Co jakiś czas łamach DailyWeb dzielę się z czytelnikami dość dziwnymi aplikacjami, znalezionymi w otchłaniach sieci w trakcie weekendu. I tak, poznaliście już Ubera dla… rolników, czy aplikację pozwalającą zarobić na zbieraniu psich odchodów. Dziś aplikacja, która pozwoli Wam umrzeć razem z innymi użytkownikami smartfonów. W bardzo wielkim skrócie myślowym.

Co robicie, jeśli kończy się Wam bateria w telefonie, a nie macie pod ręki ani ładowarki, ani powerbanka? Zapewne włączacie tryb ultraoszczędny lub całkowicie wyłączacie telefon, by choć jeszcze trochę tej baterii pozostało, tak na wszelki wypadek. Jeśli tak – high five, robię podobnie. Ostatnio jednak natknąłem się na aplikację, która może zmienić ten nawyk u niektórych osób. Mowa o Die With Me – z pozoru prostej aplikacji do czatowania, ale o dość intrygującej nazwie.

Die With Me – jak działa ta aplikacja?

Kojarzycie internetowe serwisy służące do „szybkich czatów” z nieznajomymi? Wpisujecie nick, klikacie „połącz” i czekacie, aż algorytm sparuje Was z zupełnie obcą dla Was osobą. Die With Me działa podobnie – jest jednak pewien haczyk. By uruchomić aplikację, musisz mieć mniej niż 5% baterii.

Nowo poznana osoba, rozmowa zaczyna się kleić i nagle bum – Twój smartfon się wyłączył i być może już nigdy nie będzie dane Ci porozmawiać z kimś, z kim przed chwilą prowadziłeś konwersacje. Dziwne uczucie, za które trzeba jeszcze zapłacić – aplikacja jest bowiem płatna. Tylko pytanie: po co?

Szczerze mówiąc nie widzę żadnego innego sensu używania tej aplikacji poza jednym – jako narzędzia eksperymentu psychologicznego, badającego coś, co stało się dla wielu z nas źródłem stresu w dzisiejszych czasach – niskiego poziomu baterii w telefonie.

Ot, taka ciekawostka na dobry początek tygodnia.