iPhone przestaje być ulubieńcem swojej marki. Na pierwszy plan wysuwają się usługi, które odpowiedzialne są już za największą część przychodów Apple.
Ostatni raport sprzedażowy opublikowany przez Apple nie tylko pokazał niższą sprzedaż iPhonów, lecz także rosnące znaczenie usług w wynikach finansowych marki. Ponad 250 milionów płatnych subskrypcji jest już teraz odpowiedzialne za sporą część zysków marki. Jeśli trend wzrostowy się utrzyma, to do 2020 roku wartość przychodów ze sprzedaży usług sięgnie 50 miliardów dolarów.
No właśnie – „jeśli”. Okazuje się, że Apple i na tym polu może mieć problemy ze spełnieniem prognoz. Wszystko przez tzw. Apple tax, który budzi spore kontrowersje wśród wydawców i właścicieli aplikacji. Chodzi o 30-procentową prowizję, jaką Apple pobiera za zakupy za pośrednictwem App Store.
Kontrowersyjny Apple tax
Jak to działa? Przypuśćmy, że pobieramy aplikację należącą do ogólnopolskiego wydawcy gazetowego za pośrednictwem sklepu App Store. Następnie, za pośrednictwem tej samej aplikacji wykupimy stałą, roczną subskrypcję, która umożliwi nam pełny dostęp do contentu. W tym momencie 30% z kwoty, jaką zapłacimy, ląduje u Apple. Co więcej, jeśli zdecydujemy się na kolejne przedłużenie naszej subskrypcji, Apple otrzyma kolejne 15% za każdy rok użytkowania. Nawet jednorazowe zakupy, takie jak np. zakup e-booka, również objęte są 30-procentową marżą.
Dla Apple to oczywiście świetny deal jednak jak można się domyślić, takie rozwiązanie nie podoba się większości wydawców. Najwięksi już znaleźli zresztą na to sposób. Spotify i Netflix uniemożliwiają zakup swoich subskrypcji przez aplikację. Amazon natomiast ogranicza możliwość zakupu e-booków w aplikacji Kindle. Wszystko wskazuje na to, że z App Store może wkrótce zniknąć inna hitowa aplikacja — Fortnite.
Oczywiście Apple wciąż ma własne produkty, na których może polegać w tej kwestii (i czerpać jeszcze większe zyski) — jak Apple Music czy iTunes. Czy to jednak wystarczy, aby w przyszłości zrekompensować odpływ zewnętrznych wydawców z App Store? Czy gigant z Cupertino może pozwolić sobie na stratę kolejnego Netflixa, czy Fortnite? Jeśli blokowanie zakupów w obrębie aplikacji stanie się normą, a sami użytkownicy „oduczą się” korzystania z takich funkcji, na dłuższą metę dla Apple może to być strzał w kolano.