Tak, dobrze przeczytaliście. Będzie polska wersja „The Office”. Niestety.
Canal+ poinformowało, że kupiło prawa do „The Office” od BBC i będzie robić polską wersję tego popularnego serialu komediowego. Czy to ma prawo się udać?
Ruszyły zdjęcia do polskiej wersji jednego z najpopularniejszych seriali komediowych. „The Office”, stworzony na początku lat 2000 przez Ricky’ego Gervaisa, światową sławę zdobył za sprawą 10-sezonowej adaptacji amerykańskiej. To dzięki niej wybili się tacy aktorzy jak John Krasinski czy Steve Carell, a w Ameryce zapanowała moda na seriale w stylu mockumentary. „The Office” ostatnio zaliczył także swoisty renesans – w 2020 roku był najczęściej oglądanym serialem w USA.
Kogo zobaczymy w polskim „The Office”?
W „The Office PL” wystąpią m.in. Piotr Polak, Vanessa Aleksander i Adam Woronowicz. „Twórcy sprawdzą, jak daleko sięga poczucie humoru Polaków i czy potrafią śmiać się z samych siebie” – czytamy w oficjalnej informacji prasowej.
– Bardzo nas cieszy, że teraz również polscy widzowie doczekają się jego lokalnej wersji, szczególnie, że po ostatnim roku większość z nas zatęskniła za wieloma aspektami biurowego życia. Mam nadzieję, że podróż tego formatu dopiero się zaczyna i wkrótce będzie mógł cieszyć widzów na kolejnych rynkach – mówi André Renaud, SVP Global Format Sales w BBC Studios.
„The Office PL” rozgrywa się w Siedlcach, w biurze fikcyjnego producenta wody mineralnej „Kropliczanka”. Jej prezes, Michał, to człowiek pozbawiony autorefleksji, który każdym słowem i gestem zabiega o atencję i uznanie. Kiedy przedsiębiorstwo zostaje przejęte przez nowego właściciela, a pracownicy zaczynają obawiać się o swoje posady, jedynie Michał patrzy na zmiany z optymizmem. Biznesowe roszady przeplatają się tu z biurową codziennością pracowników „Kropliczanki”.
Premiera planowana jest jesienią w Canal+ Premium i na canalplus.com.
Grzech pierwszy: obsada
Z całym szacunkiem do polskiej obsady, ale jednak brakuje tu aktorów o komediowym talencie Steve’a Carella. I tak, zamierzam odnosić się głównie do wersji US, bo pierwowzór jednak nie jest obecnie tym serialem, o którym myśli większość widzów, słysząc „The Office”. Oczywiście ostatecznie przekonamy się o tym dopiero w praniu, ale twórcom polskiej wersji trudno będzie także o taką chemię między aktorami, jaką niewątpliwie mają amerykańscy Dwight i Jim czy Jim i Pam. Warto przypomnieć, że do roli Dwighta w amerykańskiej wersji testowano choćby Setha Rogena, a ostatecznie i tak postawiono na nieznanego wówczas Rainna Wilsona, właśnie ze względu na atrakcyjność w zestawieniu z Johnem Krasinskim. Mam niestety obawy co do tego, czy polski casting będzie równie dobry.
Grzech drugi: czas
Umówmy się – fabularnie większość gagów z „The Office US” i „The Office UK” w telewizji 2021 roku już by nie przeszła. To zresztą prawdopodobnie powód, dla którego serial w USA po latach wrócił do łask. Nigdzie indziej nie zobaczymy przecież szefa, który w ramach walki z homofobią w biurze wpadł na to, aby przy wszystkich pocałować swojego homoseksualnego pracownika…
Chociaż akurat ten aspekt adaptacji nie umknął naszym twórcom, a przynajmniej tak wynika z pierwszej zapowiedzi. – Pierwszą rzeczą, nad którą zaczęliśmy się zastanawiać, to jak zaadaptować serial, który ma już 20 lat. Dosyć szybko doszliśmy do wniosku, że musimy go zaktualizować, by odpowiedzieć na oczekiwania współczesnego widza. Napisaliśmy swoje własne scenariusze, inspirowane pierwowzorem. Mamy więc tych samych bohaterów, relacje między nimi, formę. Aczkolwiek uznaliśmy, że mamy na tyle dużo polskości dookoła, plus minęło dwadzieścia lat, że dodawanie „smaczków” do oryginalnych scenariuszy to nie będzie to. Dlatego napisaliśmy wszystko na nowo– mówi główny scenarzysta „The Office PL” Łukasz Sychowicz.
Z jednej strony to świetnie, że scenarzyści zdecydowali się zaktualizować bazowy scenariusz. Ale z drugiej istnieje jednak ogromne ryzyko, że… serial będzie po prostu nieśmieszny. Przekonamy się o tym oczywiście po premierze, ale czy uda się dorównać legendarnym wymianom między Dwightem a Jimem? Czy polski Michael też będzie tak idealnie żonglował żenadą i humorem?
Grzech trzeci: miejsce
No i na deser – Siedlce zamiast Scranton, „Kropliczanka” zamiast Dunder Mifflin. Już na sam widok przechodzą mnie ciarki żenady. Jedną z zalet „The Office” było to, że, choć akcja działa się w fikcyjnym małym miasteczku, to jednak nikt nie nabijał się z jego mieszkańców. Ba, przy pomocy najróżniejszych wątków Scranton zaczynało brzmieć jak całkiem fajne miejsce do życia. Niestety mam wrażenie, że te nasze Siedlce, sumiaste wąsy i niemodne garsonki to raczej grunt do zwykłego naśmiewania się z mieszkańców „Polski B”.
Amerykańska wersja dużo też korzystała na tym, że początek XXI wieku był zdominowany przez takie miejsca pracy jak właśnie Dunder Mifflin. Fotosy z polskiej wersji wskazują na to, że nasze „The Office” również celuje w scenografię a la open space i tu dla mnie pojawia się kolejny zgrzyt. Biuro z tych ujęć wygląda bardziej jak zapyziała redakcja lokalnej gazety rodem z lat 80-tych (hello, „Rojst”) niż siedziba producenta wody mineralnej. Ale może się czepiam.
Oby moje przepowiednie się nie spełniły
Mam nadzieję, że moje przewidywania się nie ziszczą. Zresztą sam bardzo chętnie obejrzę chociaż pilota polskiej serii. Mam jednak obawy, że „The Office” to tak charakterystyczny i unikalny serial, że dorównanie mu może okazać się niemożliwe. Ale kto wie, polska wersja może być po prostu inna, ale też całkiem dobra. Dobrych seriali komediowych nie mamy teraz w kraju w zasadzie wcale, więc sukces „The Office PL” na pewno byłby bardzo pożądanym powiewem świeżości w branży.