Nie muszę nikogo uświadamiać, jak ważna jest obecność w internecie właściwie w każdej branży. Oczywiście w niektórych profilach działalności można bez internetu żyć, niemniej zawsze on bardziej pomaga niż przeszkadza. Oczywistym jest także to, że domena naszego własnego biznesu nie pozostaje bez znaczenia. Im trafniej określimy profil naszej działalności i zamkniemy go w krótkiej nazwie z atrakcyjną końcówką, tym oczywiście lepiej. Teraz odkąd do dyspozycji mamy zalew nowych domen, powstało naprawdę wiele alternatyw dla potężnie obłożonych rejestrów typu .COM, czy nieco mniej w naszym wypadku .PL. Niestety okazuje się jednak, że generalnie panuje strach przed nowymi domenami, zaś badania przedstawiają dość zaskakujące informacje, nowe domeny według słupków okazują się totalną klapą.
Nowe domeny, nie licząc kilku przypadków (.NINJA), mają dość jasną politykę organizacyjną jak i cenową. Po okresie Sunrise, kiedy pierwszeństwo do rejestracji nazw mają właściciele praw do konkretnych marek, przychodzi faza dla zwykłych szarych użytkowników. Ci za dosłownie niewielkie pieniądze, co najmniej konkurencyjne dla domen typu .COM/.PL mogą nabyć swoją oryginalną końcówkę z nowym rozszerzeniem. Wszystko wygląda różowo, jednak nowe rejestry nie są pozbawione wad. Największa z nich to świadomość użytkowników. Do tej pory wszystko co ma rozszerzenie .PL czy .COM jest odbierane przez Kowalskiego jako adres internetowy. Gdy pojawia się np super-strona.photography, to dla Kowalskiego zamiast adresu, pojawia się zlepek słów oddzielonych kropką. To oczywiście problem dla marek, które nowe domeny traktują raczej jako urozmaicenie palety domen, przekierowując ją na adres główny, ukryty pod adresem z bardziej popularną nazwą.
To co mnie zaskoczyło, to skala problemu. Okazuje się, że według badań Verisign, ponad 80% właścicieli stron internetowych jest przekonana, że nowe końcówki mogą być mylące dla ich klientów, to jednak nie koniec ciekawych informacji. 8 z 10 osób, reprezentujących mały biznes zdecydowanie wolą prezentować swoją markę pod adresem z rozszerzeniem .COM. Nie ma co się oszukiwać, że wynik jest przerażający – prezentuje skalę strachu przedsiębiorców przed nowymi rozserzeniami. Oczywiście z czasem wskaźnik z pewnością się zmieni, kiedy nowe domeny staną się internetową rzeczywistością. Są także optymistyczne informacje dotyczące tego specyficznego rynku. Z drugiej strony przychodzą wyniki badań serwisu NetNames, który jasno wskazuje że 90% przedstawicieli wielkich marek w US, Wielkiej Brytanii czy Niemiec – zamierzają inwestować pieniądze w rynek nowych domen. Co ciekawe niespełna połowa z nich (46%), już podjęła pierwsze inwestycje.
Pytanie, której statystyce wierzyć. Wydaje mi się jednak, że obie wcale nie muszą się wykluczać. Pozostaje obserwować rynek i przede wszystkim to w jaki sposób nowe domeny będą się przebijać do świadomości użytkowników. Jeśli wielkie marki zaufają nowym końcówką i postawią na nie, to świadomość użytkowników z pewnością systematycznie będzie rosła wraz z prowadzonymi kampaniami reklamowymi. Myślę, że trzeba im dać szansę, niech na początek na dobre rozgoszczą się na rynku.