Uczucie niepewności, napięcie, groza, niewyjaśnione sytuacje i z minuty na minutę ogarniający coraz większy strach… wydawać by się mogło, że opisuję właśnie poniedziałek. Otóż nic bardziej mylnego! Chodzi mi o najlepsze horrory, jakie znajdziecie na platformie Netflix. Podejrzewam, że poniedziałek sam w sobie, to jeden wielki horror, ale jeśli macie za mało wrażeń, przygotowałam zestawienie filmów, które skutecznie podniosą Wam ciśnienie.
Zapraszam. Będzie strasznie. Strasznie ciekawie oczywiście.
Najlepszy horror na poniedziałek z Netfilx
OBECNOŚĆ
Oparta na faktach historia rodziny z Nowej Anglii, której farmę zaczynają nawiedzać zjawy.
„Obecność” to jeden z najlepszych horrorów czasów współczesnych, jakie miałam okazję zobaczyć. Film od samego początku buduje napięcie i niepokój, by z każdą sceną wprowadzać nas coraz głębiej w przerażający świat złych mocy. Niewątpliwie, jedną z największych wartości dodanych filmu, jest doskonała oprawa audiowizualna. Przeszywające na wskroś momenty „podbite” walorem muzycznym, stwarzają chwile grozy, które skutecznie wciskają w fotel. W rolach głównych – pary badającej zjawiska paranormalne – Patrick Wilson i Vera Farmiga.
„Obecność” dostarcza całkiem sporo mocnych wrażeń. Piątkowa noc pod znakiem zapalonego światła i strachu związanego z pójściem do łazienki – gwarantowana!
NOC OCZYSZCZENIA: ANARCHIA
Szczerze muszę przyznać, że miałam spore obawy, odpalając kolejne „The Purge”. Poprzednia część pozostawiła ubytek (co prawda niewielki, no ale) w moim sercu i nie byłam gotowa na kolejny zawód. Jakież było moje pozytywne zaskoczenie, kiedy po zakończeniu seansu, stwierdziłam, że ta decyzja była całkiem dobra.
„Noc Oczyszczenia: Anarchia” to niezły film, utrzymany w klimacie przyzwoitego horroru. Kiedy, wraz z bohaterami fabuły, nieuchronnie doczekacie momentu zachodu Słońca tego wyjątkowego dnia w roku, napięcie narośnie i zacznie się prawdziwa, przerażająca zabawa w kotka i myszkę. Doskonale poprowadzona akcja, całkiem sporo zaskakujących elementów i ani chwili nudy.
Zamknijcie drzwi, żeby nikt nie dostał się do środka. Zaczynamy!
DZIEWIĄTE WROTA
Roman Polański i Johnny Depp. Świetne połączenie? Jeśli o kinie mowa – trudno o lepsze.
Specjalista od poszukiwania starych ksiąg – Dean Corso (Johnny Depp) – na zlecenie kolekcjonera szatańskich manuskryptów – ma odnaleźć i porównać „Dziewięć Wrót Królestwa Cieni”, jednego z trzech istniejących egzemplarzy na świecie.
Trzeba przyznać, że filmy Polańskiego wyróżniają się nieprzeciętnym charakterem i klimatem nie do podrobienia. Niesamowita muzyka, doskonały dobór obsady i głębszy przekaz treści, to cechy, które wyróżniają naszego rodaka na tle „oklepanych obrazów Hollywood”. Nie można tu nie wspomnieć o znaczącej roli Wojciecha Kilara, który odpowiadał za oprawę muzyczną, dzięki której został zbudowany niepowtarzalny klimat grozy, tajemniczości i niepokoju.
„Dziewiąte wrota” są mroczne i zapadają w pamięć. U boku Johnny’ego eteryczna Emmanuelle Seigner, a także Frank Langella, Lena Olin, czy James Russo. Warto zobaczyć. Nie tylko z okazji piątku.
ZAGINIONA DZIEWCZYNA
Nie jest to typowy horror, ale jeśli chcemy rozmawiać o filmach grozy, które krok po kroku obnażają ludzką naturę – to doskonały materiał do dyskusji.
Żona głównego bohatera Nicka Dunna – w tej roli Ben Affleck – tuż po przeprowadzce do nowego domu, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Nick, mimo że nie spełniał roli kochającego małżonka, zostaje zmuszony do udowodnienia swej niewinności w oczach małomiasteczkowego społeczeństwa. Z każdym dniem szanse maleją, a przyparty do muru mężczyzna odkrywa kolejne intrygujące fakty, które musi w umiejętny sposób wykorzystać, aby oczyścić się z zarzutów.
„Zaginiona dziewczyna” to propozycja, z którą od pierwszej sceny w pewnym stopniu potrafimy się zidentyfikować. Małżeństwo, które z pozoru wydaje się być sielanką, kryje mroczne tajemnice, o których lepiej, aby sąsiedzi nie wiedzieli. Może brzmieć znajomo? Tutaj jednak mamy do czynienia ze strategiczną rozgrywką, w której zawalczyć trzeba o godność, dobre imię i wolność przede wszystkim.
Jeśli lubicie takie filmy, w których na sam koniec szczęka Wam opada ze zdziwienia – to jest idealna propozycja.
ANNABELLE
Lalka, która straszy… dobra, dobra, ale to już było. Może i było; i rzeczywiście trzeba przyznać, że Laleczka Chucky nie ma sobie równych na tronie największych dziecięcych koszmarów, ale „Annabelle” to propozycja równie warta uwagi.
John Form (Ward Horton) znajduje dla swojej żony Mii idealny (z pozoru) podarunek – rzadko spotykaną, starodawną lalkę. Jednak radość kobiety nie trwa długo. Pewnej feralnej nocy, na dom państwa Form napadają wyznawcy szatana, którzy poza rozlewem krwi, pozostawiają złą istotę, osadzoną w podarowanej wcześniej lalce. Od tej pory Annabelle staje się największym koszmarem młodego małżeństwa. Akcja trzymająca w napięciu, kilka jump scare’ów, przez które szybciej zabije Wam serduszko. I całkiem logiczna całość.
„Annabelle” to świetna propozycja na piątek pod znakiem strachu, niepokoju i średnio przespanej nocy.
To tylko kilka z ciekawych tytułów, którymi warto się zainteresować podczas wyboru seansu na poniedziałkowy wieczór. Poza tą niewielką listą, na uwagę zasługują również „Devil”, „Kobieta w Czerni”, „Silent Hill”, „Nienarodzony”, czy klasyczne „Paranormal Activity”. Netflix dostarcza sporo propozycji, a największy problem, jak zwykle, tkwi w zdecydowaniu się na jedną. Czy jest coś straszniejszego niż nietrafiony film? Nie ma! Dlatego korzystajcie śmiało.