Patrząc na rozwój AI, potęgę ChatGPT i integrację sztucznej inteligencji z wyszukiwarkami Google oraz Bing, zacząłem obawiać się o swoją przyszłość zawodową. Czy słusznie? Zdecydowanie tak, natomiast nie traktuję tego, jak końca świata, a motywację do pewnych zmian.
Moje ostatnie kilkanaście lat życia zawodowego poświęciłem szeroko rozumianemu pisaniu. Trzonem są oczywiście materiały tworzone na potrzeby internetowych serwisów informacyjnych, blogów oraz publikacji content marketingowych. Choć cyfryzacja postępuje, redaguję jednocześnie trzy miesięczniki drukowane z poradami ze świata IT, mobile i oprogramowania biurowego. Zasadniczo – żyję z pisania, choć poza pracą stricte „przed komputerem” muszę być obecny na wielu wydarzenia branżowych, premierach oraz wyjazdach delegacyjnych. Kłopot w tym, że dużą część mojej pracy można będzie niebawem zautomatyzować? Czy to oznacza, że przestanę być „potrzebny”? Tak i nie.
Dziś rozwój AI robi dokładnie to samo, co rewolucja przemysłowa z XVIII wieku
W XVIII swój początek miała tak zwana „rewolucja przemysłowa”. Siła ludzkich mięśni czy zwierzęta zastępowane były przed przeróżne mechanizmy. Maszyny okazywały się skuteczniejsze, szybsze, a w niektórych momentach również tańsze. Ludzie martwili się o utratę pracy, tak jak dziś martwimy się o nią my. AI jest dziś w stanie (w wybranych scenariuszach) zastąpić pracę ludzi. Weźmy taki copywriting czy szeroko rozumiane dziennikarstwo. Zgoda, nie będzie to jeszcze idealne zastępstwo, ale pamiętajmy, że AI dopiero raczkuje.
O pracę mogą obawiać się także inni, nie tylko dziennikarze czy redaktorzy, a nawet graficy. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że każdy z nas może dość łatwo dopasować się do nowej rzeczywistości. Drogi są w zasadzie dwie. W moim przypadku może być to rozpoczęcie przygody z wideo. Myślę zarówno o dłuższych formach publikowanych na YouTube, jak i shortach, które odrywają coraz ważniejszą rolę. Tym samym, w dalszym ciągu będę zajmować się pośrednio, tym co dotychczas, ale na nieco innych zasadach. Na drugim końcu stoi całkiem inna rola. Otóż zamiast „rywalizacji” z AI, można nauczyć się z nią pracować. Mam na myśli jednakowo usprawnianie działania chatbotów oraz nadzór nad ich pracą w konkretnej dziedzinie. To nic innego, jak częściowe przebranżowienie, które wielokrotnie „uratowało”.
Reasumując – nie ma absolutnej potrzeby obawiać się AI w kontekście zawodowym. Ryzyko utraty pracy istnieje, ale wystarczy odpowiednio podejść do tematu, a bezrobocie będzie nam niestraszne.