John Wick 4 zadebiutuje w kinach już w piątek, 24 kwietnia 2023 i w związku z tym postanowiłem zrobić małe zestawienie. Film to techniczna perełka, szczególnie jeśli chodzi o sceny, kręcone na jednym ujęciu, ale oczywiście to nie pierwsza produkcja, która wykorzystała tę technikę. Czym jest long-take, dlaczego często jest mylony z master-shotem i mały ranking najlepszych sekwencji z filmów i seriali.
Długie ujęcia w Johnie Wicku to znak rozpoznawczy serii. Pierwsza część z 2014 roku przywróciła mi wiarę w dobrze zrealizowane kino sensacyjne. Fabuła prosta jak drut, ale za to ze świetną motywacją głównego bohatera i serwująca nam co chwila sceny akcji, zrealizowane na najwyższym poziomie audiowizualnym. Charyzmatyczny w roli tytułowej Keanu Reeves oraz doznania techniczne to największa siła całej serii. Kreatywność twórców, umiejętne wykorzystanie kamery i wręcz perfekcyjne zaprezentowanie scen, kręconych na długich ujęciach. Żywe kino, które chłoniemy i stajemy się nieświadomymi, cichymi obserwatorami całej historii.

Długie ujęcia to nie tylko John Wick
Poruszę mój ulubiony temat, jeśli chodzi o kino. Sama moja profilówka o tym mówi – gdyby ona była nakręcona na jednym ujęciu, oddałaby więcej, niż sam, nawet perfekcyjnie napisany tekst. Kino to sztuka obrazu. Często jedno ujęcie znaczy więcej niż 1000 słów. Jako widzowie możemy nie zdawać sobie sprawy z wielu elementów sztuki operatorskiej. Zaczynając od formatu (w większości przypadków obraz panoramiczny 2:35 lepiej zadziała w filmie superbohaterskim, wąska kaszeta 1:85 w prywatnym, skromnym i emocjonalnym dramacie, a standard 1:37 sprawi, że cofniemy się do kina retro ), poprzez barwy, użycie muzyki diegetycznej przy sprytnym montażu (Baby Driver to mój numer 1), czy właśnie sprawienie, aby to, co widzimy na ekranie – hipnotyzowało nas. Długie ujęcia mogą wpłynąć nawet na najgorzej napisany i zagrany film tak, że nie będziemy w stanie zmieszać go z błotem. A przynajmniej tak to wygląda w moim przypadku, bo np. sekwencja w samochodzie z dosyć słabego obrazu Resident Evil: Witamy w Racoon City podwyższa nieco jego ocenę.
Wiele osób również myli dwa pojęcia. Master-shot, pomimo nazwy o wydźwięku master level nie jest niezwykle wyjątkowy, czego nie można powiedzieć o long-take, czyli scen, kręconych na jednym ujęciu. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że jakiś film ma masę master-shotów. I zapewne ma, ale mówca mówi o tym w kontekście jednego ujęcia. To stwierdzenie odwołuje się do kluczowej sekwencji w filmie. W moim rozumowaniu, to taki film w filmie. Scena ta ma opowiadać pewną historię od A do Z, tworząc zamknięta całość. Najczęściej jest to rozmowa, pełna dramatyzmu, w której widzimy bohaterów, do której dogrywane jest często ujęcie uzupełniające.
Długie ujęcia (long-take) często są mylone z master-shotami
Długie ujęcia to sztuka operatorska wysokiego szczebla, polegające na nagrywaniu scen „na jednym wdechu”. To wędrówka, a w zasadzie śledzenie kamery za bohaterem i automatyczne przejście na inny element planu, aby pokazać, co się na nim dzieje. Bez cięć i trwające znacznie dłużej niż standardowe. Oczywiście long-take może być jednocześnie master-shotem, ale master-shot bez długich ujęć i wędrówki po planie nie będzie już long-take’iem. Taka ciekawostka.
Przejdźmy jednak do meritum, bo ten mój wstęp jest dłuższy, niż myślałem, ale o sztuce obrazu ja mógłbym długo i namiętnie pisać. John Wick sprowokował mnie do tego artykułu i teraz przede mną trudne zadanie. Czas na wybranie najlepszych (a na pewno moich ulubionych) scen z wykorzystaniem long-take. Postanowiłem wypisać ich 10, ale na pewno wiele niewypunktowanych poniżej zostanie poszkodowanych. Nie wszystkie z nich od początku do końca są nagrane na jednym ujęciu, ale nawet jeśli mamy do czynienia z ich łączeniem, to ich sprawne zmontowanie, aby pełniły funkcji iluzji całego filmu, nagranego w technice long-take, to najwyższy poziom techniczny. Zapraszam do mojego TOP10! Nie znajdziecie tam Johna Wicka, bo seria zajmuje honorowe miejsce i tytuł jakości DailyWeb.
Ranking w kategorii: długie ujęcia w kinie i telewizji – TOP 10
10. Doom
A proszę – śmiejcie się! To najgorszy film pod kątem scenariusza z całego zestawienia, ale jedna sekwencja sprawia, że zajmuje ważne miejsce w mojej głowie. Scena, w której widzimy akcję oczyma bohatera to całkiem sprawnie zrealizowana potężna dawka akcji i zagrożenia, wyskakującego z każdej strony i przede wszystkim – idealnie oddająca klimat gier FPP. Ma już swoje lata, więc efekty komputerowe trącają myszką, ale od strony operatorskiej – kawał świetnej, kreatywnej roboty.
9. Detektyw, sezon 1, odcinek 4
Ah, cóż to był za odcinek! Scena, w której dosłownie wchodzimy w wir akcji, ogląda się z zapartym tchem. Świetna praca kamery, która tylko bacznie obserwuje otoczenie i goni głównego bohatera. Nie dość, że jeden z lepszych seriali HBO, to do tego perfekcyjnie nakręcony.
https://youtu.be/vnRTITzYnXs
8. Atomic Blonde
Atomic Blonde to tak żeńska odpowiedź na Johna Wicka i w zasadzie całkiem udana. Nie wszystko mi tam fabularnie pasowało i parę wątków był uprościł do minimum, ale od strony technicznej – perełka! 10-minutowa sekwencja walki jest sprytnie zmontowana – wiele scen na jednym ujęciu tworzą genialną całość. Świetna scena akcji, pełna interesujących zabiegów operatorskich. Kamera, z którą można się w pewien sposób zespolić. Jednym z moich ulubionych fragmentów jest moment, kiedy Charlize Theron walczy z przeciwnikiem i podczas szamotaniny worek zostanie zrzucony na niższe piętro. Operator podąża obiektywem za lecącym przedmiotem, aby po chwili zorientować się, że był to odruch bezwarunkowy i szybko wraca do centrum akcji. Niby szczegół, ale jakże istotny. Czyż w życiu nie zdarza się tak, że nagle coś – często mało istotnego zauważymy kątem oka i musimy na to spojrzeć?
7. Ludzkie dzieci
Ludzkie dzieci mają wiele scen, zrealizowanych na jednym ujęciu, ale zdecydowanie najbardziej zapadającą w pamięć jest ta, w której na jadący samochód napadają bandyci. Technicznie – to najtrudniejsza do wykonania sekwencja, bowiem nagrywana była podczas dosyć szybkiej jazdy autem. Wykonano specjalną konstrukcję – na wysięgniku zamontowana została kamera, która obracała się wokół pojazdu. Wyszło genialnie – za każdym razem, gdy ją oglądam mam ciary na plecach i chylę czoła przed talentem Emmanuela Lubezkiego, który jeszcze w tym zestawieniu się pojawi.
6. 1917
Film wojenny, nakręcony na jednym ujęciu? Ale jak to? Ano tak to, że jest to po prostu niemożliwe przy tak epickim, pełnym akcji tytule. Nie zmienia to faktu, że poszczególne sceny były w takiej technice kręcone i finalny efekt jest fenomelnalny. Jesteśmy zrzuceni w sam środek wojny, podczas której nie ma czasu na wytchnienie. Najbardziej znana scena biegu bohatera przez pole bitwy to operatorska popisówa, sprawiająca, że mamy ochotę krzyczeć, aby żołnierz zagęszczał ruchy. Kamera nie zwraca uwagi na to, że mężczyzna się przewraca, nie czeka na niego, sama ma ochotę uciec, jak najdalej od niebezpieczeństwa. Dodaje to realizmu i powagi sytuacji. Wszystko na tym obrazku żyje, w oddali widać wybuchy, śmierć ludzi i ogrom wojny. Zasłużony Oscar dla Rogera Deakinsa.
5. The Bear sezon 1 odcinek 7
The Bear już umieściłem w rankingu najlepszych seriali 2022 roku i zdecydowanie – odcinek 7 przesądził o jego wysokiej randze. 18-minutowy epizod to jedna z lepiej zrealizowanych sekwencji w dziejach telewizji od strony technicznej. Wcale nie przesadzam, bo tempo odcinka, „tabaka” w kuchni, narastające napięcie sprawia, jakbyśmy byli w samym centrum zbliżającej się katastrofy. Serial jest dostępny na Disney+, więc jeśli chcecie sprawdzić, jak się realizuje wysokojakościową telewizję to serdecznie polecam.
4. Birdman
Często spotykam się ze stwierdzeniem, że to „Film, nakręcony na jednym ujęciu”. Tak oczywiście nie jest, ale o pomyłkę bardzo łatwo, bo faktycznie cięć praktycznie nie widać. Sprawne oko je zauważy. Emmanuel Lubezki otrzymał za swoje zdjęcia zasłużonego oscara, bo to, jak kamera podążą za bohaterem przez cały film jest zrealizowane bez zająknięcia. Internauci prowadzą dyskurs odnośnie tego, czy nie powinien być doceniony również montaż i przede wszystkim ile zostało użytych cięć. Przyjmuje się, że najdłuższe ujęcie trwało 15 minut, a IMDB podaje informacje o 16 sztuczkach montażowych. Ja znalazłem ich około 7-8. Chyba czas na rewatch, aby sprawdzić po latach, czy znajdę ich więcej.
3. Punkt wrzenia
Ten gastronomiczny thriller został faktycznie nakręcony na jednym ujęciu! Pamiętam, jak pisałem recenzję tego filmu, to trudno mi było w to uwierzyć, ale faktycznie mamy do czynienia z 1,5-godzinnym one shotem. Totalnie żywe kino – każdy element jest istotny. Zmiana narracji z jednej osoby na drugą poprowadzona jest idealnie. Kamera idzie za plecami jednej z nich, aby po chwili stwierdzić, że coś ciekawszego przykuło jej uwagę i prowadzi nas do innej części restauracji. A w niej dzieje się naprawdę wiele! Dzień z życia pracy w restauracji, do której jakby wpadła Gesslerowa to by się za głowę złapała. Z kamerą w kuchni, od kuchni i o kuchni, gdzie emocji jest po kurek, które z każdą następną minutą narastają, niczym pozostawiony na gazie garnek z rosołem genialnych zabiegów operatorskich.
2. Daredevil sezon 3, odcinek 4
Nakręcić scenę akcji na jednym 10-minutowym ujęciu, to wyczyn nie z tej ziemi. Kiedy ogląda się tę z 3 odcinka, 4 sezonu Daredevila to trudno w to uwierzyć, że nie ma ona cieć. Jednak faktycznie tak było! To najdłuższa sekwencja akcji w historii telewizji, wykonana metodą one-shot. Nagrywana 7 razy, w której 80% wszystkich scen wykonywał sam Charlie Cox. Dzięki zabiegowi Texas Switches podmieniono aktora na dublera. Niesamowite zgranie, bo trzeba było wcześniej dopracować w najmniejszym detalu, aby Panowie się zgrali, aby nie było widać podmianki. Wykorzystanie oświetlenia, odpowiedniego kadru i ustawienia reszty obsady składało się na pomyślne zrealizowanej tej długiej bijatyki. Długie ujęcie, które dzięki intensywności zdarzeń kończy się ewidentnie za krótko. Ogromny szacunek.
1. Climax
Climax to perełka audiowizualna, ale również zajmujący specjalne miejsce w moim osobistym ranking moich ulubionych filmów. Psychodela, radość, smutek, złość, rezygnacja i totalna degrengolada przeplata się w tym obrazie w odmętach psychodelików i mocno ulepszonej sangrii. Produkcja nie jest nakręcona na jednym ujęciu, ale poszczególne sekwencje sprawiają, że uznaje wyższość (oczywiście czysto subiektywnie i emocjonalnie) nad resztą z listy. Wykonać perfekcyjne jedno ujęcie to jedno, ale zescalić je z dźwiękiem i emocjami to drugie. W pamięci zapadły mi dwie sceny. Pierwsza – otwierająca, pełna radości, miłości do tańca i z genialną choreografią aktorów oraz pracą kamery, chodzącą po całym pomieszczeniu. Druga – pod koniec filmu – to już żywe kino, które wnika w nas z pełną siłą. Impreza. Bohaterka chodzi po budynku pełnym naćpanymch ludzi, powoli oddala się od źródła muzyki, a ta powoli niknie. W tle gdzieś tam słychać przerażający krzyk dziecka. Przejmujące, rezonujące po zwojach mózgowych. Dźwięk diegetyczny, czyli słyszany przez postaci w filmie, a nie tylko przez widza, w połączeniu z perfekcyjnym long-take’iem wpływa hipnotyzująco i jesteśmy – mimo woli wciągnięci w sam środek imprezy, wymykającej się spod kontroli. To jest właśnie sztuka kina, bo sam obraz mógłby opowiedzieć tę historię i wcale nie potrzebowałby do tego dialogów.
Wszystko wszędzie naraz w świecie Gwiezdnych Wojen? „Daniele” dołączają do twórców Skeleton Crew