Motorola Edge 50 Pro jest w moich rękach od trzech tygodni. Czas na szczegółową recenzję nowego semi-flagowca!
Ja już podczas pierwszych wrażeń bardzo chwaliłem ten model, jednakże nie ukrywam, że skupiłem się wtedy bardzo na designie oraz świetnej architekturze urządzenia. Nie jest to żadnym zaskoczeniem, bowiem Motorola zawsze dbała o aspekt wizualny.
Czy jednak sam wygląd sprawia, ze telefon jest wart 3000 złotych? Już odpowiadam na to pytanie, jednak po kolei. Wyjaśnijmy na początku kwestie nazewnictwa i spójrzmy na specyfikację techniczną.
Motorola Edge 50 Pro – specyfikacja techniczna
Motorola Edge 50 Pro to w zasadzie następca Edge 40 Pro, ale… też nie do końca. Otóż Moto Edge 40 Pro był flagowcem, a Edge 50 Pro jest czymś pośrodku: między budżetowcem, a telefonem z najwyższej półki cenowej. Na rynku pojawią się jeszcze dwa modele z serii Edge 50: Fusion (czyli opcja najtańsza) oraz Ultra, którego będziemy mogli nazywać pełnoprawnym telefonem dla najbardziej wymagających użytkowników. Skoro tę kwestię mamy już wyjaśnioną spójrzmy na Motorolę Edge 50 Pro. Na początek – specyfikacja!
Procesor | Snapdragon 7 Gen 3, 8 rdzeni |
RAM | 12 GB |
Pamięć na dane | 512 GB |
Ekran | 6,67″ pOLED, 144 Hz, 2712 x 1220, HDR 10+ |
Aparaty | Główny: 50 MP, f/1.4, OIS Ultraszeroki kąt: 13 MP, Macro Vision Teleobiektyw: 10 MP, OIS, zoom opotyczny x3 Selfie: 50 MP |
Bateria | 4600 mAh |
Ładowanie | 125 W przewodowe, 50 bezprzewodowe, ładowanie zwrotne 10W |
Głośniki | Dolby Atmos |
Waga | 180 g |
Wymiary | 162 mm x 73 mm x 9 mm |
Kolory | czarny (Black Beauty), fioletowy (Luxe Lavender) i perłowy (Moonlight Pearl) |
Cena | 2999 zł |
Co zawiera zestaw Motorola Edge 50 Pro? W standardowych wymiarach opakowaniu znajdziemy (poza oczywiście telefonem :) ) instrukcje, igłę do tacki na kartę SIM, przezroczyste, sztywne etui oraz ładowarkę. Standardowy zestaw, jednakże ten ostatni element wyróżnia się dosyć na tle konkurencji, bowiem jest… jest dosyć ciężki. Dużo większa ładowarka, ale też dużo większa moc. Charakteryzuje się ładowaniem o mocy 120 W, co daje nam duże możliwości. W sytuacjach kryzysowych doprowadzimy nasz telefon do pełnego naładowania w bardzo szybkim tempie. Jednak o samym akumulatorze opowiem nieco później. Na razie przyjrzyjmy sie Motoroli pod kątem designu i konstrukcji.
Konstrukcja
Nie będę oryginalny – nie znam raczej osoby, która narzekałaby na design Motoroli. Ja również będę się zachwycał, bo sam wygląd tylnej obudowy jest nietuzinkowy. Miałem to szczęście, że na testy otrzymałem wersje kolorystyczną, która najbardziej odpowiadała moim estetycznym preferencjom. Plecki smartfona to powłoka perłowa, pięknie mieniąca się w słońcu i przypominająca korę brzozy. Żadne odciski palców na niej nie zostają.
Wyspa z obiektywami umiejscowiona jest na delikatnym wzniesieniu, która łagodnie współgra z płaską powierzchnią reszty plecków. Jest na co popatrzeć i jest przyjemny w dotyku, jednocześnie świetnie trzyma się go w dłoni! Do zestawu dołączone jest plastikowe, przezroczyste etui, które co prawda boków nie ochroni, ale wygląda solidnie i estetycznie. Przebija się przez nie perłowy wygląd smartfonu. Oczywiście to kwestia bardzo indywidualna, ale Motorola jest po prostu piękna. W sprzedaży są dostępne również dwie inne opcje kolorystyczne: czarna (Black Beauty) oraz fioletowa (Luxe Lavender).
Ekran i biometria
Kolejnym elementem estetycznym, który łechta moje zmysły jest zaokrąglony po bokach wyświetlacz. To kolejna z kwestii indywidualnych, ale osobiście uwielbiam ekrany o takiej konstrukcji. Jednak nie tylko przyjemnie się go dotyka, ale również patrzy. Treści są niezwykle czytelne, filmy oglądane z Netflixa, czy innych serwisów streamingowych ostre jak żyleta. Motorola Edge 50 Pro została wyposażona w 6,73-calowym wyświetlaczu pOLED o rozdzielczości 1,5K i częstotliwości odświeżania do 144 Hz, jasności nitów do 2000 w piku, certyfikatem HDR10 + i gamie kolorów DCI-P3.
Zdecydowanie ekran jest mocną stroną Motoroli. Świetna jasność z momentalnie działającym dostosowywaniem ekranu do warunków na zewnątrz. Wysoka rozdzielczość i przejrzystość treści. Nie ma się do czego przyczepić poza… biometrią. Mam wrażenie, że średniak moto g84, którego testowałem prawie rok temu lepiej reagował na odblokowywanie ekranu za pomocą palca. Tutaj trzeba się przyzwyczaić, aby kontakt ze szkłem nie był ani za krótki, a nie za długi. Jednakże to malutki mankament. Po jakimś czasie nie miałem problemu, aby szybko odblokować telefon za pomocą biometrii. Czujnik znajduje się na ekranie, samym dole – czyli zdecydowanie na plus, bo osobiście preferuję taka lokalizację, aniżeli na boku telefonu. Kolejny z elementów mocno subiektywnych.
System operacyjny
Oczywiście – niezmiennie – Motorola oferuje prawie czysty system operacyjny. Tym razem jest to Android 14, wzbogacony nakładką Hello UX, co jest rozszerzeniem interfejsu My UX. Z nowości otrzymamy Smart Connect – nową aplikację integrującą ekosystemy Lenovo oraz Motorola. Funkcje moto zawsze wyróżniały sie na tle innych telefonów z Androidem. I tym razem nie jest inaczej. Przede wszystkim to obsługiwanie gestami, np. włączymy/wyłączymy latarkę, gdy potrząśniemy urządzeniem dwa razy.
Szybko połączymy się też innymi urządzeniami poprzez funkcję Ready For, aby przesłać ekran np. na ekran telewizora. Tutaj istnieje ciekawa opcja „popchnięcia” pulpitu smartfona na inny ekran. To również sprawne parowanie się z innymi urządzeniami. Ciekawą opcją jest używanie kamery z telefonu podczas wideorozmów na komputerze. Family Space z kolei da dostęp użytkownikowi do kontrolowania swoich pociech, poprzez śledzenie lokalizacji, czy ustawienie czasu spędzonym z telefonem. Bardzo zgrabna wersja Androida.
Wydajność
Jesli chodzi o wydajność to trochę ponarzekam, ale też pochwalę. Zacznijmy jednak od elementu, który mnie bardzo zirytował. Motorola nie była reklamowana pod kątem gamingu, jednak w obecnych czasach standardem jest, że uzytkownik i z takiej formy rozrywki bedzie chciał skorzystać. Ja rozumiem, że taki Gemsin Imptact mógłby być dużym obciążeniem sytemu, ale Star Wars: Galaxy of Heroes nie jest bardzo wymagającą grą. Jest mało dynamiczna, polegającą w pewnym momencie na przeglądaniu postaci, szukaniu elementów do ich ulepszenia poprzez automatyczne walki, których nawet nie trzeba oglądać. A jednak urządzenie potrafi dostać zadyszki i to sporej.
Praca jest znacząco spowolniona, a reakcja na dotyk znacząco opóźniona. Pomimo obecności chipseta Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3 o litografii 4 nm i 12 GB pamięci RAM nie można go nazwać tytanem wydajności. Niemniej jednak podczas normalnego użytkowania zastrzeżeń nie ma, po prostu gaming nie jest jej najmocniejszą stroną. Na zdecydowany plus jest również brak przegrzewania się urządzenia. Miejsce na dane to aż 512 GB. Mnie osobiście więcej do szczęścia nie potrzeba.
Zaplecze fotograficzne
Przejdźmy do – wydaje mi się – najważnieszego elementu Motoroli Edge 50 Pro. Zaplecze fotograficzne. Tak de facto – główne cyferki często nic nie znaczą. Z reguły trzeba wejść głeboko w specyfikacje, aby wywnioskować, czy dane urządzenie sprosta naszym fotograficznym aspiracjom. A i wtedy możliwości mogą nam się wydać albo za małe, albo za duże. Ważnym czynnikiem jest oczywiście wspomagająca AI, czy same zdolności fotografa. Przyznaje, że spędziłem mnóstwo czasu na robieniu zdjęć. Począwszy od ujęć dziennych, nocnych, selfie, przy wykorzystaniu makro, sztucznej inteligencji, jak i bez. I nie będę owijał w bawełnę – będę tęsknił za tą Motorolą.
Smartfon cechuje: 50 MP (f/1.6 z OIS), 50 MP ultraszerokokątny z macro oraz 64 MP teleobiektyw z potrójnym zoomem i stabilizacją (OIS). Przedni aparat to 50 MP. Zdjęcia za dnia charakteryzują się szczegółowością, głębią obrazu i świetną kolorystyką. Zielony kolor szczególnie wyróżnia się na fotografiach, ale i nocne nie prezentują się źle. Tutaj tylko odrzuciłbym korzystanie z teleobiektywu. Reszta obiektywów radzi sobie bardzo dobrze, szczególnie przy wsparciu AI, choć tak szczerze mówiąc – ja wyłączyłem tę pomoc, bo bardziej naturalne zdjęcia zdecydowanie do mnie przemawiają. Tryb makro w nocy przy minimalnym, punktowym oświetleniu również powinien się sprawdzić. Bardzo duża szczegółowość. Naprawdę nie ma co narzekać.
Zdjęcia za dnia – porównanie między teleobiektywem a zoomem
Selfie
Zdjęcia dzienne
Zdjęcia nocne
Po lewej – nocne zdjęcie z AI. Po prawej – nocne zdjęcie bez AI
Tryb macro
Motorola to zaplecze fotograficzne skierowane do osób, które nie do końca chcą bawić się trybem Pro. Smartfon oferuje szereg różnych funkcji, dzięki którym możemy zrobić kreatywne zdjęcia bez większej znajomości tajników fotografii. Poza moimi ukochanym trybem spotowym (o którym szczegółowo pisałem przy okazji telefonu moto g84) w zakładce „Więcej” znajdziemy również kafelki z trybami, które przy odrobinie szczęścia oraz pomysłowości mogą zostać wykorzystane w 100 procentach.
Mnie szczególnie spodobał się Długi czas ekspozycji. Po wybraniu tej opcji możemy wybrać obrany cel zdjęcia. Są to takie tryby jak: ślady ruchu, woda i chmury, malowanie światłem i Gwiezdne smugi. Mnie szczególnie spodobał się ten pierwszy, przy wybraniu (od dwóch, poprzez 32 sekundy, a kończąc na własnej kontroli) odpowiedniego czasu możemy wykonać całkiem kreatywne zdjęcia, np. przejeżdżających w nocy samochodów. Ułatwienie dla osób, które nie chcą się bawić trybem Pro. Można uzyskać całkiem interesujące kadry.
Długi czas ekspozycji
Ponadto w trybie pro możemy zmienić format zdjęć z JPG na RAW. Tryb portretowy świetnie odcina otoczenia od fotografowanego obiektu, a tylny aparat pozwala na wybór między 24mm, 35mm, 50 mm, a 85 mm. Natomaist tryb Tilt-Shift to kolejny z udostępnionych sposóbów na zrobienie szybkiego, interesującego zdjęcia z wypośrdkowaniem (w pionie lub w poziomie, w zależności od orientacji telefonu) ostrości i zamgleniem boków. Z bajerów dodatkowych mamy również fotobudkę, ale to raczej miły dodatek, choć wiadomo – dobrze, że jest.
Trybów wideo mamy znacznie mniej, ale również cieszy obecność takich funkcji jak: podwójny zapis, kolor spotowy, film poklatkowy, czy zwolnione tempo. Początkujacy vlogerzy, czy youtuberzy na pewno znajdą parę pomysłów na ich wykorzystanie. Ci bardziej zaawansowani pewnie będą kręcić nosem na brak HDR10+ i rozdzielczości 4K przy nagrywaniu przy 60 klatkach. Przy takim klatkażu musimy zadowolić się FHD. Cieszy natomast świetna stabilizacja obrazu, więc nagrania w ruchu, czy biegu nie stanowią problemu. Generalnie – wideo są ostre i w zasadzie nie mam powodów , aby narzekać. O filtrach oraz opcjach takich retusz, wygładzenie twarzy wspominać już nie będę, bo to raczej standarach w smartfonach z tej półki cenowej.
Ładowanie
I drodzy państwo – a co oferuje akumulator i sama ładowarka? I tutaj mamy coś za coś, bowiem pojemność baterii nie powala – specyfikacja mówi o 4600 mah. Za to ładowarka 120W wraz z technologią szybkiego ładowania może uratować często komuś życie, albo przynajmiej udobruchać spokój ducha.
W dosłownie parę minut jesteśmy w stanie doprowadzić do naładowania telefonu w granicach 60 %! Ponadto przy ciągłym używaniu telefonu bateria starcza na mniej więcej jeden dzień, co jest akceptowalnym wynikiem. Mamy również opcję ładowania zwrotnego 10 W oraz bezprzewodowego 50 W. Z jednej strony pojemność baterii mogłaby być nieco większa, a z drugiej – czy jest to tak bardzo potrzebne, kiedy mamy dostępną możliwość szybkiego ładowania, a sam telefon będzie użyeczny przez mniej więcej 24 godziny? Nie ma się co czepiać na siłę.
Werdykt
Czy polecam Motorolę Edge 50 Pro w cenie 2999 złotych? Przyznam szczerze, że będzie ciężko mi się z nią rozstać. Spędziliśmy razem cały miesiąc i uzytkowanie jej to sama przyjemność. Ma oczywiście mankamenty – szczególnie pod kątem gamingu i wydajności, ale przy normalnym, ale też częstym użytkowaniu nie mam zastrzeżeń.
Wisienką na torcie jest jeszcze dźwięk Dolby Atmos, który w połączeniu ze świetnym wyświetlaczem to bardzo dobry sprzet do oglądania filmów w pociągu. Nawet w większym słońcu nie powinny wsytąpic problemy z jasnością i odbijaniem się elementów. Bardzo dobre zaplecze foto – to dużo trybów, które można kreatywnie wykorzystać. Jedynie AI to w zasadzie tylko obróbka zdjęć, co nie jest niczym szczególnym, a w zasadzie standardem. Poza tym zdjęcia i bez wsparacia sztucznej inteligencji prezentują się całkiem nieźle.
Teraz musicie tylko zadać sobie jedno pytanie – czy potrzebujecie Motoroli za 3000 złotych, czy lepiej poczekać i sprawić sobie jeszcze droższy – flagowy model za 4499, czy może tańszy – Fusion za 1899 złotych. Pewnie przyjdzie czas i na potestowanie kolejnych modeli. Jeśli jednak już teraz szukacie telefonu do 3000 złotych, nie jesteście entuzjastami mobilnego gamingu, a doceniacie piekny design oraz zaplecze fotograficzne wraz z wieloma trybami, to nie widzę przeszkód. Motorola Edge 50 Pro to model warty rozważenia.