Najlepsze filmy 2023 roku to już moje ostatnie zestawienie, które podsumuje miniony sezon. Znacie już moje zdanie na temat najgorszych tytułów, a więc teraz czas na zachwyty.
Od razu muszę przyznać, że mam parę zaległości i być może któryś film pominąłem. Coś czuję, że w tym zestawieniu może brakować Dream Scenario z Nicolasem Cagem, Zabójcy Davida Finchera czy Czasu Krwawego Księżyca Martina Scorsese. Niestety czas nie rozpieszcza! W dodatku ostatnio filmy są bardzo długie. Nawet animacje czy proste filmy akcji trwają ponad 2 godziny. Jednak pomimo pewnych braków trzeba zwrócić uwagę na to, że emocji w 2023 roku nie brakowało.
W mojej TOP-ce znalazło się parę tytułów naszpikowanych akcją. Postanowiłem docenić jeden horror i film, który jeszcze w początkowej fazie produkcji sugerował mi, że może znaleźć się w innym zestawieniu – najgorszych filmów roku. Znalazło się również miejsce dla kina superbohaterskiego, co jest jednak fenomenem, bo ostatnio tego typu produkcje nie nastrajają optymistycznie. Zabrakło kina polskiego, ale seans Chłopów jeszcze przede mną! W dodatku w 2023 roku zdecydowanie zachwycałem się serialami z naszego podwórka. Zapraszam do prześledzenia produkcji, które w 2023 roku przypadły mi do gustu najbardziej.
Najlepsze filmy 2023 – TOP-10
10. Creed 3
Ostatnio ze świecą szukać filmów bokserskich, więc tym bardziej doceniam obecność tego gatunku na rynku. Pomimo że w trzeciej części Creeda brakuje dziadka Sylvestra, film i tak broni się w kategorii dramatu. Starcie dwóch ziomków z dzieciństwa działa dobrze. Ich spór jest motywacją, która pcha bohaterów do spotkania się na ringu. Film nie jest czarno-biały, dlatego trudno stanąć po którejś ze stron, bo każda z nich ma swoje za uszami. Poza tym to świetny pojedynek aktorski. Michael B. Jordan jest niezwykle charyzmatyczny, ale ekran skutecznie przejmuje również Jonathan Majors. Szkoda, że prędko (jeśli w ogóle) nie zobaczymy go na ekranie.
9. Tyler Rake 2
Tyler Rake w drugiej części to wysoko-testosteronowe kino, które może nie jest szczytem scenariuszowej roboty, ale za to jakaż jest to realizacja! Dla jednej długiej sekwencji – nakręconej na jednym ujęciu – warto zwrócić uwagę na ten film. Tyler Rake to niezniszczalna maszyna, która potrafi strzelać, przeżywać upadki z dużych wysokości. No i skopać parę tyłków też umie. Chętnie zobaczyłbym starcie z Johnem Wickiem. To byłaby dopiero jazda bez trzymanki! Świetny Chris Hemsworth w tytułowej roli. To po prostu film, którego prostotę skryptu biorę w ciemno z całym arsenałem kreatywnych scen walk, pościgów i strzelanin.
8. Mission: Impossible – Dead Reckoning – Part One
Najnowsza część przygód Ethana Hunta ma interesujący pomysł wyjściowy (AI), świetną sekwencję pościgu samochodów (rodem z Tożsamości Bourne’a) i Marcina Dorocińskiego! Jego 5-minutowy udział na początku filmu ma ogromny wpływ na fabułę. Nie mamy się czego wstydzić. Oczywiście Tom Cruise wyczynia kaskaderskie cuda i wcale nie zamierza przechodzić na emeryturę. Co prawda, bardziej podobała mi się poprzednia część – Fallout, ale nie zmienia to faktu, że Mission: Impossible to według mnie najbardziej udana seria filmów sensacyjnych. Pomimo że zalicza lekki spadek formy, nadal mamy do czynienia z rewelacyjnym kinem akcji. Świetne efekty, muzyka, humor i bohaterowie. Idealna rozrywka szczególnie na dużym ekranie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział przygód Ethana Hunta.
7. Barbie
Film Barbie na pierwszym etapie produkcyjnym zupełnie mnie nie interesował. Nietrawiona przez mnie Amy Schumer, nazwiska scenarzystów, które zupełnie nic mi nie mówiły i ogólna otoczka. Nic wskazywało na to, że produkcja będzie czymś interesującym, a jednak Greta Gerwig dała z siebie wszystko i zafundowało zwariowane kino. I nie jest to produkcja idealna. Nie będę jednak ukrywać tego, że bawiłem się przy niej świetnie. Kiedy Barbie obcuje z komediową stylistyką, czyni z tej produkcji coś wyjątkowego. Każdy dialog, gest, estetyka kiczu, komiksowości i połączenie ze środowiskiem rzeczywistym, pełnym smutnych i poważnych Panów w garniturach z firmy Mattel… to przede wszystkim bardzo dobra rozrywka. Niestety finał jest zbyt topornie edukacyjny. Poczułem się jak w szkole, kiedy uczniowie nie uważali na lekcji. Pani nauczycielka (czytajcie: Greta Gerwig) rozkazuje swoim podopiecznym usiąść w ławce, a następnie łopatą wbija do ich głów: jak należy postępować, jak nie. Zrozumiałem przekaz, który w interesującej formie został przekazany przez poprzednie dwa akty filmu. Jednak to zdecydowanie jeden z bardziej intrygujących filmów roku. Pomimo różu jest skąpany w wielu odcieniach patriarchatu. Dostało się zarówno mężczyznom, jak i kobietom. Za brak generalizacji i niepotrzebnej feminizacji ogromne propsy.
6. Mów do mnie
W tematyce duchów, egzorcyzmów czy nawiedzonych przedmiotów było już wiele produkcji. Można nawet pomyśleć, że nic nowego już nie zobaczymy. Nic bardziej mylnego! Oczywiście w Mów do mnie pewne elementy są zachowane, ale z biegiem czasu produkcja idzie własnymi ścieżkami i ma pomysł na bohaterów. To przede wszystkim pokazanie ludzi i ich możliwości radzenia sobie ze stratą bliskiej osoby. O traumie, o tęsknocie i o próbach. Gatunek horroru jest tutaj świetnie wykorzystany. Dzieciaki grają i zachowują się naturalnie oraz bardzo przekonująco, a klimat wylewa się z ekranu falami. Świetne zdjęcia, muzyka i montaż. Skromny horror debiutantów Danny’ego Philippou i Michaela Philippou. Czekam na więcej filmów od tego duetu.
Recenzja Infinix NOTE 30 Pro. Takie wyposażenie w tej cenie to istny sztos
5. Godzilla Minus One
Godzilla Minus One została zrealizowana przez Japończyków za skromne 15 mln dolarów. Wygląda lepiej niż wysokobudżetowe hollywoodzkie blockbustery. Nie wierzyłem, że historia o wielkim potworze może w dzisiejszych czasach dać nam tyle wartościowej rozrywki. Ostatnie filmy o Godzilli miały podstawową wadę – ludzi mogłoby tam nie być, bo wydawali się niepotrzebną przeszkadzajką. Tutaj jest zupełnie inaczej. Wszystko gra i trąbi. Zagrożenie jest namacalne, a los Japończyków przejmujący. To również komentarz na temat jednostek, które muszą się poświęcić się dla słuszności sprawy. Jeden z najlepszych filmów o potworach ostatniej dekady, a może nawet dwóch? Ogromne brawa dla Multikina – jedynego multipleksu w Polsce, w którym były wyświetlane seanse.
4. Spider-Man: Poprzez multiwersum
Przyznam szczerze, że męczy mnie motyw multiwersum w superbohaterskich filmach. Nie czuję stawek, emocje są na niskim poziomie. De facto – każdego bohatera, który umarł można przywrócić do życia i łatwo to wytłumaczyć. Jednak w tym animowanym Spider-manie działa to nieprawdopodobnie dobrze. Chylę czoła za elementy wizualne i kreatywność. To oczywiście list miłosny dla fanów pajączka, a w tej estetyce zupełnie mi to nie przeszkadza. Cudownie narysowany, z różnymi stylami animacji i przede wszystkim… z serduchem. Świetny film, choć w mojej opinii przesadzono z metrażem! Czekam z niecierpliwością na kontynuację oraz kibicuję ze względu na Oscary 2024.
3. Strażnicy Galaktyki 3.0
James Gunn znowu to zrobił! W 2021 roku zaskoczył mnie wysokim poziomem Legionu Samobójców, w 2022 Peacemakerem, a w 2023 fenomenalni Strażnicy Galaktyki vol. 3. Nie jestem fanem tej fazy Marvela, ale Strażnicy to taka bomba emocjonalna i tak świetnie zrealizowany film, że ja nie wiem, w którym multiwersum jestem. Obraz genialnie koresponduje z grą komputerową Marvel’s Guardians of the Galaxy (Cosmo) i czuć, że to produkcja zrobiona z sercem, a nie twór wygenerowany przez AI i klepnięty przez Roberta Igera. Każdy bohater jest barwny, każdego chciałoby się przytulić (Rocketa to na pewno), a antagonista jest tak wredny i zły, że życzy mu się jak najgorzej. Zresztą osoby, które krzywdzą zwierzątka, zasługują na specjalne miejsce w piekle. James Gunn zrobił też coś wyjątkowego w kinie superbohaterskim. Mamy zwrócenie uwagi na globalny problem. Wytacza wielkie działa przeciwko korporacjom, które wykorzystują zwierzęta do realizacji własnych celów. A wszystko to okraszono świetną muzyką, efektami specjalnymi i historią. I tak, to po prostu szantaż emocjonalny, który często krytykuję. Tutaj? Wybaczam. Milion serduszek.
2. John Wick 4
Są filmy, które oglądam w jednym celu – dla nieprzerwanej akcji, prostego scenariusza i perfekcyjnie wykonanych zabiegów operatorskich. Seria John Wick ma wszystkie te trzy elementy. Czwarta część cyklu to znowu maksymalne popisy, które zupełnie nie przeszkadzają. John Wick strzela, leje zabójców po pysku, biega, skacze, szybko jeździ samochodami i… często upada. Ja wiem, że to wszystko nie ma większego sensu, ale ten absurd i przekombinowane sekwencje przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza. Twórcy znów zaskakują, a jedna ze scen strzelanin to wirtuozeria z pełną gamą one-take’ów. Świetna muzyka, w której niemalże każdy cios czy wystrzał z pistoletu wybrzmiewa na ekranie. To opera dźwięków i balet gestów na moje uszy i oczy. Dzieło kompletne, zanurzone w swojej komiksowości, ale jakże wspaniale wykonane!
1. Oppenheimer
Christopher Nolan znów tego dokonał. Zrealizował kolejny film dopieszczony technicznie i aktorsko, a jednocześnie będący jego najbardziej ambitnym projektem. W dodatku przyziemnym projektem. Film trwa trzy godziny i jego struktura jest zbudowana na tak zwanych „gadających głowach”, więc można zapytać – po co IMAX? Po co taśma 70mm i budowa specjalnego projektora analogowego? Mimo że oglądałem film z nośnika DCP, film i tak robi ogromne wrażenie. Każdy dialog jest jak wystrzał z pistoletu w filmie akcji. To thriller osobowości, który chłonie się z dużego ekranu. Świetne tempo, podział na trzy dopieszczone pod każdym względem akty. Przygotowania do wybuchu, sama eksplozja i jej konsekwencje oraz proces. Cillian Murphy to murowany kandydat do Oscara. Na pewno zrobię rewatch, gdy trafi na streaming. Przy okazji skonfrontuję moje odczucia po małym ekranie. Myślę jednak, że wybroni się samą historią. Czułem, że będzie to mój numer 1 już po wyjściu z kina. Nie myliłem się. Zasłużony lider tego rankingu.