W zeszłym tygodniu pisałem Wam o pomyśle zmiany koncepcji działania bloga, gdyż ciągle naiwnie wierzę, że nowa domena odmieni całość serwisu ;-) Przeszedłem od gadania do czynów i postanowiłem kupić odpowiednią domenę, która chodziła mi po głowie już jakiś czas i która doskonale wpisywała się w nową koncepcję. Niestety okazało się, że ktoś przede mną wpadł na ten genialny pomysł, a dokładnie 6 lat temu, bo przez ten cały czas jest ona w czyichś rękach. Postanowiłem więc, skontaktować się z właścicielem i zapytać czy aby nie jest zainteresowany jej odsprzedażą. Niby sprawa prosta i banalna, lecz niestety tylko z pozoru.
Okazało się, że niestety pod adresem nie widnieje żadna strona, jest tylko standardowe przekierowanie na stronę firmy rejestrującej. Postanowiłem, że przy tej okazji podzielę się z Wami własnymi doświadczeniami, być może okażą się one przydatne. Od początku, krok po kroku, co należy sprawdzić, by ustalić właściciela upragnionej końcówki.
1. Adres strony
To oczywiście banalne i chyba nie wymaga specjalnego komentarza, huh?
2. Baza WHOIS
To podstawowe narzędzie, za pomocą którego możemy sprawdzić na kogo domena jest zarejestrowana. W przypadku rejestracji na firmę, jej dane zawsze będą upublicznione, z kolei gdy rejestracja odbyła się na osobę prywatną, jej dane mogą być widoczne ale nie muszą. Serwisów do ustalenia tej informacji jest cała masa, wystarczy odpytać Google.
3. Przeszukaj Google
Jeśli tak jak w moim przypadku dalej nie znacie właściciela domeny, pozostaje etap który prawie zawsze daje wymierne skutki. Wystarczy, że odpytacie wujka Google. Konstruując zapytanie z cudzysłowem „nazwa_domeny.pl” ograniczycie wyniki, tylko do tej konkretnej frazy. W moim przypadku niestety informacji dalej brak. To w zasadzie dziwne, że ktoś trzyma domenę od 6 lat i w zasadzie nic z nią nie robi, prócz uiszczania rocznej opłaty.
4. Przeszukanie portalów społecznościowych
Na tym etapie już właściwie zatraciłem wiarę w jakikolwiek sukces. Niemniej przeszukałem wszystkie serwisy takie jak Facebook, Twitter czy Google+, z nadzieją że może uda się trafić jakąkolwiek informację. Niestety bezskutecznie, niemniej o tym etapie nie wolno zapominać.
5. Zwrócenie się do rejestratora domeny
Ten etap to już krzyk rozpaczy. Niestety wszystkie kroki powyżej zawiodły, totalny brak informacji w sieci nt. wybranej domeny. W ostatni kroku zadzwoniłem do rejestratora z zapytaniem o przekazanie mojego zapytania ofertowego. Niestety helpdesk rejestratora odmówił, uzasadniając że jeśli właściciel nie wywiesił żadnej informacji (czy to na stronie, czy w bazie WHOIS), to znaczy, że nie życzy sobie kontaktu. Oczywiście jak to mówią, wszystko jest kwestią ceny ;-) niemniej rozumiem w tym wypadku rejestratora. Przekazywanie takich wiadomości, wiązałoby się z potencjalną irytacją właściciela w przypadku gdyby miał bardzo interesującą domenę i niespecjalnie chciałby się jej pozbyć, a tłumy by próbowały się z nim skontaktować przez rejestratora. Drugim aspektem jest czas i nakłady pracy, na zadanie które realnie nie niesie żadnych wymiernych korzyści dla firmy w której domena została zarejestrowana.
Jeśli wszystkie powyższe kroki zawiodły, to nici z kontaktu z właścicielem domeny, ale nie zatracaj nadzieji!
Właściwie załamałem ręce po tych wszystkich próbach. Zapytałem jeszcze przezornie na Twitterze czy jest mi ktoś w stanie pomóc w tej sytuacji. Na ratunek przyszedł sam rejestrator, który (widząc moją determinację ;-) ) postanowił mi w drodze wyjątku pomóc i przekazać jednorazowo przekazać wiadomość właścicielowi! Serdeczne podziękowania dla @home_pl !
Oczywiście to czy domenę uda się kupić czy też nie to już inna para kaloszy, niemniej grunt że udało się chociaż dotrzeć do właściciela, a nuż będzie zainteresowany i uda się dogadać? Trzymajcie kciuki, bo jeśli tak, to blog zyska nowy, naprawdę świetny adres! Będę informował na bieżąco, a Wam mam nadzieję przyda się powyższy tutorial w tak ekstremalnych sytuacjach jak moja.
EDYCJA 11.03.2014:
W kwestii drobnego sprostowania, jak się okazuje Home.pl przekazuje jedną wiadomość na życzenie potencjalnego kupującego, więc w zasadzie nie byłem wyjątkiem. Niemniej zdaje się, że przez helpdesk tego nie załatwicie.