Przed weekendem studio Niantic (znane z komórkowego hitu „Pokemon GO”) ku uciesze rzeszy fanów Harry’ego Pottera, udostępniło swoją nową grę: „Harry Potter: Wizards Unite”.
Co ciekawe, zupełnie zapomniałbym o tej premierze, gdyby nie znajomi, którzy w mediach społecznościowych zaczęli chwalić się postępami w grze. Na początku pojawiło się też kilka problemów z jej działaniem w krajach innych niż USA, co tym bardziej podgrzewało atmosferę.
Do „Harry Potter: Wizards Unite” podchodziłem z zaciekawieniem, ale i jednocześnie dystansem, bo nigdy nie mogłem się przekonać do „Pokemon GO”, na którym przecież wzorowana jest nowa gra Niantic. Gier o Pokemonach było już jednak mnóstwo, a o młodym czarodzieju zdecydowanie mniej, więc tym razem postanowiłem dać szansę zabawie.
I cóż, moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne! Przy pierwszym uruchomieniu w oczy rzuca się przede wszystkim duże przywiązanie do detali. Czuć tu klimat magicznego uniwersum, wszędzie pełno jest nawiązań do książek i filmów, przez co od razu możemy wczuć się w ten świat. Na dodatek twórcy zadbali też o dobre polskie tłumaczenie, co z pewnością zadowoli najwierniejszych fanów oraz przyda się młodszym graczom.
W grze chodzi przede wszystkim o to, aby docierać w wyróżnione na zaciągniętej z rzeczywistości mapie miejsca i tam wykonywać kolejne zadania. Są to np. uwolnienie znanej postaci z sieci pająka, pokonanie napotkanego stworzenia czy schwytanie go. Większość z questów skupia się na rzucaniu zaklęć (przesuwaniu palcem po ekranie) w odpowiednim momencie.
„Wizards Unite” ma też mnóstwo dodatkowej zawartości, takiej jak rejestr spotkań, używanie eliksirów czy dostosowywanie postaci i zdobywanie kolejnych poziomów. Widać, że fani Harry’ego Pottera będą mieli co robić, a i zabawa w czarodzieja nawet dla zabicia czasu powinna sprawiać dużo frajdy. Czy więc gra ma szansę przebić popularnością nawet sławetne „Pokemon GO”? To pokaże czas, ale walka na pewno będzie zażarta.