Byłoby to odejście od polityki firmy.

Ostatnie lata, ostatnie modele MacBooków to znaczące ograniczanie złącz w urządzeniach od Apple. Pojawiały się tylko złącza USB-C i to na dodatek zazwyczaj dwie sztuki. Służyły one jako złącze ładowania, a także do przyłączania urządzeń zewnętrznych. Rozwiązaniem niezbędnym było zatem kupowanie dodatkowych HUBów, które rozszerzały możliwości naszego Maka. Teraz ma się to zmienić.

Oczywiście, jak to w przypadku Apple bywa, nie o taką zmianę walczyli właściciele MacBooków. Jeden z bardziej cenionych analityków ze świata sprzętu z logo nadgryzionego jabłka, Ming-Chi Kuo (chociaż zdarzały mu się spektakularne wpadki informacyjne), twierdzi, że w tym roku dostaniemy nowe MacBooki.

Miałyby być one wyposażone dalej w złącza USB-C, ale dodatkowo w port… HDMI i czytnik kart pamięci. Jako użytkownik MacBooka Pro z dwoma złączami USB-C uważam takie posunięcie za kompletnie bezzasadne. Z całym szacunkiem, ale nawet HDMI jest zbędne, mając złącze USB-C. Sam korzystam z połączenia monitora po takim kablu, HDMI jest zatem mi niepotrzebne. I tak trzeba korzystać z HUBa, a te zazwyczaj posiadają HDMI i to często nie jedno.

Co innego czytnik kart pamięci – ten zawsze się przydaje, jednak jak mielibyśmy ustalać priorytety, wolałbym dodatkowe Thunderbolty zamiast HDMI czy nawet czytnika kart pamięci. Nie rozumiem w związku z tym obsesji Apple do ograniczania nam swobody, szczególnie biorąc pod uwagę dość wysokie ceny takiego sprzętu.

Nowy MacBook jeszcze w tym roku?

Ming-Chi Kuo twierdzi, że takie MakBooki miałyby wskoczyć do sklepów w drugiej połowie tego roku. Zapewne chodzi o jesienne premiery Apple. Wielce prawdopodobne więc, że takie MacBooki wyposażone byłyby w jeszcze nowsze procesory, tym razem Apple M1X. Już pierwsza wersja, czyli M1 robi kolosalną różnicę w pracy Maków.

Jak będzie w rzeczywistości? Plotki narastają, a Apple jak zawsze zrobi po swojemu.

źródło: MacRumors