Chromebooki to dobra alternatywa dla wielu użytkowników, ale niektóre zadania przed nimi stawiane, okazują się prawie nie do przeskoczenia. Edycja wideo możliwa była jedynie za pomocą LumaFusion. Teraz czynność będziemy mogli realizować również za pomocą natywnych Zdjęć Google.
Nie każdy użytkownik komputera potrzebuje dostępu do rozbudowanych systemów operacyjnych. Windows, podobnie jak macOS to złożone oprogramowanie, które daje ogromne możliwości, ale w wielu przypadkach może to być przerost formy nad treścią. Z tego też powodu wiele osób wybiera tańsze maszyny pracujące na platformie ChromeOS. Rzeczy system to tak naprawdę mocno rozwinięta, między innymi o tryb pulpitu, przeglądarka Chrome. Taki setup okazuje się wystarczający do wielu osób, ale co, jeśli od czasu do czasu użytkownik chciałbym zrealizować nieco bardziej złożone zadanie, np. wymedytować nagrane przez siebie wideo?
Dotychczas jedyną, rozsądną opcją była instalacja aplikacji LumaFusion. Co więcej, w ChromeOS pojawiła się ona stosunkowo niedawno. Google dostrzegał problem i zdecydował się działać. Edycja wideo znajdzie się z aplikacji z ekosystemu, czyli w Zdjęciach.
Edycja wideo w Zdjęciach Google na Chromebookach to błogosławieństwo
Google rozpoczyna globalne wdrażanie do ChromeOS edytora wideo, który będzie częścią aplikacji Zdjęcia Google. Jak można się domyślić, konieczne będzie pobranie i zainstalowanie rzeczonego programu z repozytorium Google Play. Jako że jest to produkt darmowy, nie powinno stanowić to żadnej przeszkody.
Edycja wideo będzie możliwa zarówno w ramach obrazów zapisanych na Chromebooku, jak i tych znajdujących się w bibliotece w chmurze. To daje szerokie możliwości dostępu do zdjęć, które wykorzystamy. Wśród podstawowych narzędzi związanych z obrazem i kolorami, znajdziemy między także opcję automatycznego tworzenia filmu. To przyda się niezdecydowanym na konkretną formę osobom. Jeśli jednak zapragniemy opracować materiał od A do Z, Zdjęcia Google dadzą nam taką możliwość. Oczywiście dalej jest to ograniczony produkt, który nie może równać się z pełnoprawnymi edytorami, w tym także z FumaFusion.
Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że Chromebooki i cały ChromeOS to półśrodek i nie będą w stanie zastępować dużych platform i specjalistycznego oprogramowania. Niemniej, do nauki i amatorskich zadań, sprawdzą się idealnie.
Recenzja Redmi Note 12 – jak poradził sobie kolejny średniak od submarki Xiaomi?