Różne opinie pojawiają się na temat 1 części finałowego, 5. sezonu Domu z papieru.
Przyznaję, że dostęp do Domu z papieru 5 cz 1 miałem już tydzień przed oficjalną premierą. Wszystkie odcinki pochłonąłem jednak w jeden wieczór, bo innej opcji nie widziałem. Na szczęście z racji pierwszeństwa nie było mi dane nastawić się negatywnie krążącymi opiniami i słusznie. Przez kilka dni przeżywałem, że to najlepszy sezon całego serialu.
Tekst zawiera sporo spoilerów!
Jakież było moje zdziwienie, kiedy tuż po oficjalnej premierze w sieci zaczęły pojawiać się recenzje dość mocno krytykujące Dom z papieru i jego twórców. Jeszcze raz zatem na spokojnie przeanalizowałem całą 1. część piątego sezonu i dalej jestem zdania, że jeśli nie jest to najlepsza część, to na pewno zajmuje 2. pozycję (rywalizuje z sezonem 1.).
Dom z papieru sezon 5 cz. 1
Oczywiście ta część jest w zupełnie innym formacie fabularnym, ale i reżyserkim niż poprzednie sezony. Dużo się dzieje i to dobrego w sensie filmowym. Bo jeśli chodzi o nasze uwielbienie postaci, to już nie jest tak pozytywnie. Dużo strzelania – owszem, nawet bardzo dużo. Jednak porównania do Rambo – sorry, nie kupuję tego.
I tutaj mamy do czynienia z pewnego rodzaju paradoksem, ale to typowe dla „krytyków”. Najwięcej zarzutów dotyczy właśnie zmian w porównaniu z poprzednimi sezonami. W poprzednich – według krytyków – było więcej strategii, inteligetnego przewidywania każdego ruchu przez Profesora, a tutaj – sama „sieczka” i przypadkowe działania gangu.
Wyobrażam sobie sytuację, że twórcy przygotowali tą część na wzór wszystkich poprzednich, a krytycy się rzucą i „to już odgrzewane kotlety”, „ale to już było”, „schematy”, itd… Zresztą tak jest w wielu innych produkcjach (Orange is the new black, Lucyfer). Tutaj jednak taka zmiana jest idealna, bo musiało wreszcie zacząć dochodzić do przypadków, kiedy tyle dzieje się dookoła napadu. Kolejni bohaterowie giną, więc siłą rzeczy plan musi się zmieniać, a nawet Profesor nie był w stanie przewidzieć śmierci swoich „prawych” rąk, takich jak Nairobi.
Z olbrzymią ciekawością przyglądam się wprowadzaniu nowej postaci, co dzieje się bardzo powoli. Chodzi oczywiście o syna Berlina, który wydaje się genialnym informatykiem. Sens wprowadzenia tego bohatera jest zastanawiający, bo jego umiejętności pokrywają się z tymi, które w pierwszych sezonach były mocną stroną Rio. Przypuszczam, że Rafael może odegrać kluczową rolę w finale serialu, bo nie widzę innego powodu, dla którego producenci mieliby go wprowadzić w tym sezonie. Szczególnie, że w pierwszej części nie wniósł on nic wartościowego. Problemem poruszanym przez krytyków jest to, że może to być sposób twórców na „pozostawienie” w serialu samego Berlina i na tym rola jego syna się skończy. Wtedy byłbym i ja oburzony.
Finał części 1. piątego sezonu zaskakuje i – jak zawsze – pozostawia nas w niepewności przed kolejnymi odcinkami. Śmierć Tokio i chytre plany inspektor Sierry budzą nadzieje, że finał będzie epicki, na miarę całego serialu. Ten jest zaplanowany na grudzień tego roku, jednak ostatnio pojawił się dość tajemniczy wpis na profilu Netflixa:
Wczoraj jednak niespodzianka została lekko rozwiana, bo Netflix zapowiedział konkurs na… najlepszego fana Domu z papieru w Polsce ;)