Na oczach konsumentów właśnie rozegrał się emocjonujący finał sprawy o naruszenie zasad ochrony danych osobowych z 2019 roku. Polski sklep internetowy został oskarżony przez Urząd Ochrony Danych Osobowych o nieprzestrzeganie zasad mających na celu ochronę konsumentów.
Zaskakujący finał tej historii, po 4 latach sądowych batalii, pokazał, że nawet UODO może się mylić.
Precedensowy spór o RODO
Wieloletni spór platformy e-commerce Morele.net dobiegł końca, a Naczelny Sąd Administracyjny zasądził 65 000 złotych kary. Kwotę tę ma opłacić… UODO, który został obarczony kosztami sądowymi. Okazało się, że przez lata procesu, nie udało się zgromadzić wiarygodnych opinii biegłych sądowych, którzy byliby w stanie wykazać umyślne naruszenia platformy, prowadzące do wycieku danych osobowych.
Pod koniec 2018 roku, sklep Morele.net wydał oficjalne oświadczenie, w którym przyznał, że doszło do wycieku danych osobowych użytkowników platformy. Konsumenci zgłaszali otrzymywanie podejrzanych wiadomości, które miały na celu wyłudzenie płatności. Początkowo portal zaprzeczał, że ujawnienie bazy danych miało miejsce, ale finalnie przyznał, że taka sytuacja miała miejsce. Właśnie wtedy sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Danych Osobowych i niecały rok później, ruszył proces sądowy. Firma Morele.net otrzymała wtedy rekordową karę finansową, od której złożyła odwołanie do sądu wyższej instancji.
Zaskakujący finał
Koniec tej historii przechyla się na korzyść Morele.net, gdyż Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że udowodnili dopilnowanie wszystkich procedur, a prawo dotyczące RODO nie wyjaśnia, czy za ujawnienie wrażliwych informacji przez stronę trzecią, również powinni otrzymać karę. W efekcie zarządzone 65 000 złotych kosztów sądowych ma ponieść UODO. Dodatkowo w orzeczeniu sądu znalazła się adnotacja o niewystarczającym udowodnieniu winy, a do tego nie było dołączonych materiałów od biegłych, którzy mogli potwierdzić, że takie naruszenie faktycznie miało miejsce. Sprawa była zdecydowanie precedensem w historii polskich spraw RODO, a co za tym idzie, oczy całego świata e-commerce uważnie obserwują, co będzie się z tym dalej działo.
Jaki morał z tej historii?
Portal zmieniał kilkukrotnie swoje oświadczenie w sprawie zaistniałej, a przede wszystkim na początku konsekwentnie zaprzeczał, że dane zostały ujawnione. Kiedy o całej sprawie pisały już media, było zdecydowanie za późno, a tym samym użytkownicy zdążyli się zorientować, że dzieje się coś niepokojącego. Interwencja UODO była zapewne słuszna, ale sprawa wyprzedzała swoje czasy i możliwości jednoznacznego udowodnienia winy bądź jej braku. Jedna z niewielu pozytywnych stron tej sytuacji, to zdecydowanie wzrost świadomości ochrony danych osobowych użytkowników na masową skalę. Oby tak właśnie było.
Wielki wyciek danych z Morele: adresy e-mail, dane osobowe