Unia Europejska szykuje nowe przepisy związane z prawem do naprawy. Tym razem zostaną nimi objęte smartfony oraz tablety, w przypadku których producent będzie musiał zapewnić szansę naprawy przez 10 lat od premiery. To nie jest dobre ani dla klientów, ani dla firm produkujących sprzęt. Straci na tym cały rynek.

W Unii Europejskiej w 2021 roku wprowadzono prawo do naprawy, które obejmuje głównie sprzęt AGD i RTV. W myśl przepisów producenci są zobligowani do zapewnienia 10-letniego wsparcia w zakresie możliwości naprawy. Pomysłodawcy argumentują to nie tylko chęcią zadbania o środowisko i ograniczeniem śladu węglowego. Podnoszony jest również temat oszczędności dla konsumenta. Użytkownicy nie będą bowiem musieli wymieniać sprzętów z racji braku możliwości naprawy. Jeśli cena wymiany komponentu będzie niższa niż zakup nowego sprzętu, producent będzie musiał takowy proces zrealizować. Co to właściwie oznacza?

Dla firm będzie wiązać się to z wyższymi kosztami obsługi danego modelu. Dla przykładu – konieczne będzie wyprodukowanie dodatkowej, niemałej puli komponentów, które mają posłużyć wieloletniemu serwisowaniu sprzętu. Nie muszę chyba tłumaczyć, że te koszty będą przeniesione na klientów? Ceny urządzeń będą niższe z uwagi na wspomnianą kwestię, a co za tym idzie, osoby zainteresowane zakupem będą musiały wyłożyć wyższą kwotę. Pod warunkiem że zdecydują się na ten krok. Tutaj dochodzimy do istotny sprawy.

Unia Europejska 2

Wymiana smartfona co 10 lat? Nie, ale i tak Unia Europejska może zepsuć rynek

Dzisiejsze smartfony, nawet te z niższej półki cenowej są w stanie pracować całkiem sensownie przez 2, 3, a nawet 5 lat. Rynek mocno się zmienił, a średniaki często dorównują w wielu względach flagowcom. To oznacza, że spora część klientów, która nie pędzi za nowościami, może pozostać przy danym sprzęcie nieco dłużej. Oczywiście po kilku latach zawsze pojawia się chęć wymiany, którą dyktuje np. lepszy aparat, bateria czy jaśniejszy ekran. Sęk w tym, że jeśli dana osoba będzie miała zapłacić za sprzęt znacznie więcej, a tak się stanie z uwagi na nowe przepisy, przemyśli to kilka razy. Najpewniej odłoży w czasie zakup nowego modelu. Wspomniana kwestia oznacza, że wydawanie sprzętu co roku przez producentów przestanie mieć sens i straci na opłacalności. To może wpłynąć na spowolnienie rozwoju w branży.

To nic innego, jak kontrola popytu przez rządzących. Aby powstrzymać konsumentów przed częstą wymianą sprzętu, najefektywniej sprawić, że czynność ta stanie się niezwykle kosztowna. Wymuszenie na producentach 10-letnich napraw w sposób bezpośredni wpłynie na ceny urządzeń, czym samym pomysłodawcy zrealizują swój plan. Zaboli to najbardziej nas – entuzjastów elektroniki użytkowej.

Darmowe laptopy od rządu z grawerunkiem orła w koronie – to nie żart