Temat pszczół i ich pozytywnego wpływu na środowisko jest ostatnio bardzo popularny. Swoje ule stawiają deweloperzy, firmy i instytucje państwowe. W ostatnim tygodniu otwarcie własnych uli zapowiedział Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu, a architekci chcieliby umieścić ule nawet na odbudowywanej katedrze Notre Dame.
Do tego trendu zdecydował się dołączyć McDonald’s, który w Szwecji zaprezentował McHive, nazwanego „najmniejszym McDonaldem świata”. Z okazji Światowego Dnia Pszczoły firma, przy współpracy z agencją Nord DDB, przygotowała miniaturę restauracji, która służyć ma właśnie tym zwierzętom. Pomysł ten pojawił się, gdy sieć dostrzegła, że dachy szwedzkich restauracji tej marki bardzo często stają się mieszkaniem dla dzikich pszczół.
W McHive nie znajdziemy Cheesburgerów, Happy Meali czy Big Maców. Miniaturowa restauracja będzie za to w pełni funkcjonalnym ulem dla dzikich pszczół. Za wygląd ula odpowiedzialny jest ceniony szwedzki projektant Nicklas Nilsson.
Wprawdzie pięć uli, które chce postawić McDonald’s to kropla w morzu potrzeb, jednak zawsze cieszy mnie, jak tak duże organizacje, przy okazji akcji marketingowych, starają się zrobić coś dobrego dla środowiska lub społeczności lokalnej. McDonald’s znany jest z kreowania swojego wizerunku na biznes odpowiedzialny społecznie. W Polsce działa Fundacja Ronalda McDonalda, która w Krakowie wybudowała Dom Ronalda McDonalda – miejsce, dzięki któremu rodzice małych pacjentów Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie mogą być bliżej swoich dzieci. Poza tym firma angażowała się często w projekty dotyczące środowiska czy propagujące wśród dzieci bezpieczną jazdę.
Mimo że bardzo rzadko jadam w restauracjach tej sieci to, od zawsze McDonald’s był obok Durexa, Pornhuba i Lego marką, której akcje marketingowe podobały mi się najbardziej. McHive to zdecydowanie jedna z nich. To także potwierdzenie tezy, że nie trzeba wielkich pieniędzy, by stworzyć akcję reklamową, o której mówi cały świat.