Elon Musk w ostatnich miesiącach nie ustaje w zaskakiwaniu wszystkich swoimi decyzjami biznesowymi związanymi z serwisem Twitter. Zaczęło się od deklaracji o płatnych weryfikacjach kont, przywracaniem zawieszonych za mowę nienawiści kont a na końcu masowymi zwolnieniami kluczowych pracowników Twittera. Za mało wrażeń? Komisja Europejska pracująca w pocie czoła nad Digital Service Act (dyrektywa o handlu europejskim) uważnie monitoruje każdy krok Muska, zwłaszcza że w wyniku ostatnich działań w Brukseli zostało zamknięte biuro Twittera.

W belgijskim oddziale Twittera skupieni byli pracownicy odpowiedzialni za politykę cyfrową Unii Europejskiej. To właśnie tam pracownicy Komisji Europejskiej kreują przyszłe brzmienie jednego z ważniejszych dokumentów dla branży cyfrowej, czyli handlu elektronicznego. Digital Services Act, bo o nim mowa, ma w swoich założeniach wpisaną walkę z dezinformacją czy dbanie o transparentność i legalność reklam online.

Twitter

Musk bawi się w Boga. Złamał wszystkie możliwe przepisy unijne podczas masowych zwolnień w serwisie Twitter

Biuro w Brukseli było strategicznym miejsce, które pokazuje, jak bardzo Musk nie przejmuje się prawem europejskim i nie rozumie w pełni konsekwencji tych działań. Obecność na etapie tworzenia prawa dawałaby Twitterowi znaczącą przewagę, jeśli chodzi o dostosowanie się do polityki regionalnej krajów europejskich. Obecnie, no cóż, Muskowi wydaje się, że prawo to on, cytując rzymskich klasyków.

Ciąg dalszy intensywnych rewolucji w Twitterze

Gdyby tego było mało, według Bleeping Computer, do wszystkich trosk i zmartwień niebieskiego portalu z ptaszkiem, doszedł jeszcze wyciek danych użytkowników. Ponad 5 milionów rekordów zawierających niepubliczne informacje zostało upublicznionych na hakerskim forum. Czyżby był to efekt zwolnienia pracowników m.in odpowiedzialnych za dbanie o cyberbezpieczeństwo? Niemniej jednak, w nadchodzących dniach, warto być szczególnie wyczulonym na wszystkie maile i powiadomienia przychodzące z Twittera oraz weryfikować czy na pewno nie jest to próba phishingu związana z wyciekiem naszych danych do internetu. 

Muskowi jednego odmówić nie można: nie da się obecnie nudzić, obserwując z zapartym tchem ten rozgrywający się na naszych oczach dokument, pokazujący krok po kroku, jak korporacja transnarodowa zagrania coraz większą władzę. Czas pokaże, czy z myślą o dobru swoich użytkowników. 

iMusk? Czy miliarder i siewca chaosu na Twitterze stworzy swój „tELONphone”?

Autor: Kinga Sroka