Od premiery Don’t Scream upłynęło już kilkadziesiąt godzin, dzięki którym setki śmiałków zdążyło przetestować limity swojego serca w nietypowym horrorze, przy okazji dzieląc się pierwszymi opiniami na Steamie.

O swoim zainteresowaniu Don’t Scream wspominałem w małej zapowiedzi, gdy z niecierpliwieniem czekałem na start wczesnego dostępu tego nietypowego horroru. Po debiucie wciąż musiałem wykazać się cierpliwością, ponieważ gracze rzucili się na spacer po przerażającym lesie dopiero po kilku godzinach.

Jak łatwo się domyślić, długo nie wytrwałem, dlatego wśród odważnych zaklepałem skromne miejsce dla mojej osoby. W grze spędziłem zaledwie 30 minut, przemierzając tajemniczy las i próbując nie krzyczeć. To w zupełności wystarczyło do napisania wczesnych wrażeń, którymi podzielę się poniżej. Nie mam jednak dobrych wieści dla weteranów gatunku.  

Pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu Don’t Scream 

Zanim jednak przejdę do wyrażenia własnej opinii, muszę opowiedzieć o reakcji innych grających, których z każdą minutą jest coraz więcej. Wystarczy spojrzeć na Steama, aby zauważyć całkiem przyzwoity odbiór Don’t Scream – mowa tutaj o 70% pozytywnych recenzji z 1058 opinii. Pojawiły się także polskie komentarze, które w zdecydowanej większości zachwalają produkcję stworzoną przez zaledwie dwóch deweloperów.  

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

W moim tekście nie będzie równie kolorowo, ponieważ horror podpadł mi pod wieloma względami. Na początek muszę poruszyć kwestię głównego zadania gry. Podczas rozgrywki w Don’t Scream nie możemy krzyczeć, ponieważ zakończy to nasz żywot. Wystarczy więc wytrwać w milczeniu przez 18 minut i nieprzerwanie maszerować, aby doprowadzić do zwycięstwa.  

Jaki jest więc problem? Tak bardzo skupiłem się na wykonaniu celu, że przestałem interesować się samą rozgrywką. Z góry założyłem szereg różnych sztuczek, których zadaniem jest przestraszenie gracza, co za tym idzie, uodporniłem się na większość straszaków. Na domiar złego nie ma tutaj zbyt wielu form kreatywnego podejścia do przerażenia gracza.  

Deweloperzy zafiksowali się na wytartych do bólu schematach, które widzieliśmy już u konkurencji wiele lat temu. Za przykład mogę podać wyskakujące maszkary, znikające monstra, biegające tu i ówdzie zwierzęta, poszatkowane zwłoki. To wszystko już było! W przypadku dźwięku sprawa wygląda dokładnie tak samo. Płacz dziecka? Jest. Krzyki kobiet? Są. Na weteranach nie zrobi to wielkiego wrażenia. 

don't scream

Niewątpliwie imersji nie pomaga również znajdujący się u dołu ekranu licznik. Zajmuje on sporą część widoku oraz informuje gracza, ile jeszcze musi wytrwać podczas błądzenia po tajemniczym lesie. Przypominam, że grafika nawiązuje do kaset VHS oraz starych telewizorów, dlatego po bokach mamy szerokie, czarne paski. No nie oszukujmy się, nie pomaga to w zanurzeniu się w świat gry.  

Kolejnym problemem jest optymalizacja, bo gra lubi od czas do czasu chrupnąć. Wyraźnie tutaj chcę podkreślić, że mój komputer nie powinien mieć problemów z udźwignięciem Don’t Scream – bebechy mojej maszyny na spokojnie przeskakiwały zalecaną konfigurację. Wina leży ewidentnie po stronie deweloperów, którzy mogli mieć problem z okiełznaniem Unreal Engine 5. Na całe szczęście problemy pojawiają się raz na jakiś czas, więc rozgrywka jest w miarę płynna.  

Chcę być sprawiedliwy wobec twórców, dlatego zaznaczę tutaj, że moje wymagania względem gry były wyjątkowo wysokie (a to zaledwie wczesny dostęp). Nie pomogło też moje zamiłowanie do straszaków, bo na przestrzeni wielu lat miałem wystarczająco dużo czasu za zahartowanie swojego serca. Jak wspominałem, wszystkie formy straszenia już znałem. Zabrakło tutaj innowacji oraz kreatywniejszych pomysłów.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Jestem pewny, że za jakiś czas produkcja nabierze rumieńców, ale teraz jest po prostu zbyt wcześniej. To wciąż wczesny dostęp z ambitnymi planami na rozwój, które mogą rozwiązać prawie wszystkie problematyczne kwestie, jakie tutaj poruszyłem. Po prostu musimy poczekać na nowe aktualizacje. Chociaż nie spodziewam się zobaczyć ich w najbliższym czasie, bo piecze nad produkcją sprawuje przecież zaledwie dwóch deweloperów.  

Mimo wszystko produkcję polecam amatorom straszaków z nieco lepszym sprzętem, ponieważ Don’t Scream nie jest złą produkcją. Przemierzanie tajemniczego lasu naprawdę potrafi podnieść ciśnienie, klimat jest jedyny w swoim rodzaju, a szata graficzna skrywa w sobie pewną magię. Po prostu weterani gatunku nie mają w niej czego szukać w tej chwili. 

Trzymam kciuki za deweloperów oraz realizację wszystkich planów, ponieważ widzę tutaj potencjał na naprawdę udany horror. Wystarczy jedynie dodać więcej zawartości oraz popracować nad stanem technicznym. Zobaczyłbym także ankietę do wypełnienia przed rozgrywką, która dopasowałaby grę pod preferencje gracza. To raczej marzenie ściętej głowy, ale kto mi zabroni marzyć?

Jeśli szukacie czegoś konkretniejszego na Halloween, zrzućcie okiem na listę najlepszych horrorów. Polecam także dodać do swojej biblioteki rewelacyjną kontynuację The Evil Within, która w tej chwili jest do odebrania za darmo.