Logitech zaprezentowało nowy zestaw klawiatury i myszy POP Keys i POP Mouse, którą właśnie mam okazje testować. Oto kilka moich pierwszych wrażeń.
Jak bym opisał markę Logitech? Porządny sprzęt, doskonałej jakości, ale co do zasady mało w nim szaleństwa. Klasyczne, ciemne kolory, szarości, ciemne zielenie, grafity, czernie. Oczywiście za wyjątkiem całej linii sprzętów gamingowych. Dzisiejsi bohaterowie przełamują ten stereotyp, bo są zwyczajnie inne niż wszystko w palecie ich produktów. Szaleństwo, odważne zestawienie kolorów, czy szalony pomysł na kształt klawiszy.
Poznajcie Logi POP Keys i POP Mouse! Tak się składa, że właśnie dzisiaj je rozpakowałem i to jest pierwszy tekst, który za ich pomocą tworzę i przyznam, że łatwo nie jest. Przesiadka z ultrapłaskiej klawiatury od Apple i Magic Mouse, na wysoki skok klawiszy jest ogromną rewolucją. Efekt jest taki, że w każdym zdaniu popełniam kilka literówek i skłamałbym gdybym powiedział, że wcale się nie męczę. To jednak kwestia najbliższych dni i z pewnością uda się w pełni przestawić, a ja po raz kolejny będę mógł sprawdzić, czy to już ten czas przesiąść się na klawiaturę mechaniczną.
Logitech POP Mouse
Gryzoń wygląda fenomenalnie. Jest bardzo obły, niewielki, pokryty dwoma kolorami w moim przypadku: czarnym i żółtym (to zestawienie nie może wyglądać źle) z charakterystycznym kółkiem tuż pod scrollem. Mysz jest lekka i przede wszystkim nie wydaje z siebie żadnych dźwięków podczas klikania, co z pewnością nie pozostaje bez znaczenia dla osób, które jak ja, mają (póki co) swoje stanowisko pracy… w salonie.
Jeśli chodzi o pierwsze wrażenia, to mysz z pewnością nie jest tak precyzyjna w pracy jak MX Master 3, z którego korzystam na co dzień właściwie na zmianę z Magic Mouse. Logitech POP Mouse w moim wypadku jest podpięta do iMaca bez użycia dongla (który jest oczywiście w zestawie), a doświadczenie podpowiada, że jego podłączenie może zmienić sytuację. W pełnym teście będę to sprawdzał oczywiście. Póki co, bez dongla mysz jest na macOS dość nerwowa i zauważalnie mniej precyzyjna od powyższych myszy.
Logitech POP Keys
Klawiatura to inny świat, to coś, co przełamuje nude wszystkich biurowych klawiatur, chociaż ta do biura może się średnio nadawać (później o tym), a przy tym jeśli zestawić ja z klawiaturami gamingowymi, jest pełna smaku, gustu, a nie obciachowo poobklejana świecącymi, odpustowymi ledami, które w dodatku potrafią mrugać, mienić się powodując jeszcze większy efekt żenady.
POP Keys przede wszystkim jest… masywna. To kawał ciężkiego klocka, ale to jej zaleta. Leży stabilnie na biurku, a gumowe elementy rozmieszczone na rogach nie pozwalaj się jej przesunąć. To klawa oczywiście mechaniczna, więc co do zasady charakterystykę skoku trzeba lubić i na pewno się do niej przyzwyczaić. Mimo wspomnianych literówek pisze się na niej bardzo przyjemnie, słysząc ten piękny, smaczny klik, który pewnie nie do końca byłby czymś, co doceniliby inni współpracownicy w biurze.
Klawisze są zaokrąglone, ale o dziwo nie wpływa to na ich trafianie palcami, właściwie nie ma to żadnego znaczenia. Mamy piękny, odstający wygląd klawisza ESC, mamy także dodatkowe przyciski emotek, które możemy sobie podmienić, bo w zestawie dostaliśmy jeszcze kilka innych. W przypadku macOS nie działają one domyślnie i trzeba je oczywiście zmapować. Bardzo się cieszę, że wśród klawiszy funkcyjnych, znajduje się sterowanie muzyką (wstecz/kolejna), których to bardzo brakowało mi w Logitech MX Mini.
Oczywiście POP Key ma wszystkie technologie, znane z innych ich produktów, takie jak podłączanie kilku urządzeń i działa to jak zwykle wybornie. Biorę się za pełne testy, a przede wszystkim sprawdzenie, czy dongle cokolwiek tutaj zmieni w kontekście pracy, przynajmniej myszy, bo sam POP Key nie daje żadnych oznak lagowania, opóźnień czy innych problemów połączeniowych.
Pełna recenzja wkrótce!