednak było pocieszenie, w perspektywie ile mogłem mieć, gdybym wypłacił przed połową maja.

Od wakacji nie ruszyłem środków, nie włączałem apki, nie miałem chęci. Teraz przy jesieni jednak kupiłem z pierwszego, małego budżetu kilka altów i udało się na dużych, aktualnych wzrostach trochę zarobić. Większy budżet stoi nietknięty i czeka na spadki BTC/ETH, ale takie radykalne, wówczas go w pełni zaangażuje, to jednak raczej nie wydarzy się w do końcówki roku, mówi się o początku pierwszego kwartału, trudno, poczekam.

Jeśli chcesz spróbować swoich sił, to zachęcam do rejestracji z mojego reflinka, wpadnie mi grosz od Twojej rejestracji. Dziękuję :-)

O aktualnych przygodach z altami napisze w kolejnym odcinku, natomiast to, co mi mrozi krew w żyłach, to kiedy patrze jak zaczynałem przygodę z BTC  i ETH w grudniu ubiegłego roku, kiedy BTC kosztował mniej jak 100k, a ETH można było kupić z 2500 PLN. Hodlerzy mają racje i wielkie jaja, warto kupić tanio, a potem trzymać ręce pod tyłkiem.