Niecały miesiąc po prezentacji nowej linii niedrogich smartfonów, Finowie wychodzą ze specjalną ofertą dla klientów korporacyjnych. Rozwiązanie ma sens, ale czy się przyjmie?
Urządzenia z serii Pulse nie należą do demonów prędkości, daleko im do flagowych modeli Samsunga, nie wyróżniają się zbytnio stylistyką jak na przykład sprzęt marki Nothing. Są tanie, ale fakt jest też taki, że lista „Sortuj po cenie rosnąco” w żadnym z elektromarketów nie zaczynałaby się od fińskiej propozycji. Producent ma jednak na siebie ciekawy pomysł.
HMD Pulse+ Business Edition to pakiet urządzenie + rozbudowana usługa skierowana do klientów korporacyjnych. Szczegóły oferty wskazują na inspirację podejściem dużych producentów sprzętu komputerowego jak HP czy Lenovo, którzy w ramach poszerzonej gwarancji oferującą naprawę uszkodzonego urządzenia na miejscu u klienta. W przypadku smartfonów aż tak dobrze nie będzie, ale i tak mamy do czynienia z godnym naśladowania podejściem.
HMD Pulse+ z 3-letnią gwarancją i aktualizacjami bezpieczeństwa przez 5 lat.
Miesiąc temu HMD wyraźnie odciął się od Nokii, przynajmniej w segmencie smartfonów. Legendarne logo zniknęło z obudów urządzeń, ale jak zapewniali ludzie stojący za projektem, HMD będzie czymś znaczenie większym niż tylko producentem tanich konstrukcji i wtórnych pomysłów. Nowym otwarciem jest seria Pulse, w ramach której oferowane są trzy modele: Pulse, Pulse+ oraz Pulse Pro. Najtańszy z nich kosztuje 139 euro, kolejny 159 euro, natomiast zamykający stawkę smartfon wyceniono na 179 euro. HMD zapowiedziało właśnie włączenie do oferty urządzenia HMD Pulse+ Business Edition w atrakcyjnej, moim zdaniem cenie 200 euro.
Warto od razu zaznaczyć, że od strony hardware’u, model Pulse+ w wersji biznesowej nie będzie różnił się od konsumenckiej. Mamy zatem do czynienia z urządzeniem wyposażonym w 90 Hz wyświetlacz o przekątnej 6,56 cala, aparat 50 megapikseli, pamięć RAM 4 GB, procesor Unisoc T606 oraz startowo Android 14. Urządzenie spełnia wymagania standardu IP52 jeśli chodzi o odporność na wodę i oprócz złącza USB-C posiada także klasyczne wyjście słuchawkowe 3,5 mm. To, co jednak wyróżnia wersję Business Edition to rozszerzona do 3 lat gwarancja oraz obietnica dostarczania aktualizacji bezpieczeństwa przez 5 lat. To nie wszystko, bowiem w przypadku wystąpienia usterki sprzętu, HMD na swój koszt przyśle do klienta kuriera DHL, którzy odbierze urządzenie z dowolnego miejsca na terenie Europy, zatem gwarancja będzie realizowana w systemie door to door.
Jak pisałem wyżej, Pulse+ Business Edition, to ten sam telefon, który jest dostępny w ofercie standardowej, a co się z tym wiąże jest niezwykle prosty w naprawie. Dzięki zestawom dostępnym w iFixit, użytkownik jest w stanie samodzielnie, w domowych warunkach wymienić uszkodzony wyświetlacz, złącze USB czy też baterię. Można powiedzieć, że na mocy europejskich dyrektyw, posiadacze iPhone’ów także zyskali podobne możliwości, aczkolwiek w przypadku HMD największe wrażenie robią ceny podzespołów. Przykładowo ekran kosztuje jedynie 40 euro, a nowa bateria to wydatek 19,95 EUR. Konkurencyjny na tym polu Fairphone wyświetlacze sprzedaje w cenie niemal 100 euro, a za akumulator 4200 mAh trzeba zapłacić prawie 40. Gwoli ścisłości, ekran Fairphone to OLED, natomiast HMD IPS LCD.
Słuchawki TWS z wymienialną baterią i ANC za niecałe 150 euro? Poznajcie Fairbuds
Wracając jeszcze do baterii, warto pokreślić, że zgodnie z deklaracjami producenta, ogniwa 5000 mAh zachowają 80% swojej oryginalnej pojemności, przekraczając granicę 800 cykli ładowania. Apple w większości modeli smartfonów gwarantuje taki sam wynik, choć w ostatnim czasie pojawiła się informacja modele z line-upu 15 mogą pochwalić się nawet 1000 cykli nie tracąc przy tym więcej niż 20% początkowej żywotności. Ponownie jednak przypomnę ogromną różnicę w cenie pomiędzy flagową linią iPhone’ów a urządzeniem od HMD.
Myślę, że fińska marka cały czas jeszcze szuka dla siebie miejsca na ciasnym i zdominowanym przez gigantów rynku smartfonów. By skutecznie trafić do klienta detalicznego można w dzisiejszym otoczeniu biznesowym albo wydać mnóstwo pieniędzy na marketing (których HMD nie posiada), albo zaoferować niemal najtańszy w segmencie produkt, co do którego nikt nie ma żadnych oczekiwań (czego HMD nie chce robić). Trzecia droga to znalezienie niszy na rynku i wyspecjalizowanie się w niej. To ścieżka o największym poziomie ryzyka, bo tylko nielicznym się udaje. Spadkobiercy Nokii zdecydowali się spróbować w kanale korporacyjnym i myślę, że jest to całkiem dobry pomysł.
Mamy tu połączenie bardzo przystępnej ceny, długoletniego wsparcia oraz banalnie prostej naprawy najczęściej uszkadzanych czy wymagających wymiany podzespołów. Szczególnie dobrym zagraniem ze strony HMD jest także to, że ich smartfon dla biznesu nie oznacza ogołacania sprzętu z podzespołów, co zdarzało się już w historii telefonii komórkowej. Przytoczę tu, chociażby przykład Siemensa SP 65 czy BlackBerry Classic Non Camera. Obydwa urządzenia miały być flagowcami dla przedsiębiorców, którzy nie potrzebowali „zabawek” takich jak aparat fotograficzny w telefonie, choć niektórzy zwracali uwagę, że urządzenia pozbawiano kamery ze względów bezpieczeństwa, z myślą o pracownikach firm związanych na przykład z infrastrukturą krytyczną.