Na nasz warsztat trafił właśnie Xiaomi 13. Przyznam, że czekałem na ten model wyjątkowo długo i co ważne – zależało mi na przetestowaniu wariantu bez dopisku Pro w nazwie. Dlaczego? Wszystko rozbija się o design. Bazowa trzynastka idealnie wpisuje się w moje oczekiwania względem stylistyki urządzenia. Skoro sprzęt znalazł się już na moim burku, przed przystąpieniem do dalszego etapu testów, chciałbym podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami z użytkowania.
Mógłbym rozpisywać się teraz o specyfikacji i szczegółach cech tytułowego smartfona. Nie będę tego robił, natomiast odeślę Was do swojego wcześniejszego materiału, w którym skupiłem się właśnie na technikaliach. Teraz podkreślę jedynie rzeczy, na które rzeczywiście zwróciłem uwagę oraz wyjaśnię, na jakie cechy będą zwracał szczególną uwagę podczas okresu testowego.
Xiaomi 13 w naszych rękach
Na plus jest już sama zawartość pudełka. Samsung oraz Apple odchudzają zestawy sprzedażowe i szczerze cieszę się, że nie zabrali jeszcze kabla USB-C, natomiast Xiaomi idzie zupełnie inną drogą. W opakowaniu znalazłem adapter o mocy 67 W oraz transparentne etui. Nie jest to niestety wysokiej jakości, twarde twarzowo, lecz standardowy silikon. Nie przepadam za takowymi, natomiast doceniam, że nie muszę nerwowo biec do elektromarketu tuż po zakupie smartfona. Plus dla Xiaomi.
Sam smartfon, który trafił do mnie w wariancie miętowym, wygląda bosko. Wszystko przez kilka cech. Przede wszystkim, przemawiają do mnie płaskie ramki korpusu oraz minimalnie zaoblone plecki. Takie połączenie wygląda genialnie i zapewnia wysoką wygodę użytkowania. Urzekły mnie także niemal płaskie przyciski o genialnym skoku. Tylny panel nie zbiera odcisków palców z uwagi na swój mleczny „look”.
Nieczęsto zdarza mi się spotykać we współczesnych smartfonach port podczerwieni, dlatego też doceniam decyzję twórców Xiaomi 13, którzy umieścili takowy moduł w urządzeniu. Na plus są również głośniki stereo zgodne z Dolby Atmos. Nie, nie jest to najwybitniejszy system dźwiękowy w smartfonach, ale nie mogę narzekać na donośność i samą jakość.
Nie mogę się doczekać sprawdzenia fotograficznych możliwości urządzeni. Na ten moment, po krótkiej zabawie aparatem zauważyłem, że polubię się z trybem Leica Vibrant, który w przeciwieństwie do Leica Authentic lekko podbija kolorystykę i nadaje ciekawego efektu. Oglądanie zdjęć na ekranie OLED o jasności do 1900 nitów zgodnym z Dolby Atmos, HDR10 to czysta przyjemność. Nie bez znaczenia jest też to, że ramki okalające panel są naprawdę małe.
Lekko przeszkadza mi tu brak slotu na kartę microSD, ale myślę, że i tak nie warto celować w wersję ze 128 GB pamięci na dane. Wariant 256 GB nie tylko zaoferuje więcej przestrzeni na zdjęcia, wideo oraz aplikacje, ale sprawi, że sam smartfon będzie szybszy niż opcja 128 GB. Dlaczego? Otóż niższa pojemność wykonana jest w technologii UFS 3.1, a wyższa w UFS 4.0. Dodajmy do tego najnowszy chip Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2 i możemy być pewni żwawej pracy z urządzeniem.
Testując urządzenie zwrócę szczególną uwagę na nowości w oprogramowaniu MIUI 14, możliwości fotograficzne oraz akumulator. Ten ostatni oferuje ogniwo o nominale 4500 mAh i obawiam się, że może się to okazać niewystarczającą wartością. Jak będzie, pokażą testy.