Oppo Watch to smartwatch, jakich niewiele. Jest bardzo dobrze wykonany, wygląda elegancko, a przy tym nie jest wielki jak busola, kosztuje rozsądne pieniądze, a oprogramowanie dostarcza sam Google. Czy zatem jest to zegarek idealny? Nie, bo taki nie istnieje, ale na pewno jest w czołówce w wyścigu do tego tytułu.
Oppo Watch to pierwszy smartwatch, który po testach spowodował konsternacje czy aby dobrze robię pozostając wierny Samsungowi Watch. Nie dość, że kosztuje on niemal połowę ceny Samsunga, to w wielu kwestiach oferuje więcej. Konfrontacja z tańszymi modelami konkurencji nie ma sensu, bo i po co porównywać Mercedesa z Fiatem.
Design i wykonanie
Klasycznie już dla naszych wpisów, wiele pisałem na temat wykonania Oppo Watch w pierwszych wrażeniach. Nie będę zatem poruszał kolejny raz tematyki znanego skądś wzornictwa.
Oppo Watch ma predyspozycje na smartwatchowe podium – pierwsze wrażenia
To, co mogę dodać do mojej wstępnej opinii to fakt, że Oppo Watch po testach nie zebrał ani jednej rysy. Widząc Apple Watch żony było to moje pierwsze zastrzeżenie, że porysuje się on pierwszego dnia. Okazało się, że praca, jak i pływanie żaglówką nie pozostawiło nawet jednego śladu na tym jakże wyeksponowanym wyświetlaczu. Nie będę się łudził, że po roku stan będzie jak nowy, ale można zakładać, że jeden wyświetlacz wystarczy na cały okres życia produktu.
Wyświetlacz zastosowany w Oppo Watch zaskoczył mnie pozytywnie możliwościami wyświetlania. Niezależnie czy działał w AOD, czy klasycznie kolorowo, był on czytelny w każdych warunkach, nawet w pełnym słońcu.
Bateria i ładowanie
Zaczynam specjalnie od tematu baterii, bo może są wśród czytających osoby, które właśnie zamówiły ów zegarek, albo już go zaczęły używać. Pierwsze 3 dni zegarek chodzi cały czas na pełnych obrotach i zjada ok. 8% na godzinę. Tak, oznacza to, że nie przetrwa on nawet od rana do wieczora. W tym okresie zbiera on poniekąd wszystkie dane z otoczenia i kalibruje się pod nasze życie. Ja zostałem o tym uprzedzony i potwierdzam, że taki stan trwa ok. 3 doby. Po tym okresie Oppo Watch z włączonym Always On Display i WiFi wytrzymuje od rana do nocy i przy tym pozostaje 40% zapasu.
Jak widać, 2 dni raczej nie da się wyciągnąć na 1 ładowaniu przy włączonych wszystkich opcjach. Jeżeli zapomnieliście ładowarki, ograniczcie funkcjonalność, a 2 dni nie będą problemem.
Ładowanie odbywa się w mgnieniu oka. Ma to jednak swoją cenę – jest ono przewodowe, przez piny. Przyzwyczajenie do Apple Watch i Samsung Watch robi swoje. Czy było to szczególnie uciążliwe? Raczej nie. Ładowarka jest płaska i całkiem niewielka.
Funkcjonalność
Wear OS to bardzo dobry kawałek systemu operacyjnego. Jego działanie na Snapdragonie Wear 3100 jest bardzo płynne, a polecenia wykonuje bez najmniejszej zwłoki. Jest to zdecydowanie dobry zestaw.
Jeden z bocznych przycisków to menu aplikacji, a drugi możemy niemal dowolnie przypisać. Powrót wykonuje się poprzez gest palcem z lewej krawędzi do środka. Ponadto mamy belkę ściąganą z góry z ustawieniami, widżety z prawej i powiadomienia z dołu. Całość po kilku dniach staje się bardzo intuicyjna.
Aplikacje
W tej kategorii Wear OS bije na głowę Tizen-a. Aplikacji jest znacząco więcej, a prostokątny wyświetlacz daje możliwość lepszego jej wykorzystania. Są to bezsprzecznie 2 ogromne zalety. Jak nie ma róży bez kolców, tak i tu znajdą się aplikacje ze znikomą funkcjonalnością, które działają tak sobie, albo takie, które byłem pewny, że znajdę, a jednak. Tak było z WhatsApp albo Samsung Health. Wbudowana aplikację Google Fit polecam zamienić na dowolnie inną. Ta ma raptem kilka aktywności.
Tarcze zegarka
Kwestia tarcz zegarka będzie na pewno ewoluowała i za miesiąc czy 3, fajnych płatnych i darmowych tarcz będzie więcej. Na dziś dzień jest klapa totalna. Wszystkie aplikacje z tarczami mają motywy na okrągłe albo kwadratowe wyświetlacze. Oczywiście możemy takie załączyć, ale wykorzystamy 70% wyświetlacza i będzie to wyglądało zwyczajnie źle – jakbyśmy mieli 8 mm ramki wokół wyświetlacza.
Na chwilę obecną pozostają nam tylko te wgrane w zegarek o średnim wyglądzie i jeszcze mniejszej funkcjonalności. Aplikacja tworząca motywy z dostarczonego zdjęcia ma bardzo ograniczone możliwości, więc również nie ratuje sytuacji.
NFC, rozmowy i inne bajery
NFC, to jest to, czego brakowało mi w Samsungu. Może nie widzę dużego problemu w wyjęciu telefonu z kieszeni, ale jest to wygodna opcja, która działa z Google Pay. Działa to tak samo, jak w telefonie, z tą różnicą, że nie muszę go szukać – super!
AOD jest i nie zużywa jakiś niesamowitych ilości energii, to się chwali. Szkoda jednak, że jest on tylko czarno-biały. Ten fakt połączony ze słabymi tarczami daje średni efekt. Wierzę jednak w to, że wraz ze wzrostem popularności, sprawa się zmieni.
Rozmowy telefoniczne – nie wiem jak Wy, ale mi często zdarza się mieć zajęte ręce albo telefon kilka metrów ode mnie. W tych sytuacjach przydaje się możliwość przeprowadzenia krótkiej rozmowy przez zegarek. Na tym polu Oppo nie postarało się specjalnie, bo o ile głośnik jest, to jego moc woła o pomstę do nieba. Dogadanie się w prostej sprawie wymagającej „tak” albo „nie” w normalnym otoczeniu to sztuka. Jest to zdecydowanie słaby punkt. Samsung radzi sobie zdecydowanie lepiej.
Oppo Watch w wersji 46 mm za 1150 zł to zdecydowanie dobry kawałek sprzętu, który prędkością działania, dobrym wyświetlaczem i oprogramowaniu Wear OS może przekonać osoby do swojego pierwszego smartwatcha. Dla niektórych nawiązanie stylistyczne do produktów Apple również może być argumentem za. Tak czy inaczej, jeżeli właśnie szukacie smartwatcha to, zamiast wybierać w półśrodkach za kilka stów, polecam dorzucić do czegoś, co zagości na nadgarstku na dłużej.