Rynek mobilny nie zwalnia i nie bierze jeńców! Z powodzeniem działa na nim „Fortnite” oraz „PUGB”. Fani obu produkcji mogą brać udział w zabawie w dowolnym miejscu. A jeszcze niedawno wydawało się, że na telefonie nigdy nie będzie można zagrać w jakiegoś shootera. Zdania na temat jakości obu tytułów są podzielone, ale na pewno ich popularność zwróciła uwagę innych wydawców.
Firmy Activison i Tencent postanowiły wydać mobilne „Call of Duty”. Uruchomiono już wstępną rejestrację w Sklepie Play. Wygląda na to, że na rynku pojawi się kolejna darmowa gra, w której kluczowe będą mikrotransakcje. Tego spodziewamy się wszyscy, tym bardziej że seria i tak jest już solidnie żyłowana na komputerach i konsolach. Przyszedł czas na graczy ceniących sobie mobilność i możliwość spędzenia kilku minut na strzelaniu na ekranie telefonu. Wielcy wydawcy chcą coś uszczknąć z rynku mobilnego, dlatego wprowadzają na niego rozpoznawalne tytuły. Normalna praktyka, o której na pewno wiele razy jeszcze napiszę. Moim zdaniem ogłoszenie „Diablo: Immortals” pokazało, w jakim kierunku będzie podążała branża. Kluczowe będą monetyzacja, gry jako usługi oraz dystrybucja w modelu free-2-play. Coś pominąłem? Tak, zacieśnienia współpracy z chińskimi partnerami.
Podczas ogłoszenia wstępnej rejestracji w mobilnej wersji „Call of Duty”, zaznaczono, że nad projektem pracuje Activision oraz Tencent. Pierwszą firmę na pewno wszyscy kojarzycie. Doczekała się łatki pasożyta wykańczającego kolejne tytuły, nowotworu pożerającego znanych i lubianych producentów gier. A Tencent? Nie słyszeliście? Dziwnie, ponieważ posiadają 40% udziałów w firmie Epic. Mają pakiet kontrolny w Grinding Gear Games, jest to studio, które odpowiada za „Path of Exile”. Dziwne, że nie zapowiedziano mobilnego portu tego tytułu. Piszę o tym nie po to, aby wszystkich straszyć wpływem chińskiego kapitału na rynek gier komputerowych. Pragnę zwrócić uwagę na to, że technologiczni giganci z Państwa Środka przestali już być firmami kopiującymi znane serie lub zajmującymi się tworzeniem specjalnych wersji znanych tytułów. Stali się pełnoprawnymi udziałowcami. Warto zastanowić się, jak to wpłynie na gry, w których spędzamy czas.
Może wpływ chińskich firm zaczniemy dostrzegać najpierw w monetyzacji? To byłoby ciekawe. W wyniku zamieszania wokół lootboksów, w branży coraz częściej się dyskutuje o konieczności poszukiwania innych sposobów generowania zysków. Być może firmy z chińskiego kręgu kulturowego dorzucą tutaj swoje trzy grosze. Mają doświadczenie, zarabiali na znanych sobie odbiorcach, projektowali mechanizmy, które utrzymywały graczy wewnątrz wirtualnego świata. Dlatego z zainteresowaniem czekam na „Diablo: Immortals”, przy którym będzie pracowała inna chińska firma – NetEase. W przypadku mobilnego „Call of Duty” będziemy mieli okazję zobaczyć, jaki pomysł na sprzedaż i zabawę ma Tencent. Uważam, że do takich kulturowych i projektowych zderzeń będzie dochodziło coraz częściej. Dlatego warto obserwować wszelkie zmiany w game designie. Szczególnie w przypadku darmowych produkcji. Tam eksperymentów będzie najwięcej, a na pewno nie wszystkie będzie można zaliczyć do udanych.