W ostatnich latach Huawei urósł do miana giganta równego Samsungowi czy Apple, ale nieczyste zagrywki co i rusz podcinają chińskiej firmie skrzydła. Co gorsza, błędy się powtarzają – Huawei znowu nie był do końca uczciwy przy okazji prezentacji fotograficznych możliwości smartfonów.
Sprawa embarga nałożonego na Huawei przez Stany Zjednoczone Ameryki ciągnie się już od ponad roku. Wydawałoby się, że tak duży cios marketingowy sprawi, że firma się „wyciszy”, pokaże, że jest nieskazitelnie czysta i wróci na lepsze tory również poza Chinami. W końcu szpiegowanie jest be, nikt inny tego nie robi (dzień dobry Google, witam Apple i każdą inną firmę)!
Nic bardziej mylnego – Huawei z jednej strony stara się pokazać, że bez usług Google można żyć i prezentuje kolejne smartfony ze świetnym osprzętem, ale nie-tak-fajnym oprogramowaniem. Z drugiej… zalicza wpadki takie jak przy filmiku „uchwycone przez smartfony Huawei”. Jak donosi South China Morning Post, niektóre z pięknych ujęć okazały się być zrobione za pomocą lustrzanki, co odkrył fotograf Huapeng Zhao, który rozpoznał dzieła Su Tie, użytkownika portalu 500px.
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień?
Oczywiście – błędy się zdarzają, Huawei już przeprosił za błąd i wytłumaczył się nieostrożnym pracownikiem, który omyłkowo oznaczył zdjęcie jako zrobione smartfonem (a – żeby pokazać skalę pomyłki – tak naprawdę pochodziło z topowego Nikona D850). Problem w tym, że… to nie pierwszy raz – już w 2018 roku takie kroki poczyniono przy prezentacji Novy 3. Niedługo potem prezentacje możliwości peryskopowego zooma P30 Pro również okazały się zdjęciem z lustrzanki.
Czegoś tu nie rozumiem – Huawei pokazuje swoją potęgę i nie zważa na ewentualne wpadki? Wiadomo, że większość klientów obejrzy filmik, będzie pod ogromnym wrażeniem i tyle, nie pojawi się drążenie tematu czy na pewno to prawda (a szkoda). Przede wszystkim – przecież P40 Pro ma tak dobry aparat, że… nie ma potrzeby oszukiwania.
Nie tylko chińskiej firmie zdarzają się takie wpadki (Samsung również promował A8 fotkami z lustrzanek), ale to Huawei jest w takiej, a nie innej sytuacji, która zdaje się wymagać ostrożnego i stuprocentowo uczciwego postępowania wobec klientów, żeby odzyskać zaufanie. Wychodzi na to, że Huawei aktualnie jest (dziwne porównanie) iPadem sprzed dwóch lat – fantastyczny hardware jest blokowany przez niedopracowany i niewystarczający software. I jakoś nie wygląda, żeby Chińczykom spieszyło się do zmian.