HyperX QuadCast otrzymałem do testu miesiąc temu. Przyszedł w końcu czas na dogłębną analizę możliwości mikrofonu pojemnościowego pod USB. Czy zdał egzamin? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

HyperX QuadCast w opisywanych przeze mnie pierwszych wrażeniach wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Chwaliłem czystość dźwięku, elegancję wykonania oraz został zdany „test lodówkowy” – mikrofon pomimo bliskości chłodziarko-zamrażalki nie zbierał dźwięków urządzenia. Przede wszystkim warto zaznaczyć, że mamy do czynienia z mickiem, zbierającym dźwięk, które nie potrzebuje dodatkowych usprawnień takich jak kabel XLR czy mikser. HyperX QuadCast wykorzystuje jedynie kabel USB. Czy taka alternatywna jest w stanie zastąpić bardziej specjalistyczne połączenia i zadowoli podcasterów lub streamerów? Na sam początek zaserwuje garść informacje ze specyfikacją techniczną.

aa

HyperX QuadCast S – specyfikacja techniczna

Przeznaczenie Komputerowe
Rodzaj przetwornika Pojemnościowy
Rodzaj łączności Przewodowe
Kierunkowość Dwukierunkowa
Kardioidalna
Stereo
Wielokierunkowy
Złącze USB typ. C – 1 szt.
Minijack 3,5 mm – 1 szt.
Próbkowanie 48 kHz / 16 bit
Pasmo przenoszenia 20 ~ 20000 Hz
Czułość -36 dB
Zasilanie Zewnętrzne
Waga 254 g
Regulacja wzmocnienia dźwięku Tak
RGB Tak
Zawieszenie przeciwwstrząsowe Tak
Cena 689 złotych

 

HyperX QuadCast S składa się z trzech elementów: mikrofonu, podstawy i koszyczka przeciwwstrząsowego. Do zestawu jest dołączona również przejściówka, którą możemy przytwierdzić urządzenie do wysięgnika. Takowego akurat nie posiadam, więc przetestowałem standardową opcję na stojaku, jednak nie ma to zupełnie znaczenia, bo gwarantuje, że mikrofon będzie działał tak samo. Chodzi głównie o naszą wygodę i możliwości logistyczne w pomieszczeniu. Podstawa ma zamontowane trzy gumowe podkładki, które zabezpieczają sprzęt przed przesuwaniem. Całość wygląda niesamowicie estetycznie i minimalistycznie, a mimo że jest koloru białego, nie widać na nim odcisków palców, a kurz nie osiada.

Sam mikrofon HyperX QuadCast S poza wspomnianym koszyczkiem przeciwwstrząsowym posiada również wbudowany pop filtr, więc drgania na nagraniu mu niegroźne. I faktycznie – oba usprawnienia zdają egzamin. Urządzenie u samego dołu jest wyposażone w pokrętło, służące do regulacji mocy zbierania dźwięku w czasie rzeczywistym. Z tyłu znajdziemy wejście słuchawkowe oraz wtyk na kabel USB–C, łączący mikrofon z komputerem. Nieco wyżej umiejscowione zostało sprytne pokrętło, które pozwala na ustawienie odpowiedniego trybu nagrywania. W zależności od tego czy chcemy nagrywać z gościem po drugiej stronie, czy solowy podcast lub stream z gry, możemy wybrać kierunki dźwięku. Mamy do wyboru cztery wzory polarne: Stereofoniczny, wielokierunkowy, kardioidalny i dwukierunkowy. Poniższy zrzut ekranu z instrukcji przedstawia ikonki przy pokrętle wraz z poglądowym wzorem zbierania dźwięku.

HyperX QuadCast S

HyperX QuadCast S ma do wyboru 4 tryby nagrywania

Można powiedzieć, że HyperX QuadCast S to mikrofon 4 w 1 i każdy z tych trybów faktycznie różni się w działaniu, ale za to jakość nagrania w każdym przypadku jest bardzo dobra. Kiedy trzeba – urządzenie odcina niepożądane dźwięki, głos jest czysty i naturalny. Montaż nagrania w Audacity zmniejszony do minimum. Przy nagrywaniu długich podcastów niezwykle ważna jest kontrola swojego własnego głosu, a i w tym kontekście mikrofon zdaje egzamin. Podłączając słuchawki do HyperX QuadCast S słyszymy siebie w czasie rzeczywistym 1:1, bez żadnych opóźnień czy innych niedogodności w przepływie dźwięku. Tembr głosu po 15 minutach ciągłego gadania może się radykalnie zmienić i warto mieć nad tym kontrolę. Nagrywałem na paru sprzętach i często moje słowa docierały do moich uszu z poślizgiem czasowym, co powodowało, że miałem wrażenie, iż zaczynam mówić wolniej i powodując dosyć zabawny, slow-motion. Tutaj ten problem nie występuje.

HyperX QuadCast S ma jeszcze jedną ciekawą funkcję, jaką jest natychmiastowe odcięcie mikrofonu. Wystarczy „pyknąć” palcem w jego górną część i momentalnie się wyłącza, i  przestaje śmiecić. Oczywiście w drugą stronę działa identycznie. Funkcja działa w natychmiastowym tempie i w momencie, kiedy przykładowo – zdarzenie losowe w pomieszczeniu powoduje duży hałas, to, zamiast zatrzymywać całe nagranie czy męczyć się z późniejszym montażem, wystarczy nacisnąć nasadę z ikonką przekreślonego mika. Małe, a cieszy.

HyperX QuadCast S to świetne połączenie idealnego dźwięku i odsłuchu oraz barw, cieszących oko

Skoro już jesteśmy przy kolorkach – warto o nich coś więcej wspomnieć oraz o dedykowanej aplikacji HyperX NGENUITY. Niektórzy odbiorcy często nie zwracają na to uwagi, jednak dla osób tworzących video z uwzględnieniem na obrazie mikrofonu – może to być całkiem użyteczna wiedza. Górna część HyperX QuadCast S delikatnie zmienia kolor, dając bardzo przyjemną barwę. I tutaj przejdziemy do aplikacji, która daje nam możliwość personalizacji efektów i kolorów.

Jeśli miałbym być zupełnie szczery, aplikacja jest po prostu średnia. Opcji audio ma ograniczoną do minimum i ma zakres bardzo podstawowy. Widzimy jaki tryb zbierania dźwięku ma ustawiony i możemy zmienić jedynie parę wartości, takich jak poziom odsłuchu słuchawek czy głośność mikrofonu. Na dobra sprawę nie potrzebujemy do tego dodatkowego oprogramowania.  Za to druga zakładka, obejmująca kwestie wizualne daje już więcej frajdy i nie uzyskamy pewnych efektów bez zainstalowania aplikacji. Pełna gama kolorów, różne tryby wyświetlania, szybkość zmiany efektów i oczywiście dostępna opcja dla ponuraków – możemy sprawić, że mikrofon nie będzie dawał żadnego światła. Generalnie – można się chwilę pobawić.

HyperX QuadCast S – werdykt. Czy warto kupić mikrofon pod USB za prawie 700 zł?

HyperX QuadCast S pomimo tego, że jest na rynku ponad dwa lata, z ceny wcale nie schodzi. Obecnie kosztuje on około 700 złotych i można by powiedzieć, że to całkiem sporo za mikrofon pod USB. Jednak faktycznie zdaje on egzamin. Świetna jakość dźwięku, elegancki design i wszystkie opcje „pod ręką”. Może jedynie aplikacja pod względem dźwięku mogłaby mieć więcej opcji, ale tak poza tym, jeśli nie chcecie się bawić w kable XLR czy miksery, to urządzenie powinno zdać egzamin. Dla początkujących podcasterów czy streamerów, którzy chcą inwestować w swoją pasję, jest to zdecydowanie zakup warty rozważenia. Ja już się z nim bardzo zaprzyjaźniłem.

Słuchawki za 6 złotych. Nostalgia śmieciowego sprzętu