Najnowszy system napędzający smartwatche Apple zadebiutował miesiąc temu i doczekał się już pierwszej poprawki, bo wraz z nowymi funkcjami przyszły niestety także nowe błędy. Niestety nawet w WatchOS 10.0.1 nie udało ich skutecznie wyeliminować.
Lubimy producentów elektroniki użytkowej, którzy regularnie aktualizują sprzęt, dodając do niego nowe funkcje. Dzięki temu czujemy się docenieni i cieszymy się dłużej z posiadanych urządzeń, nie czując potrzebny corocznej wymiany na najnowszy model. Biorąc pod uwagę, że współcześnie, to właśnie software zaczyna funkcjonalnie górować na hardwarem, teoretycznie nic nie powinno cieszyć bardziej niż kolejne wydania nowego oprogramowania, prawda?
I tak i nie. Z jednej strony, dzięki wydawanym aktualizacjom, sprzęt wyprodukowany nawet kilka lat temu może spełnić oczekiwania użytkownika wymagającego najnowszych funkcji, które były do tej pory niedostępne. Z drugiej jednak producent zyskuje w pewnym sensie kontrolę nad posiadanym przez użytkownika urządzeniem i może pośrednio „zachęcać” go to zakupu nowego. Co więcej, w pakiecie z nowymi funkcjami często przychodzą błędy, które psują rzeczy działające wcześniej bez zarzutu.
WatchOS 11: nowe funkcje w zamian za brak stabilności
Zaczęło się od tego, że kilka dni po aktualizacji mojego Watch 7 LTE wyszedłem z domu bez iPhone’a w kieszeni. Przez ostatnie lata eSIM w moim zegarku działał bez większych problemów. W momencie utraty połączenia ze smartfonem i domową siecią Wi-Fi, smartwatch łączył się automatycznie z siecią komórkową. Feralnego popołudnia zauważyłem, że na środku ekranu wyświetlała się czerwona ikona symbolizująca brak łączności. Kilkukrotnie próbowałem restartować moduł sieci komórkowej, włączać i wyłączać dane komórkowe, a nawet kombinować z trybem samolotowym. Skutek był taki, że Watch niby łączył się z siecią pokazując maksymalny poziom zasięgu, ale po kilku sekundach siła sygnału spadała do zera. Wyglądało na poważną awarię.
Nie miałem innego wyjścia jak uruchomić ponownie zegarek. Problem z LTE się rozwiązał. Niestety pojawiły się kolejne dolegliwości. Po pierwsze restart zegarka pochłonął kilkanaście procent stanu baterii, a po drugie, co znacznie gorsze, jakieś 15% – 20% powierzchni ekranu przestało reagować na dotyk. Nie mogłem kliknąć żadnej z ikon w górnej części wyświetlacza, korzystać z umiejscowionych wyżej widgetów na tarczy, ani wysłać wiadomości, bo przycisk „Wyślij” znajduje się prawym górnym rogu. Co najśmieszniejsze, nie mogłem też software’wo zrestartować zegarka, bo jedną z nowości w któreś z ostatnich aktualizacji było przeniesienie wyłącznika w inne miejsce, właśnie tam, gdzie przestał działać dotykowy wyświetlacz.
Udało mi się zrestartować zegarek przytrzymując odpowiednio oba przyciski fizyczne. Po tym restarcie ekran zaczął działać poprawnie. Okazało się, że nie tylko ja doświadczyłem podobnych problemów. Na oficjalnym forum Apple a także Reddit’cie pojawiły się wpisy dotyczące tej przypadłości WatchOS 11. Ucieszyłem się, że to „tylko” bug związany z aktualizacją, a nie usterka ekranu (w przypadku LTE brałem przez chwilę możliwości problemu u operatora). Należało zatem wypatrywać aktualizacji.
W ostatnich dniach Apple wypuściło WatchOS 11.0.1, który miał rozwiązać problem z wyświetlaczem. Zgodnie z oficjalną informacją od Apple, usterka miała dotyczyć nowszych modeli, ale jak podejrzewam wpisanie w notatce tylko Watch 9, 10 i Ultra 2 nie powinno mieć w tym wypadku większego znaczenia. Pełna lista wykrytych błędów w WatchOS 11 (i poprawionych w 11.0.1) wygląda następująco:
Niektóre Apple Watch mogły nieoczekiwanie uruchamiać się ponownie.
Aplikacja Muzyka mogła nieoczekiwanie kończyć pracę podczas wczytywania multimediów.
Czas pracy baterii mógł być krótszy od oczekiwanego.
Wyświetlacze niektórych Apple Watch Series 9, Apple Watch Series 10 i Apple Watch Ultra 2 mogły chwilowo nie reagować na dotyk.
Aplikacja Wiadomości mogła nieoczekiwanie kończyć pracę podczas odpowiadania na wiadomość z udostępnioną tarczą Apple Watch.
Muszę przyznać, że póki co problem z niereagującym w ogóle na dotyk ekranem nie powrócił, można zatem uznać, że błąd ten został naprawiony. Wczoraj pojawił się jednak inny. Korzystałem z zegarka dość intensywnie przez cały dzień i nie odnotowałem żadnych dziwnych zachowań. W pewnym momencie zauważyłem jednak, że smartwatch przestał reagować na gest ściągnięcia od góry rozwijający listę powiadomień. Wiem, że w ciągu dnia funkcja ta działała, a po jakimś czasie po prostu przestała. Cała górna część ekranu była responsywna, ale wyglądało na to, że dotknięcie górnej ramki nie jest prawidłowo rejestrowane. Nie powinno w tym momencie chyba nikogo zaskoczyć, że po restarcie, Apple Watch się naprawił.
Co zepsuje kolejny update?
Podobnie jak dwa tygodnie temu, pozostaje mi teraz tylko czekać na kolejną aktualizację, w ramach której być może problem zostanie rozwiązany. Opisana powyżej historia skłoniła mnie do rozmyślań na temat tego w jakim stopniu współcześnie produkowane urządzenia, które przecież za niemałe pieniądze kupujemy, tak naprawdę należą do nas. Przykład popsutego przez WatchOS 11 ekranu uświadomił mi, że my wszyscy, użytkownicy smartfonów, smartwatchy, smartTV i innego podłączonego do sieci sprzętu jesteśmy skazani na cykliczne przeżywanie tego typu historii.
Apple wprowadza 9 nowości w serwisie iCloud dostępnym przez www
Chcąc korzystać z najnowszych rozwiązań (ale łatek bezpieczeństwa), jesteśmy zmuszani do podejmowania ryzyka, co w niektórych przypadkach kończy się tym, że zostajemy z niedziałającym sprzętem, który być może w przyszłości wróci do stanu sprzed awarii. W idealnym świecie powinienem móc po prostu jednym kliknięciem odinstalować feralny update i naprawić swój smartwatch w domowym zaciszu. Tymczasem muszę mieć nadzieję, że inżynierom z Cupertino będzie zależeć na przywróceniu do pełni sprawności trzyletniego urządzenia.