Huawei przeżywa ostatnio dość mocny kryzys, ale to wszyscy wiemy. Ameryka odwraca się od chińskiego giganta, a jak Ameryka to zapewne Europa. To miało oznaczać koniec firmy. Ta jednak postanowiła wpaść w objęcia Rosji, bo „Ameryka reprezentuje tylko część świata”.
Jak źle, to do Rosji, tak można w skrócie opisać wydarzenia dookoła Huawei. Firma zbuduje sieć 5G dla największego rosyjskiego giganta telefonii komórkowej, MTS. Podpisana właśnie umowa, zbiegła się z trzydniową wizytą chińskiego prezydenta Xi Jinpinga w Moskwie. Przywódcy obu krajów zasygnalizowali zacieśnienie stosunków między Rosją i Chinami.
Obaj przywódcy zapewnili, że ich stosunki są teraz „na bezprecedensowo wysokim poziomie”, jak widać nie tylko na linii dyplomatycznej. Odnoszę wrażenie, że zarówno Chiny, jak i Rosja zdają się ocierać wzajemnie łzy (smutku albo radości) po amerykańskich sankcjach. Jednym z takich przykładów jest próba zabezpieczenia interesów Huawei, dzięki rosyjskiemu zamówieniu. Taka umowa jest chyba pierwszą w ostatnich tygodniach dobrą wiadomością dla firmy. Kilka dni temu informowałem, że Huawei sprzedaje jedną ze swoich firm, co odbierane było jako szukanie oszczędności, a wręcz stopniowe wycofywanie się z rynku.
Zdaje się, że czarne chmury po amerykańskim banie zdają się rozproszone przez błękitny obłoczek, który przyleciał znad Rosji. Jak mówił kilka miesięcy temu Ren Zhengfei, dyrektor Huawei:
„Jeśli światła zgasną na Zachodzie, wschód nadal będzie świecić […] Ameryka nie reprezentuje świata. Ameryka reprezentuje tylko jego część”.
Jak to się skończy dla Huawei? Czy nie jest to wykupienie biletu w jedną stronę? Dowiemy się pewnie prędzej niżeli później.