Firefox uruchamia domyślą blokadę trackerów internetowych, odcinając przy tym reklamodawców od danych na temat użytkowników.
Funkcja, która jest dostępna już od października, ma od dziś być domyślnie aktywna dla wszystkich nowych użytkowników Firefoxa. Następie w ciągu kolejnych miesięcy stanie się standardem dla wszystkich użytkowników. Rozwiązanie nie tylko zapewnia większą prywatność dla użytkowników, lecz także pozytywnie wpływa na szybkość przeglądarki. Jeśli korzystasz z Firefoxa i chciałbyś się upewnić, czy blokowanie trackerów jest aktywowane, możesz to zrobić w Ustawieniach.oog
Prywatność w cenie
Mozilla nie jest pierwszą firmą, która zdecydowała się na wprowadzenie takiej funkcji. Podobne rozwiązanie od jakiegoś czasu funkcjonuje już w Safari. Jednak o ile Apple domyślnie blokuje prawie wszystkie technologie śledzące, Mozilla postawiła na nieco bardziej zachowawcze rozwiązanie — czarną listę z najpopularniejszymi trackerami. Takie podejście ma swoje zalety. Dzięki temu Firefox minimalizuje ryzyko blokady tych cookie, które pomagają w funkcjonowaniu stron internetowych. W przypadku Safari jest to czasem spory problem.
Apple wyłącza w Safari funkcję blokowania śledzenia przez strony
Niezależnie od tego, które podejście uznamy za lepsze, oba stanowią spory krok w kierunku zwiększenia prywatności użytkowników. Biorąc pod uwagę coraz mocniejsze zainteresowanie opinii publicznej kwestiami cyberbezpieczeństwa, można domyślić się, że wkrótce podobne ograniczenia staną się standardem w branży. A już na pewno nie jest to kwestia, która może zostać przemilczana przez Google.
Chrome w ciągu ostatnich miesięcy przeszedł co prawda sporo zmian w zakresie bezpieczeństwa, jednak całkowita blokada trackerów byłaby w jego przypadku niemożliwa. I to z dość prozaicznego powodu. W przeciwieństwie do Apple czy Mozilli, Google zbudowało wokół swojej przeglądarki cały ekosystem reklamowy, na którym potężnie zarabia. W interesie firmy jest zachowanie, chociaż części technologi śledzących, dlatego Chrome nigdy nie będzie oferował takiego poziomu prywatności jak konkurencja.
Jakiej reakcji należy się więc spodziewać? Znając dotychczasowe poczynania giganta, przewiduję, że w ostateczności Google może zdecydować się na blokadę zewnętrznych trackerów, zostawiając w miejscu swoje własne rozwiązania. Użytkownicy dadzą się przekonać namiastką prywatności i zapewnieniem, że dane o nich są w ostateczności w „dobrych rękach”. Google natomiast pozbędzie się kilku konkurentów z rynku adtech.