Produkty firmy Teenage Engineering kuszą mnie do spróbowania swoich sił w muzyce, choć słoń nadepnął mi na ucho. Taka jest moc dobrego designu. Na szczęście dla mnie i uszu moich przyszłych słuchaczy, ich cena zniechęca mnie skutecznie.
Najnowsze urządzenie, Teenage Engineering OP-XY, duchowy następca OP-Z, wyglądem nawiązujący do OP-1 Field, jest tak samo piękny, jak i drogi, jak jego poprzednicy.
Teenage Engineering OP-XY
OP-XY jest opisywany przez firmę jako „wszechstronny, potężny syntezator i komponer z głębokimi, bezpośrednimi możliwościami sekwencjonowania”. Choć słucham rapu już z dwadzieścia lat, nie wymagajcie ode mnie, żebym wiedział, o co tu chodzi. Wiem natomiast, że z 512 GB pamięci RAM, system z dwoma procesorami oraz 8 GB pamięci wewnętrznej powinno wystarczyć do „ultraszybkiego przetwarzania”. Groovebox posiada zmniejszoną klawiaturę i pasek 16 przycisków wyposażonych w diody LED do sterowania sekwencerem.
Podobnie jak OP-Z, ma wbudowany żyroskop, który pozwala użytkownikom dostosować parametry, po prostu przesuwając urządzenie. Jeśli chodzi o łączność, dostępny jest port USB-C, wejście stereo 3,5 mm, wejście MIDI, MIDI sync i nowy port wielowyjściowy, który może wysyłać dane MIDI. Posiada także Bluetooth MIDI. Więcej szczegółowych danych, o których jako muzyczny ignorant nie mam pojęcia, możecie sprawdzić tutaj.
Teenage Engineering TP-7, czyli znowu to zrobili, piękny i nikomu niepotrzebny… dyktafon?
Z nowym sprzętem od Teenage Engineering jest jeden problem. Wyceniono go na 2 300 dolarów. To cholernie dużo, nawet jak na profesjonalny sprzęt do tworzenia muzyki. Znakomita jakość wykonania, do której przyzwyczaiły nas produkty od TE i niebanalny design nie są chyba w stanie przykryć tej ceny. A co Ty sądzisz o pricetagu nowego grooveboxa?