Nie wiem która to już część przygód z serwisami oferującymi muzykę w chmurzę. Było tego naprawdę sporo. Moja przygoda zaczęła się od Spotify, w czasie kiedy jeszcze oficjalnie nie był dostępny w naszym kraju, jednak znajomi w Norwegii, tamtejsze karty płatnicze i proxy – sprawę skutecznie załatwiało. Szczerze nie mogłem się doczekać tej usługi w naszym kraju. Gdy ten moment nadszedł, byłem już na etapie poszukiwania alternatywnego rozwiązania. Problem polegał na tym, że słuchałem muzyki głównie w pracy i głównie interesował mnie tryb radio, dzięki któremu miałem poznawać nową muzykę. Tak się stało, ale tylko po części.

Niestety tryb radio działał absolutnie bez szału. Przewijał piosenki w dla mnie niezrozumiały sposób, bez jakiegoś konkretnego klucza. Często słuchając ciężkiego metalu, dostawałem jakieś hity disco. Porzuciłem Spotify i zacząłem testować Deezera. Ten odpadł szybko z powodu kontrowersyjnego ograniczenia przewijania. Sprawę ostatecznie udało mi się wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Ograniczenia wynikały z umów z wytwórniami, musimy słuchać co nam podają, bo mają za to zapłacone. Pożegnałem się także z Deezerem i poszukując alternatywnego rozwiązania trafiłem na Rdio. To była miłość od pierwszego wrażenia.

Rdio było i jest piękne, użytkowe ale to nie prawdziwa tajemnica mocy tego narzędzia. Poznałem tam całą masę POLSKICH artystów, o istnieniu których nie miałem zielonego pojęcią ( a uwierzcie mi, bardzo lubię polską scenę muzyki alternatywnej). Do tego kapitalny tryb radio, który serwował muzykę w sposób, który idealnie trafiał w mój gust. Byłem bardzo zadowolony i bardzo intensywnie korzystałem z tego narzędzia. Serwis idealny.

Tajemnicą Rdio, był algorytm zewnętrznego partnera o nazwie Echo Nest. To za jego sprawką, muzyka w trybie radio była serwowana w sposób tak bardzo przemyślany. Niestety sielanka z Rdio nie trwała długo i została przerwana, kiedy okazało się że Spotify kupiło algorytm na własność. Jak zapewniają nowi właściciele, zezwolili na dalsze wykorzystanie algorytmu przez Rdio, ale na ile to była PRowa zagrywka, tego się pewnie nie dowiemy. Efekt był taki, że Rdio zrezygnowało z algorytmu poszukując rozwiązania alternatywnego.

Drogą kupna, Rdio nabyło nowy algorytm o nazwie TastemakerX, którego wprowadzenia oficjalnego do aplikacji się nie doszukałem. Jeśli nawet już działa, to szczerze powiem, że jest totalna klapa. Jakość muzyki w trybie radio nawet nie leżała przy Echo Nest, niestety. Po kilku dniach męki, postanowiłem że znów czas szukać kolejnego narzędzia do odkrywania muzyki i… tak poznałem Pandorę.

W przypadku tego narzędzia algorytm okazał się jeszcze lepszy od wszystkich algorytmów razem wziętych. Niestety ta aplikacja działa tylko i wyłącznie jak tryb radio u konkurencji. W związku z tym był jeden kłopot, agregowania i wracania do ulubionych utworów jest niemożliwe. Przyda się dodatkowe narzędzie, do tworzenia listy ulubionych utworów i powrotów do nich, kiedy najdzie ochota. Rdio jako agregator by się sprawdziło, zresztą każde inne też. Sprawdziłem więc, co się zmieniło w Spotify z ciekawości i… byłem szczerze zaskoczony. Pozytywnie, oczywiście.

Ciemny klient trochę przytłacza, ale wygląda dość ciekawie, oryginalnie. Klient desktopowy się nie zacina, nie muli i nie detonuje – jak to niestety często bywało przy Rdio. Sprawdzając tryb radio, okazuje się ze jakość muzyki wydaje się być całkiem niezła (raptem kilka godzin słuchania). Być może wynika to z wprowadzenia EchoNest, jednak tego nie wiem, zaś Spotify zapytane na Twitterze, zwleka z odpowiedzią.

To zabawne jak historia zatoczyła się kołem. Zacząłem ze Spotify i skończyłem ze Spotify. Oczywiście nie w pełnym wymiarze, bo tu z Pandory jestem póki co zadowolony. Niemniej przyjrzę się trybowi radio w Spotify, bo wyczuwam nową jakość, ciekawe czy tylko jest w stanie pobić Pandorę. Wiele osób mówi, że ta druga nie ma konkurencji, żadnej. Przekonam się na własnej skórze i z pewnością podzielę się przemyśleniami, w kolejnym odcinku przygód z odtwarzaczami muzyki w chmurze, bo nie wątpię że taki nadejdzie.